Właściciel
Do Goblinów nie masz jak dorzucić, to odległość kilkunastu metrów, może nawet kilkudziesięciu. Niemniej, granat rzucony w łuczników zabił czterech i ranił trzech, wszyscy ranni zostali dobici przez Milicję, a pozostali uciekli razem z ostatnim ocalałym Urukiem.
Zapewne też z ich przywódcą, o ile nie kazali mu wyjść to postanowił szybko skierować się do wyjścia z domu.
Właściciel
Przywódca też uciekł, a ich odwrót ubezpieczały Gobliny. Ty natomiast wyszedłeś z własnej woli, a że nikt Cię do tego nie wzywał, a prawdopodobnie nikt Cię nawet nie zauważył, to wywołałeś spore zdziwienie, oczywiście całość Milicji natychmiast podniosła broń.
-Ej, spokój. Co ja wam na orka wyglądam?- Powiedział jedynie podnosząc ręce i najwyżej chowając z powrotem duże ostrze skoro nawet z niego nie dane mu było skorzystać.
Właściciel
- A Ty tu czego? - spytał ktoś z szeregu.
-Jestem przecie tylko biednym włóczęgą szukającym skarbów...- Powiedział nieco sarkastycznie.
Właściciel
- Biedny włóczęga z takim ostrzem?
-Z takim ostrzem, mieszkiem pełnym granatów oraz podręczną kuszą działającą na pociski z trucizną... Tak, włóczęgą.
Właściciel
- No dobra, lepiej gadaj co tu robisz, albo skończy jak oni. - powiedział, wskazując kciukiem na poległych Orków.
-Nie mów mi, że serio nie widziałeś tej eksplozji, nie trudno połączyć fakt tego co się stało i tego, że mam pełną kieszeń granatów. A robię to co każdy, szukam jakichś fantów, a jak zobaczyłem zmierzające w te okolice grupy milicji oraz orków to nie mogłem tego wszystkiego przegapić.- Powiedział krzyżując ręce na piersi.
Właściciel
- Uznając Twoją pomoc dla naszej sprawy pozwalam Ci iść bez żadnych konsekwencji. Zmiataj.
-No, podziękował.- Powiedział i skinął do nich głową, a następnie odszedł jakichś kawał od nich, raczej i tak zaczęliby już wracać na swój teren.
Właściciel
Bardziej zajęli się zabieraniem fantów trupów, zabieraniem swych martwych i opatrywaniem rannych, ale najpewniej niedługo się stąd zabiorą.
Orkowie to pewnie i tak nie mieli wiele przy sobie, no ale postanowił samemu wrócić na dzielnicę, a stamtąd do karczmy.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynasz.//