Właściciel
Tu również nie ma. Zostało jeszcze zamknięte pomieszczenie, które olałeś.
Tego się właśnie po części obawiał. Pozostało wrócić pod tamte drzwi i możliwie w nie zapukać, możliwie, że ktoś tam siedzi, nawet jeśli to nieumarły.
Właściciel
Pukanie nic nie dało, a drzwi ciągle zamknięte.
Czyli najpewniej nikogo tam nie było lub ktoś zwyczajnie jest tam istotą myślącą i czeka tylko na zasadzkę lub obawia się takowej z jego strony. Pozostało mu przycisnąć klamkę i pchnąć wraz z barkiem drzwi, by może mieć chociaż jakąś minimalną szczelinę, przez którą coś zobaczy.
Właściciel
Szczeliny brak, czyli musisz te drzwi wyważyć.
Wyważy się, ale najpierw wypada zobaczyć ich stan, może zniszczy je w jakiś inny sposób.
Właściciel
Były już tak stare i przeżarte przez czas oraz korniki, że byle kopniak wysadzi je z zardzewiałych zawiasów.
Skoro są i tak zastawione to nie może to być, aż takie proste. Nie mniej jednak postanowił tego spróbować, najwyżej pomajstruje przy zawiasach jak to nie wyjdzie.
Właściciel
Kopniak poskutkował tym, że drzwi wpadły do środka.
No to teraz wypada się bardzo dobrze rozejrzeć co jest w środku, ale warto przy tym zachować ostrożność i wszelkie środki bezpieczeństwa, czyli osłonięcie się.
Właściciel
Było tam upragnione okno, przez które wpadało światło. Pokazało ono kurz i dwa trupy. Pierwszym była kobieta, a drugim małe dziecko, oboje wychudzeni. Na szczęście były to martwe zwłoki, a nie żywe trupy. Co ciekawe, kobieta w jednej dłoni ściskała rączkę dziecka, a w drugiej jakąś kartkę.
-Ja pie**olę...- Powiedział starając się podejść bliżej nich, rzecz jasna w razie czego szykował ostrze. Wolał też zobaczyć czy nie mają jakiś ran, które miałyby ich do końca pozostawić w bezruchu. Następnie postanowił obadać tę kartkę.
Właściciel
Definitywnie martwi, a brak żadnych ran sugeruje śmierć w wyniku głodu lub choroby. Kartka była niegdyś zapisana jakimś pismem, jednakże obecnie litery się zatarły i niestety nie możesz nic odczytać.
-Zapewne był to jakiś liścik pożegnalny... Smutna sprawa... Ale nieumarli nie umierają od chorób i głodu, więc...- Był nieco smutny musząc to wykonać, ale chciał się w zupełności upewnić, że byli martwi. Przebił czaszki obu istot ostrzem, a następnie ostrożnie udał się do okna, by zobaczyć czy oddział milicji dalej się tam trzyma.
Właściciel
Podchodziło to nieco pod profanację zwłok, ale ostrożności nigdy za wiele, więc uczyniłeś to i teraz z pewnością są to martwe zwłoki. A wracając do Milicji, to cały oddział ma się świetnie.
Moralność w tych czasach jest bujdą, postanowił dalej obserwować grupę z ukrycia przy okazji pilnując też czy jego ktoś nie próbuje zajść.
Właściciel
Spokój, ale definitywnie na kogoś czekają.
No raczej nie na niego, więc pozostało mu również bacznie czekać na przyjście ich, postanowił też przyglądać się elfce.
Właściciel
Nuciła coś pod nosem, jednocześnie bawiąc się sztyletem. Ty tymczasem zauważyłeś ruch w jednej z uliczek, które prowadziły na plac.
-Czyżby spotkanie z jakimś wrogiem lub nieumarłymi? To się zaraz okaże...- Pomyślał, a następnie dalej z ukrycia obserwował co się działo.
Właściciel
Zauważyłeś, że w dwóch z trzech uliczek jakie wpadają na plac czają się małe postaci, a były to Gobliny. Z trzeciej, środkowej, wyszli Orkowie, a przewodził im okazały zielonoskóry. Za nim szło sześciu Uruków i tuzin Orków-Łuczników. Zapowiada się ciekawie.
-To raczej nie jest miejsce na pakt o nieagresji...- Starał się chociaż porównać jakoś ilość milicjantów w stosunku do zielonych.
Właściciel
Było ich nawet więcej, dopiero teraz zauważyłeś, że raczej nie są to jakieś żółtodzioby, wszyscy byli bardzo dobrze uzbrojeni, a także posiadali wszelkiej maści pancerze, zbroje i kolczugi, większość miała również hełmy i tarcze.
Skoro ustalił, że siły milicji mają w miarę równe szanse, a może nawet minimalnie większe czy mniejsze to postanowił dalej oglądać co się będzie działo. Nie powinien przecież wkraczać tak szybko.
Właściciel
Dowódca Orków oraz Milicji ruszyli sami do jednego z budynków, który najwidoczniej został zaadaptowany do ich potrzeb. Czyżby były to jakieś rozmowy pokojowe między Milicją a Wolnymi Orkami?
Dużo to pewnie z tych obrad nie będzie jak ktoś wyjdzie z głową drugiego przed budynek i zaraz reszta skoczy sobie do gardeł. Dalej spokojnie obserwował co się będzie działo.
Właściciel
Zamknęli się w budynku, a na zewnątrz nic się nie działo, jedynie Elfka rozglądała się po okolicy.
Wolał nie dać jej znać o swoim położeniu poprzez pokazanie się dlatego też schował się przed wizją okna i dalej czekał, może da radę usłyszeć co się będzie zaraz na zewnątrz działo.
Właściciel
Jak na razie spokój. Możliwe, że nie będziesz musiał tutaj w ogóle używać broni.
To się jeszcze okaże, ale to tak naprawdę się zacznie jak te drzwi znowu zostaną otwarte, a najpewniej wkrótce będą.
Właściciel
Obecnie jednak nie są, a Tobie pozostaje czekanie i zastanawianie się, po co Orkom tak wiele Goblinów i to ukrytych?
Raczej nie robili przyjęcia niespodzianki, ale pewnie to drugie słowo miało tutaj jakiś sens, bo pewnie planowali atak, na obecną chwilę obserwował dalej i pilnował swojej pozycji, by przypadkiem nikt jego nie zaskoczył.
Właściciel
Nikt nie zawracał sobie głowy zwiedzaniem okolicznej zabudowy, więc masz spokój.
Pozostało czekać do rozpoczęcia się jakiejś akcji, zapobiec tutaj niczemu się nie dało.
Właściciel
W końcu obaj przywódcy, Milicji i Wolnych Orków, wyszli z domu i rozeszli się i to w nawet całkiem dobrych nastrojach.
//Znaczy się rozeszły się armie czy tylko dowódcy do swoich grupek poszli?//
To jeszcze nie musi oznaczać końca spotkania, dalej czekał przy okazji ładując bełt z trucizną na swoją podręczną kuszę, a następnie dalej czekał.
Właściciel
Ork zaczął coś mówić, niewiele rozumiałeś z racji faktu, że użył swego rodzimego języka, jednakże ton głosu mówił, że raczej nie jest to nic wesołego. Chwilę później zamilknął i wykrzyknął coś, a w jego dłoni pojawił się miecz, którym natychmiast pozbawił głowy zaskoczonego i odwróconego tyłem przywódcę Milicjantów. Pozostali zwarli szyk, Elfka i jeszcze dwóch łuczników z oddziału wystrzeliła, każdy trafił i pozbawił życia jednego Uruka, podobnie jak kusznik na wieży. Jednakże nadal został przywódca, dwóch innych Uruków, tuzin łuczników i cała masa Goblinów.
//W oknie jest szyba czy jakieś zabite dechami, może puste?//
Właściciel
//Gdyby było zabite dechami, to byś niewiele widział :V
Szyba, częściowo wybita.//
//Czasem są jakieś szpary, kusznicy tak sobie radzili w zamkach :v//
Zatem ustawił się odpowiednio do wybitej części okna i wystrzelił z kuszy w Uruka, trucizna zwyczajnie miałaby przyśpieszyć jego śmierć.
Właściciel
Był to plan dobry, nie uwzględniał jednak pełnego pancerza, od którego pocisk zwyczajnie się odbił.
//No to jakim prawem te elfy go zabiły, w dodatku to bełt, a nie strzała :v//
Właściciel
//Jednoręczna kusza jest słabsza od dwuręcznej, którą mają Ci na wieży, tamci posiadają też długie łuki. No i założyłem z góry, że celujesz w pancerz, bo nie napisałeś gdzie dokładnie.//
//Ciężko w luki celować jak pewnie jest chodzącą puszką, ale jak nie to najlepiej w coś wyjątkowo odsłoniętego.//
Właściciel
//Albo szpary w hełmie, albo w okolice szyi, tam zbroja jest słabsza.//
//No trafienie w szpary w hełmie to i tak jest poziom jakiegoś Robin Hooda, to już załóżmy, że w szyję.//
Właściciel
//Dobrze, załóżmy że teraz strzelasz po raz drugi.//
Drugi bełt, zdecydowanie lepiej wycelowany, trafił prosto między lukę między hełmem a zbroją Uruka, na szyi, czyli w miejscu, gdzie zbroja jest słabsza. Spędził chwilę, by rozejrzeć się za tym, który go trafił, ale po chwili upadł na bruk.
Odrobinkę tak pomagając szybko przerzucił się z kuszy na swoje ostrze, wziął do rąk też granat, który rzucił w tłum wroga, najlepiej łuczników czy też goblinów, ale to zależy czy nie byli już jedni z nich zajęci walką w zwarciu z oddziałami milicji.