- Ku*wa. Dzisiaj coś grawitacja nie działa najlepiej. - Podniósł się z podłogi i opuścił windę.

Był na parterze, pachnącym siarką i płonącym na pomarańczowo.

Cóż, to teraz już prosta droga do baru. Opuścił wieżowiec.

Na drodze do parku, przez który powinien przejść stanął mu kawał betonu o wysokości metra. Ale wytarczyło go pewnie obejść albo przejść nad nim.

Nieco zirytowany tymi ciągłymi ścianami blokującymi mu drogę tą postanowił zburzyć... chociaż on użył innego, mniej cenzuralnego słowa mówiąc co zamierza z nią zaraz zrobić. W tym celu użył dość mocnego zaklęcia, które powoduje wybuch. Tylko chyba nie zwrócił uwagi, że stoi za blisko.

Beton rozpie**olił się bez niego.
- To było fajne, jak to zrobiłeś? - zapytał Dominic, otrząsając pióra z pyłu.

//Bartuś, będziesz miał przeskok bez dolnych pięter, zapomniałam o nich

They see me trollin', they hatin
Udało mu się wraz ze swym towarzyszem wyjść z mieszkania.

// Spoko //
- Magia. Przy okazji poszukiwania jak zdjąć klątwę trochę ją poznałem. - Jak już nie ma przeszkody to chyba może iść dalej.

- Magiczny z ciebie facet. - prychnął feniks i usiadł mu na ramieniu. - Wyruszajmy!

- Ta. - Wyruszył w podróż pełną przygód i walk z bandytami i smokiem by... a nie chwila, to nie to. Wyruszył i poszedł w stronę baru.

Maciejek szuka (żony) domu
Idąc po schodach minął kilkanaście błędnych ogników.

Szukał w miarę czystego piętra. No, chyba że wszystkie takie były, to zatrzymał się na najniższym, jakim mógł.

Na siódmym piętrze odnalazł kluczyk na ziemi. Miał nawet breloczek z dwoma maciupeńkimi łyżwami. Piętro wyglądało na ładne.

Podniósł go więc i sprawdził czy ma jakiś numer. Przy okazji chodził po piętrze, patrząc na drzwi.

Dotarł do drzwi, na których znajdował się symbol podobny do tego umieszczonego na kluczu.

Próbował otworzyć, jeżeli się nie dało, to próbował kluczykiem.

Odkluczył je. Mógł bez problemu wejść.

Wszedł więc.

//Kiedy spodziewać się tematu?//

//Już

Zmiana tematu