Właściciel
- Przecież to stacja Kartelu, nie? - odburknął, wyjątkowo nie biorąc żadnych pieniędzy za poradę. Dziwnie jak na karczmarza.
-Ale są tu także najemnicy i inne świry. Ja szukamy tych największych psycholi, czyli piratów.
Rzekł prosto.
Właściciel
- Jacyś by się pewnie znaleźli. - odpowiedział, zaczynając swoją standardową gadkę, znaną od Rubieży, aż po Jądro, w każdej kantynie, karczmie, barze czy oberży.
Położył mu jeszcze 10 kredytów na barze.
-Jakaś dokładniejsza lokalizacja?
Właściciel
- No, na przykład tutaj. - odrzekł, pospiesznie zgarniając ową sumę.
-Który stolik?
Zapytał wysuwając kolejne 7 kredytów.
Właściciel
- No, na jednego na przykład patrzę. - odpowiedział ze śmiechem, ale widać, że piastował swoje stanowisko, na tyle długo, aby wiedzieć, kogo nie wku*wiać, więc zaraz dodał: - Jedni siedzą przy drzwiach, inni to tamci w rogu.
-Wejdę tu jeszcze kiedyś.
Odrzekł idąc to owego stolika.
-Chcecie trochę zarobić?
Zapytał i oparł się ręką o ich stolik.
Właściciel
//Którego? Wymieniłem dwa.//
Właściciel
- Nie, dzięki. - odparł ludzkiej rasy pirat znad swojego kufla trunku. - Niedawno co wróciliśmy, ładownie mamy pełne kredytów jak opchnęliśmy masę różnych towarów. Także poszukaj gdzieś indziej.
Odszedł bez słowa i powiedział to samo przy drugim stoliku.
Właściciel
Druga banda, złożona z Goblinów, wydawała się bardziej zainteresowana.
-Mam cynk odnośnie jednego transportu Czarnego Słońca. Niezadobrze uzbrojony, posiłki też do nich nie przylecą. Łatwy łup. Potrzebuję tylko jeszcze kilku dziesięciu typa i innego statku, zyski po połowie + co znajdziecie w trakcie walki i zabierzecie dla was. Pasuje?
Właściciel
- To brzmi tak coś, kurna, za prosto, wiesz? - spytał jeden z Goblinów.
- Śmierdzi z daleka pułapką. - dodał drugi.
-Musimy się po prostu szybko uwinąć.
Właściciel
- A gdzie to ma niby być?
-Dowiecie się gdy się zgodzicie. Nie dam sobie zwinąć celu.
Znał te sztuczki.
Właściciel
- Jak dasz teraz coś na zachętę to może i się zgodzimy...
-Czarne Słońce. Szefostwo będzie zadowolone.
Odrzekł.
Właściciel
W odpowiedzi potarł o siebie swoje dwa zielone paluchy, aby dać Ci jasny do zrozumienia sygnał: Zaliczka w kredytach albo nici z umowy.
-Ile chcecie żydy?
Rzekł z wku*wieniem w głosie.
Właściciel
- Że kto? - spytał zdziwiony Goblin. Drugi machnął tylko ręką, mając gdzieś to, co powiedziałeś.
- Pięćset kredytek na początek. Pasuje?
-200. A żydzi to taki odłam ludzi, którzy cenią pieniądze nade wszystko.
Odrzekł.
Właściciel
- No chyba Cię, synek, poje**ło! Za dwieście to nam się nawet dupy ruszać nie opłaca. Mogę zejść z ceny o pięćdziesiąt.
-350 i dorzucę czteropak piwa..
Taka propozycja nie może zostać zapomniana.
Właściciel
Widząc, że niewiele więcej ugra, Goblin niechętnie się zgodził i podał Ci dłoń, aby przypieczętować umowę, drugi zaś wyciągnął swoją, aby odebrać od Ciebie należność.
Uścisnął rękę goblina i przekazał drugiemu pieniądze.
-Dacie radę wystartować z nami jutro?
Właściciel
Pokiwał głową i wziął się za przeliczenie kredytów, podczas gdy drugi Goblin mruknął kilka razy i spojrzał na Ciebie z wyrzutem.
- A piwo? Gdzie piwo?
-Barman! Czteropak piwa na ten stół!
Krzyknął.
Właściciel
Człowiek dość szybko zrealizował to zamówienie, więc pozostaje jeszcze zapłacić za alkohol i misję można uznać za wykonaną.
-Jutro o 12 tutaj. Przygotujcie statek do wylotu, podam wam wtedy koordynaty i wytyczne.
Odrzekł płacąc barmanowi rzeczoną sumę.
-Lepiej się nie spóźnić.
Właściciel
Pokiwali głowami i zaczęli opijać sukces, Ty zaś miałeś już rekrutów, acz jeden okręt piracki to trochę mało.
-Macie jakiś statek?
Zapytał goblinów z sprzed chwili.
Właściciel
- A widziałeś kiedyś pirata bez statku?
-Widziałem orka bez broni to i pirat się znajdzie.
Właściciel
Widać, że cisnęła mu się na usta jakaś riposta (zapewne dotycząca Twojej rodzicielki), acz powstrzymał się i zamiast tego powiedział:
- Kuter piracki i dwie eskadry myśliwców.
-U mnie podobnie. Macie jakieś Gromy czy same Piratki?
Zapytał o posiadany asortyment,
Właściciel
- A wyglądam jakbym miał coś innego niż pirackie składaki?
-Szczerze? Niezbyt. Dobra, Jutro o 7 czasu Ustawowego.
Odrzekł.
Właściciel
Pokiwał głową i odprawił Cię gestem dłoni, chyba mając już dość tej konwersacji lub chcąc wziąć się za picie czy też inny sposób wydania nowo zdobytych kredytów. Albo jedno i drugie.
Podszedł do barmana.
-Gdy krzyknę "wino", przynieś najtańsze.
Odrzekł do Barmana i zaczął rozglądąć się za jakimiś ładnym panienkami. Najlepiej młode, niskie i drobne.
Właściciel
Ładne panienki w pirackiej melinie? I co jeszcze? Labaha do tego?
Ku*wa... Wyszedł z karczmy i zaczął spacerować po stacji. Szukał jakiegoś stoiska z bronią.
Właściciel
Tych akurat miałeś znacznie więcej niż ładnych panienek.
Podszedł do pierwszego lepszego.
-Jakieś granaty błyskowe, czy cuś dałoby radę?
Odrzekł.
Właściciel
- W łeb się puknij, mam to, co widać - burknął Hobgoblin o kaprawej mordzie, wskazując na stoisko zagracone pistoletami, rewolwerami, obrzynami i amunicją do tych wszystkich rodzajów broni palnej oraz laserowej.
-Ku*wa, ch*j mnie to boli. U konkurencji kupię!
Odkrzyknął rozglądając się po straganach szukając owych broni.
Właściciel
Było ciężko, to była broń typowo dla wojska, więc ciężko szukać tu takich zabawek. Choć jeden Goblin takowe sprzedawał, acz sądząc po jego oparzeniach to raczej był domorosłym konstruktorem materiałów wybuchowych, a prezentowany przez siebie sprzęt to samoróbki.
Z tym wolał nie eksperymentować, chciał mieć jeszcze łapę. Może granaty błyskowe?