-Ja jestem Zakar. Jak tu trafiłeś?-Powiedział do jedynego, który mu odpowiedział.
Właściciel
- Zadłużyłem się u tego zielonego pokurcza i nim się obejrzałem wylądowałem w kopalni z kilofem w łapie. - powiedział i przyjrzał Ci się. - A Ty? Dawno nie widziałem kogoś z Antycznej Rasy Maszyn.
-Byłem w Kompanii Górniczej, wykupiłem się i leciałem statkiem na inną planetę, ale statek zaatakowano i trafiłem tu. To tak w skrócie-Powiedział szybko.
Właściciel
- Mogło być gorzej, uwierz.
-Gorzej być mogło, ale dalej jest nie najlepiej.
Właściciel
- Lepsze życie jako górnik niż śmierć albo sprzedanie na arenę czy inne cholerstwo.
-Już bym wolał iść na arenę, chciałem się wyrwać z tego marnego życia, a trafiłem na gorsze. Wolał bym zginąć i nie mieć już problemu niż tu siedzieć.-powiedział z wyższością.
Właściciel
Górnik prychnął i pokręcił głową, a później położył się na swojej pryczy, najwidoczniej uznając dalszą rozmowę z Tobą za bezsens.
Poszedł na swoją pryczę, jeśli nikt nie chce z nim rozmawiać, to nie musi.
Właściciel
Górnicy chwilę rozmawiali między sobą, ale na jakieś pół godziny skończyli konwersację, aby po tym czasie opuścić pomieszczenie przy akompaniamencie gongu lub sztucznie wygenerowanego dźwięku podobnego do niego.
-Nosz ku*wa, znów do pracy?-Wyszedł z pokoju zobaczyć o co chodzi.
Właściciel
Wszyscy kierowali się do jednego pomieszczenia, a więc to bardziej zbiórka lub, co lepsze, kolacja, sądząc po porze dnia.
-Ah, do jednego pomieszczenia? Może odprawa-Pomyślał pozytywnie.
Właściciel
Kolacja, tym lepiej, a przynajmniej dla górników, którzy dość łapczywie rzucili się na chleb, wodę i jakąś szarą, kleistą papkę. W sumie nic dziwnego, każdy by tak zareagował po kilkunastu godzinach ciężkiej pracy.
-To ja też sobie zjem-Powiedział bez emocji, po czym poszedł jeść.
//Przepraszam, nie mogłem odpisywać
Właściciel
//Spoko.//
Tak jak i inni, otrzymałeś tę samą rację żywnościową składającą się z identycznych produktów, acz teraz powinieneś znaleźć sobie jeszcze jakieś miejsce.
Właściciel
Brak całkowicie wolnych stolików sprawia, że chcąc nie chcąc musisz jednak integrować się z resztą niewolników, przysiadając się do grupki którychś z nich.
A już myślałem że odpocznę-pomyślał-no nic, trzeba coś zjeść-po czym zaczyna jeść rację żywnościową.
Właściciel
Nie zjadłeś zbyt wiele, bowiem aby zrobić to w spokoju, trzeba było jednak usiąść przy jednym ze stolików. Stojąc tak w miejscu, dodatkowo tam, gdzie wydawane są posiłki, rozsierdziłeś grupę stojących za Tobą niewolników na tyle, aby jeden z nich popchnął Cię, robiąc miejsce dla reszty i sprawiając, że wywaliłeś się jak długi, twarzą lądując w tej papce, która stanowiła Twój posiłek.
Ja ci dam gagatku-pomyślał po czym wstał i zaatakował go.
Właściciel
//Może jakiś lepszy opis tego ataku, hę?//
//Proszę.//
Szybko walnął go w twarz po czym próbował uniknąć ciosów od przeciwnika/ów
Właściciel
Na Twoje szczęście nie był takim kabanem, z jakimi dzieliłeś kwaterę, więc jeden cios wystarczył, aby sprowadzić go do parteru. Niestety, miał dwóch kumpli, o wiele lepiej zbudowanych, którzy nie zamierzali puścić Ci tego płazem, atakując jednocześnie: Jeden wyprowadził prawy prosty w Twoją twarz, podobnie jak lewy sierpowy, a drugi zamachnął się nogą tak, aby powalić Cię na ziemię, gdy ciosu będą już u celu.
Próbuje uniknąć, jeśli mu się uda kopie jednego w krocze, jeśli nie próbuje wstać i uderzyć jednego w brzuch.
Właściciel
Niestety, dostałeś dwa razy solidnie po twarzy, a później przewróciłeś się i na ripostę nie było zbytnio czasu, ponieważ do kantyny wkroczył gobliński nadzorca w eskorcie dwóch droidów B-1, które wycelowały swoje karabiny od razu w Waszą stronę.
Leżę cicho, i czekam na rozwój sytuacji. Lepiej wyglądać teraz na ofiarę-Pomyślał.
Właściciel
- Co tu się odpi***ala? - warknął zielonoskóry dziwnie mocnym głosem, którego źródłem były pewnie dwa uzbrojone droidy za jego plecami.
- Szefie, ten metalowy gnój stał w kolejce, chociaż dostał żarcie, i jadł na naszych oczach... Byliśmy głodni, kolega się wku*wił i go popchnął, może trochę za mocno... A jak tamten zdzielił go w łeb, to co mieliśmy zrobić? Patrzeć?
Goblin pokiwał głową kilka razy i spojrzał na Ciebie, ciekaw jaka jest Twoja wersja, bo od nieprzytomnego nic nie wyciągnie, a inni uparcie milczeli.
-Więc no erm..-namyślił się-stałem tu i jadłem gdyż wolałem nie siedzieć przy stoliku. To oni przyszli i zaczęli bójkę.
Właściciel
- Cała czwórka na jutrzejszej zbiórce stawia się rano u mnie. Już ja Wam znajdę zajęcie, że się wszystkim odechce bójek. - powiedział Goblin i wyszedł, a chwilę później jego mechaniczni ochroniarze.
-Dziękuję bardzo-powiedział ironicznie.
Właściciel
Wszyscy wrócili do swoich rozmów i posiłków, jedynie dwóch górników patrzyło na Ciebie tak, jakby mieli zamordować Cię w najokrutniejszy znany sobie sposób... Trzeci pewnie zrobiłby podobnie, gdyby nie fakt, że wciąż był nieprzytomny.
Szukał więc miejsca gdzie może zostawić trzeciego górnika, aby był bezpieczny.
Właściciel
Niby po co, skoro to przez Ciebie był w niebezpieczeństwie i miał przyjaciół, którzy powinni się tym zająć?
Jednak wolał wyglądać na szlachetnego.
Właściciel
Już wcześniej dałeś tyle przykładów swojej "szlachetności," że już raczej wystarczy.
Właściciel
Niezbyt, bo cała swoją porcję albo zjadłeś, albo straciłeś przez górników, więc musisz obejść się smakiem, zwłaszcza że jeść z podłogi jest poniżej Twojego poziomu godności, a kucharz nie ma zamiaru wydać Ci dziś kolejnej porcji.
Czekał więc na koniec przerwy.
Właściciel
Zauważyłeś, że tych kilku niewolników, którzy już zjedli, wyszło bez żadnych przeszkód, więc i Ty chyba możesz, bo przerwa skończy się najpewniej za kilkanaście minut.
Wyszedł więc, po czym zaczął szukać jakichś miejsc jak łatwe dojście do zbrojowni, i takie tam.
Właściciel
Nie było tu nic takiego, żadnej zbrojowni, jedynie baraki, stołówka i toalety. Jeśli jakaś była, to dalej, w okolicach posiadłości zielonoskórego.
Przy okazji, patrzył czy nie ma jakiegoś samotnego strażnika w kącie.
Właściciel
Wszystkimi strażnikami w tej części kompleksu były droidy bojowe Mark I i B1, rozstawione w równomiernych odstępach, a więc zlikwidowanie jednego bez zauważanie przez pozostałe jest niemożliwe. Zresztą, ktoś, kto je kontroluje, na pewno by to dostrzegł i zaraz wysłałby odpowiednie jednostki w celu sprawdzenia anomalii.
Właściciel
//Nie licz, że podsunę Ci rozwiązanie sprawy na srebrnym półmisku.//
Poza tym, żeby nie dać się zabić i przeżyć nie wykombinowałeś za wiele.
//¯\_(ツ)_/¯//
Szukał więc rzeczy których mógł użyć w ucieczce.
Właściciel
Nikt nie był tu na tyle głupi, aby zostawić cokolwiek takiego, więc będziesz musiał ostro kombinować, jak ze zwykłych przedmiotów zmajstrować coś pożytecznego, a i nie dać się przy tym nakryć bądź zabić.
//dzięki//
Poszedł zobaczyć, czy jego/kogoś łóżko ma naderwaną część.
Właściciel
Niestety nie, były w dobrym stanie. Może nie w fabrycznie nowym czy idealnym, ale dość dobrym.