Właściciel
Oczywiście oboje byli zdziwieni, w końcu nie spodziewali się jakiejkolwiek istoty rozumnej (choć nie wszyscy uważają Gobliny za takowe) w tym lesie, ponadto byłeś Goblinem specyficznym i do tego uzbrojonym, również specyficznie. Niemniej, kobieta krzyknęła i schowała się za mężczyzną, a ten dobył broni i zasłonił ją własnym ciałem, stając w pozycji bitewnej.
-Odpowiesz na pytanie i oddasz miecz, a tobie i kobiecie nic się nie stanie.
Zerwał liść z krzaka po czym go spopielił w ręku dla efektu. Czuł się jak w momencie gdy mordował szefa orków, czyli zajebiście. Ludzie zawsze uważali się za istoty wyższe, mądrzejsze i silniejsze od goblinów, a tu taki zonk. Zły pan Goblyn walczy dziwną bronią, umie czytać i zna magię ognia. Może wku*wić człowieka z kompleksem wyższości nie?
Właściciel
- Myślisz, że się Ciebie boję? - spytał butnie i wyprowadził równe butne cięcie, aby przerąbać Twoją czaszkę na pół.
Zrobił blok sierpową stroną partetu po czym odpchnął ostrze i wyprowadził szybki coś od dołu częścią z grotem włóczni.
Właściciel
Gwałtowne wygięcie uratowało mu życie, a po tym cofnął broń i samego siebie o kilka kroków, aby przejść do defensywy i poświęcić czas na dokładniejsze obserwowanie Ciebie i Twojej broni, widać, że poznał się na swoim błędzie, jakim było niedocenienie Cię.
Obrócił broń i wykonał prosty i silny atak stroną usianą kolcami z lewej górnej strefy. Jeśli przeciwnik spróbuje zablokować atak, Reppnir całą siłą ciała postara się pozbyć broni z ręki posiadacza wykręcając ostrze, zaś jeśli wykona unik, wysunie dolne ostrze wy ciąć z odleglości.
Właściciel
Zmuszony byłeś wykorzystać drugi wariant, lecz udało się: Ostrze wypadło mu z dłoni i raczej teraz nie ma jak go podnieść.
- Orzesz Ty... - mruknął i zaczął się powoli wycofywać.
-Jesteście uciekinierami, widać to. Zwykłego człowieka nie byłoby stać na taki miecz, więc albo go ukradłeś, albo oddałeś za niego dom. Macie przy sobie duże zapasy, bo zapewne ruszacie w dłuższą podróż. Jeśli wasz teraz zabiję, to nikt nie ruszy wam na pomoc i wioska pozostanie tajemnicą, ale aż taki zły nie jestem.
Rzekł trzymając dystans i powoli podszedł po miecz.
-Zabiorę was do wioski, opatrzę ranę i dam jakiś sztylet, a w zamian biorę ten miecz i połowę zapasów. Macie wybór. Śmierć, albo trochę uboższe życie. Nie dbam o to kim jesteście, ale nie możecie tu zostać.
Powiedział opierając się na Partecie.
Właściciel
- Taaak, druga opcja nie brzmi dobrze, ale też nie tragicznie, więc zdecydujemy się na nią.
-No i dobrze.
Powiedział powoli i ostrożnie podnosząc miecz.
-Przede mną i żadnych numerów.
Powiedział prowadząc ich przed sobą do grodu. Pech dla nich, że zostaną w nim rozstrzelani.
Właściciel
Może i pech, choć tego nie wiedzieli, więc szli posłusznie. Zresztą, rozstrzelenie to słaba opcja, rzadko kiedy macie tu damskie towarzystwo, co sprawia, że możesz nawet szykować się na rokosz przeciw Twej władzy.
-Jesteście parą?
Zapytał ludzi prowadząc ich przed sobą do wioski dalej w pozycji gotowej do ataku.
Właściciel
- Tak, choć nasi rodzicie się temu sprzeciwiali. - odparła dziewczyna.
- Dlatego uciekliśmy. - uzupełnił mężczyzna, obejmując ją ramieniem. - Daleko jeszcze?
-Nie. Są w pobliżu jakieś ludzkie wioski czy te goblińskie?
Zapytał.
-Macie jakąś mapę?
Dodał.
Właściciel
- Nie za dużo pytań na raz? - odparł kąśliwym pytaniem na Twoje chłopak.
-Wiedza jest cnotą.
Odpowiedział
Właściciel
Pokiwał głową, lecz nie odpowiedział, bo rzeczywiście daleko nie było i już widzieliście gród, któremu zaczął się przyglądać.
-Nie zły, co?
Zaczął się chwalić swym tworem.
Właściciel
- Kawał zamczyska. - przyznał w końcu mężczyzna i ruszył dalej, kobieta zaś dość niepewnie za nim.
Prowadził ich dalej, gdy doszli do wrót kazał je otworzyć. Wypuścił ludzi na główny plac mówiąc by poczekali, udał się do magazynu i dał sygnał do ataku. Mężczyznę zabić, kobieta obojętnie.
Właściciel
//A więc trzymasz swoich żołnierzy w magazynie, bo usłyszeli stamtąd rozkaz do ataku czy jak?//
//Ktoś w magazynie musi siedzieć nie? Powiedział mu by rozkazał armii atak.
Właściciel
Magazynier, jak zwykle zresztą, schlał się na tyle, że proszenie go o cokolwiek mija się teraz z celem.
Kopnął go w dupę i zabrał bandaż.Gdy tylko wyszedł z magazynu gwizdnął, był to jasny i od dawna znany znak dla wojów.
-Mężczyznę zabić, kobieta wasza.
Rzekł głośno i zimno.
Właściciel
Dwa razy tej zgrai hołoty powtarzać nie musiałeś, w związku z czym rzucili się na nich. Kobietę schwytali właściwie od razu, nie miała jak się obronić, lecz gdy krzywe miecze i włócznie oraz ząbkowane noże dobrały się do ciała mężczyzny, zdołał on konkretnie połamać, lecz nie zabić, kilka Twoich Goblinów, wymierzając im solidne ciosy pięści i kopniaki.
-Ścierwa...
Rzekł wku*wiony pod nosem zdejmując partet z pleców i szykując się do bitki.
-Uwierzyłeś goblinowi spotkanemu w lesie? Aż tak cię poje**ło?
Zadrwił z przeciwnika starając się podpalić grot partetu magią.
Właściciel
//On już jest martwy, tę akcję odwalił, nim dobrały się do niego miecze, włócznie i noże, ale jeśli chcesz bić się z trupem to proszę bardzo, przynajmniej powinieneś wygrać :V//
-Kobiety, zająć się rannymi. Ktoś inny niech przeszuka trupa.
Rzekł chłodno zakładając broń z powrotem na plecy.
Właściciel
Kobiety odprowadziły rannych i zaraz zajmą się ich ranami, co w Waszym przypadku oznacza jakieś ziółka i zalanie rany oraz gardła biedaka wódką. Zaś przeszukanie nic nie dało, chyba że chcesz jego ubrania.
-Ubrania trupa na szmaty, a zwłoki położyć w rowie saletrowym przy Martwej górze razem z wcześniejszymi trupami.
Rzekł beznamiętnie.
Właściciel
Gobliny niezbyt chętnie zabrały się do roboty, bo jak zwykle to szefo gada, a on tachają trupy. No, ale polecenie wykonały.
Podszedł do magazyniera.
-Jak stan żywności?
Właściciel
Niewiele się zmieniło i nadal był schlany w trzy dupy, także prędzej oswoisz Trolla niż z nim teraz pogadasz.
-Od dzisiaj ku*wa wywozisz gnój. Znajdziemy kogoś innego na twoje miejsce!
Krzyknął. Wyszedł wku*wiony z magazynu i wrócił do domu.
Właściciel
Udało Ci się to bez problemu, choć Twoje myśli zaprzątało znalezienie kogoś, kto potrafi liczyć, czytać i pisać na miejsce magazyniera-pijusa.
-Może moja żona?
Zażartował sobie. Będzie trzeba komuś kurs zrobić.
Właściciel
O ile ktoś wykaże takie chęci, Gobliny były same z siebie dość oporne na postęp lub jakiekolwiek inne nowinki cywilizacyjne i raczej wolały swój analfabetyzm.
- Co znowu? - spytała, gdy tylko wróciłeś do domu. - Gdzie żeś się szwendał tyle czasu? Obiad już wystygnął.
-Załatwiłem nam miecz warty tyle co pół tego miejsca i jednego niewolnika, kochanie. Może trochę więcej radości czy coś?
Zapytał siadając do stołu.
Właściciel
- Przecież wiesz, że nie lubię tych Twoich eskapada, zwłaszcza samotnych. Martwię się wtedy o Ciebie. - powiedziała i usiadła naprzeciwko, zaś na samym stole czekał już obiad, zimny, jak mówiła żonka.
-Jestem tu najsilniejszy i poza tobą najmądrzejszy. Jeśli nie będę tego pokazywać, zdetronizują mnie.
Odpowiedział prosto zaczynając jedzenie.
-Twoje obiady nawet zimne, są przepyszne.
Właściciel
Pokiwała z zadowoleniem głową i również zaczęła jeść. Po chwili oboje skończyliście, a ona wzięła naczynia, aby je zmyć i schować.
-Wiesz, że nauczyłem się magii?
Pochwalił się lubej.
Właściciel
- Och, naprawdę? - spytała. - Jakiej? Magii Wody, żeby zmywać naczynia? Magii Przypraw, żeby pomóc mi w kuchni? Magii Ognia, żeby rozpalać w kominku szybciej, niż tymi krzemieniami?
Właściciel
Skrzyżowała ramiona na piersi, kończąc mycie naczyń, i spojrzała na Ciebie sceptycznie.
-Serio mówię. W sumie mogłem podgrzać obiad, ale już nieważne.
Odrzekł wyjmując księgę.
-To za sprawą tego cudeńka.
Właściciel
- Komu żeś to ukradł? Zresztą, nieważne. Nie uwierzę, póki nie zobaczę.
Podszedł do kominka i starał się zapalić w nim ogień. Jeśli już tam był to starał się zrobić z niego serduszko dla niej.
Właściciel
Bez zaangażowania odpowiednich emocji nic z tego nie wyszło, a ona zaczęła cicho chichotać.
Wku*wiony dalej próbował.