Właścicielka
Płonąca klatka schodowa, pełna błędnych ogników. Nic dodać nic ująć.
Właścicielka
Ero-chan
Naerin wyszła z mieszkania. Tym razem nie miała przed sobą za dużo ognia. Czekała ją droga... no właśnie, dokąd?
Nie zastanawiając się długo, postanowiła za cel swojej wędrówki obrać park znajdujący się pomiędzy wieżowcami. Uznała, że z pewnością ma tam większą szansę, na spotkanie kogoś interesującego, niż błąkając się bez konkretnego celu po budynku. A kto wie? Może dziś dopisze jej szczęście i już po drodze natrafi na kogoś godnego jej uwagi? Wszystko jest możliwe.
Właścicielka
Ku znanemu więc powinna się udać. Jak wiadomo, winda niemal nigdy nie działała, więc z przyzwyczajenia powinna użyć schodów. Niczego nieświadome osoby wprost na nią czekały.
A więc udała się w kierunku schodów, w głowie snując już różnorakie wizje i plany, dotyczące tego, co konkretnie zrobi, jak już znajdzie kogoś idealnego do wprowadzenia w życie jej planów. Demonicę ciekawiło również, kim będzie dana persona. Jakiej rasy? Jakiej płci? Jak będzie wyglądała? Jednego w każdym razie była pewna - rozpozna tę osobę, jak tylko ją zobaczy.
Właścicielka
W swych rozmyślaniach nieomal perfekcyjnie spadła ze schodów. Nie była daleko od parteru, ale w tej okolicy mało było interesujacych osób. Najwyraźniej trzebaby poszukać gdzieś indziej.
Właścicielka
Ktoś psychopatyczny
Noa i Ana wyszły na korytarz.
- A dlaczego nie wylecimy oknem?
- Teraz mi to mówisz! Dobra, to już chodźmy na dół.
//Nie powiem, nieźle się uśmiałam czytając fragment o perfekcyjnym spadaniu ze schodów.
Nie zwlekając więc ani chwili dłużej ruszyła w dół schodów, tym razem jednak uważając, żeby nie zamyślić się za bardzo i faktycznie nie przewrócić się na nich przez nieuwagę. Tak jak postanowiła zaraz po wyjściu z mieszkania - udała się wprost do znajdującego się między wieżowcami parku (chyba, że spotkała kogoś, lub napotkała jakąś przeszkodę po drodze?).
Właścicielka
Na drodze całej trójki stanął wielgachny kamień. Wyglądał na meteoryt, jeszcze się nawet dymił.
- No nie. Może możemy nad nim przelecieć? - Spojrzała na górę meteorytu.
Naerin stanęła w bezpiecznej odległości kilku metrów od przeszkody, lustrując głaz oceniającym spojrzeniem (prosiłabym o napisanie, jak wielką część korytarza zajmował [bo chyba nie aż po sam sufit bez żadnych szpar?]). -A to ci zagwozdka...- powiedziała cicho, marszcząc lekko brwi. Może gdyby zamieniła się w cień dałaby radę pod taką postacią ominąć meteoryt?
- Cześć - Pomachała nowej osobie, po czym zaczęła sprawdzać możliwości na usunięcie głazu. - Wylecimy przez okno - stwierdziła
Spojrzała na osobę, która się z nią przywitała i przesunęła po niej wzrokiem od góry do dołu, jakby się nad czymś zastanawiając, po czym uśmiechnęła się uprzejmie. -Cześć!- odpowiedziała tylko, po czym wróciła wzrokiem do głazu. To nie była osoba, której szukała. W przeciwnym razie wiedziałaby, że to ona, niemal od pierwszego spojrzenia. Wróciła więc do rozmyślania nad problemem. Cóż, przede wszystkim nie przemieni się w formę cienia przy świadkach. O ile już normalnie jej aura była mroczna i u większości osób wzbudzała niepokój, o tyle jako postać zrobiona z cienia... Nie robiła wrażenia zbyt bezpiecznej czy miłej osoby, tyle powiem.
- Chodźmy przez okno - stworzyła klucz z papieru i weszła do mieszkania.
- Niech ci będzie. Wylecimy przez okno.
- Chodźcie. - Otworzyła okno i utworzyła papierową zjeżdżalnię... - Zapraszam.
Zaśmiała się widząc to. Podeszła do okna.
- Jak coś to masz mnie złapać. - po chwili zjeżdżała po zjeżdżalni.
Dopiero po dłuższej chwili demonica wyrwała się z chwilowego zamyślenia i zorientowała się, że ta, co utworzyła papierową zjeżdżalnię, mówiła chyba także do niej. Nieco sceptycznie spojrzała na ów twór z papieru, jednakże uśmiechnęła się miło, choć uśmiech ten w najmniejszym stopniu nie sięgał jej spojrzenia. -Całkiem niezła umiejętność...- skomentowała, co zabrzmiało jak szczery komplement, choć wcale nie musiało nim być. Powiedziawszy to, podeszła do okna i raz jeszcze przejechała wzrokiem po całej konstrukcji, trochę wątpiąc w to, czy aby na pewno coś takiego jest stabilne. Ale no cóż, skoro to był twór czyjejś umiejętności? Wszystko jest możliwe. Nie wahając się zbyt długo, również zjechała po utworzonej z papieru zjeżdżalni.
Właścicielka
Patuś
Toledo wyszedł z windy i zorientował się, że zna tę okolicę. To dobrze, nieprawdaż?
Uśmiechnął się lekko. - Czyli jednak zadziałało. Cudnie~ - rozejrzal się, by określić na jakim to piętrze się znajdują.
Właścicielka
- Piętro czterdzieste. Wysoko, nie?
- Racja. Ale nie ma tak źle. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, więc teraz w dół~
Właścicielka
Okello ruszył więc powoli na dół.
- Czyli ty mieszkasz wysoko, tak?
- W sumie to tak. Nie przeszkadza mi to zbytnio.
Właścicielka
- Lubię wysoko.
Schodzli sobie razem, a Okello rozglądał się wokół.
- Okello rzadko jest w środku.
- Wolisz być na zewnątrz, co? Ale w takim razie gdzie mieszkasz?
Właścicielka
- Nie woli, po prostu jest. Okello śpi na dachu, w gnieździe Jak każda harpia.
Uśmiechnął się lekko. - No tak, tak. - ostrożnie dotknął jego skrzydła.
Właścicielka
Skrzydełko było miękkie i puchate.
- Okello lubi... głaskanie. - mruknął cicho.
Zaśmiał się pogodnie i pogłaskał go. - Twoje skrzydła są takie miękkie... - stwierdził pogodnie.
Właścicielka
- Okello mięciutki. Dziwne uczucie. Ale śmieszne. I miłe.
Toledo przyglądał mu się z żywym zaciekawieniem.
Właścicielka
- Cz- czemu się tak patrzysz? Okello ma coś ma twarzy?
- Nie, nie! - parsknął i cofnął dłonią. - Po prostu jesteś strasznie ciekawy.
- Ano widzisz... Twój sposób mówienia, wyrażania się...
Właścicielka
- Zły? Okello tak już ma.
- Och, nie, nie, nie! To właśnie cię wyróżnia z tła codzienności. Twój sposób bytu jest na swój sposób uroczy i ciekawy.
Właścicielka
- Och. Ty też jesteś uroczy. Ale może nie stójmy tak, co?
- No tak, racja. - nieco przyspieszył kroku, przeskakując kilka schodków na raz. Starał się jednak nie wywalić przez swoją nieuwagę.
Właścicielka
- Nie leć tak, Tole ... Okello nie chce się zgubić.
- Aj spokojnie. - odparł pogodnie, jednakże zwolnił.
Właścicielka
W końcu dotarli na właściwe Piętro.
- Hmm... Tutaj powinniśmy się pożegnać. No chyba, że chcesz wejść na chwilę. Na herbatę i ciasteczka, czy coś...