Właściciel
Nikt nie odpowiedział.
Dan wyglądał na nieprzytomnego.
Konto usunięte
- O ku*wa, stary!
Sprawdził, czy ma jakieś rany.
Właściciel
Miał rozwaloną prawdą rękę, nadawała się tylko do amputacji.
Konto usunięte
- Ja pie**olę.
Przerzucił go przez ramię jak worek kartofli i skierował się do pokojów. Rzucił go na łóżko i zaczął szukać bandaży i innych medykamentów.
Właściciel
To mogło się znajdować w apteczce.
Konto usunięte
Wyjął z niej wszystko, co tylko było. Potem zaniósł je do wyra, wyjął szablę i odciął swojemu biednemu koledze rękę do tego, gdzie nie była uszkodzona za mocno. Po odcięciu próbował zatamować krwawienie i zabandażował kikut.
Właściciel
Udało się, Dan nadal był nieprzytomny, a teraz jeszcze osłabiony.
Konto usunięte
Polał jeszcze ranę spirytusem, aby ją oczyścić. Czekał, aż się obudzi.
Właściciel
Po około godzinie się obudził.
-Co się... co się stało?
Jeszcze nie zauważył kikuta.
Konto usunięte
- Nie mam pojęcia. Jack zniknął, Eric chyba sprzedał nas jakimś pedałom. Przykro mi - podczas walki utraciłeś prawą rękę. Jeżeli naprawdę zrobił to Eric, to znajdę go i poćwiartuję na kawałki, zdrajców pie**olonych. Będą cierpieć jeszcze gorzej od nas, będą cierpieć wszyscy za to zło, które wyrządzili - starał się opanować złość.
Właściciel
-Eric jest w bazie? Nie, to nie on jest zdrajcą.
Dan starał się nie przejmować kikutem.
Konto usunięte
Vader
- Tak czy siak, za**bię tego zdradzieckiego psa, ale kto nim jest?
Właściciel
///Doktorze, napisz jeszcze raz. ;-;
Dan powiedział tylko jedno słowo, zanim umilkł.
-Jack.
Konto usunięte
//////Dante, pls/////
- O ku*wa - zjechał bezwładnie po ścianie na podłogę.- Komu nas sprzedał?
Właściciel
-Wszystkim. Przez komunikator podał wszystkim w promieniu prawie 500 kilometrów naszą lokalizację.
Konto usunięte
////Ale nie będzie żadnego takiego, że to twoja faworyzowana postać i w walce mnie za je*ie?////
- Jakie są straty? Udało nam się ich odeprzeć?
Właściciel
///Nie podołał temu darcus, nie podołała wojna. Nie podołał je*any mech i eksplozje. Myślisz, że masz jakiekolwiek szanse z Yates'em, jednym z najważniejszych NPC?
Spoko głowa, mam inne plany///
-Jak już pewnie mówiłeś- Jack zniknął, ale kij z nim. Eric też zaginął, Alicja została z Luisem.
Zabiliśmy około setkę.
Konto usunięte
- A ja w tym czasie mordowałem zombie z tym zdrajcą. I jeszcze jedno - wziął mnie gdzieś, abyśmy rozwalili jakiegoś mecha. Spróbuję wykombinować ci jakąś protezę. Możesz chodzić? Gdzie się oni znajdują?
Właściciel
-Nie wiem. Sygnał się urwał gdy mnie przygwoździli.
Właściciel
-Jak to kto? Jack! Je*any zawodowy strzelec.
Konto usunięte
- Sorry, że odrąbałem ci tą rękę, ale trzeba było cię jakoś ratować. Znasz położenie Luisa i Alicji? Albo przynajmniej gdzie jest zbrojownia? Mam też pomysł, co zrobić, gdy znowu się tu wedrą. Strzelnica ma jakieś dodatkowe wejścia?
Właściciel
-Winda i tam, gdzie wchodzą truposze.
Usłyszałeś kolejną eksplozję. Gdzieś niedaleko.
Konto usunięte
- Możemy tyvh ku*asów ściągnąć do trupów i je wszystkie wypuścić. Następnie wysadzić pewne odnogi, zmuszając ich do używania jednej drogi. Zrobić pułapki z granatów, ustawić karabin maszynowy i zdołamy się jakoś obronić. Ja wyjrzę, co się stało.
Wyjrzał, sprawdził, co się dzieje. Miał broń w pogotowiu.
Właściciel
Wybuch nastąpił w zbrojowni.
Konto usunięte
Rzucił Danowi pistolet.
- Masz. W razie czego możesz się bronić. Ja idę uruchomić protokół Generała Szwaba i zagazować tych pie**olonych podludzi.
Ruszył w kierunku zbrojowni. W rękach trzymał swoje MP40.
Właściciel
Zbrojownia zniszczona, cała amunicja i broń poszła z dymem.
Konto usunięte
- Podludzie zaje**ni.
Wypatrywał przeciwników. Kogoś, kto mógłby podłożyć ładunki wybuchowe, bądź szturmujących.
Właściciel
Jak na razie- nikogo.
Zauważyłeś dwa ciała przy zbrojowni.
Konto usunięte
Podszedł do nich. Starał się je rozpoznać.
- Jeżeli to będą moi komeraden, to spalę te podludziowskie kutafony. Będą się smażyć w piekle.
Właściciel
Na szczęście nie, to spalone ciała żołnierzy O.H.S.
Na jednym z nich leżała przybita nożem kartka.
Konto usunięte
- Was schreibst du?
Przykucnął i ją przeczytał.
Właściciel
-Zdradziłem wasze pozycje, przyciągnąłem O.H.S. Porwałem Eric'a, Alicje. Zraniłem Dan'a. Zabiję zarówno was jak i O.H.S. Wszyscy zginą. A ja będę nad wami triumfował swe zwycięstwo.
P.S.
Jeżeli życie ostatniego z twoich przyjaciół się liczy, przyjdź tam, gdzie porwałem Eric'a.
Konto usunięte
Napisał mu tam "Jesteś ku*wą, Jack. Je**nym podludziem. Skończysz w piecu krematoryjnym, jak reszta takich podludzi jak ty. Kim ja byłem, że ci zaufałem? Zdechniesz w męczarniach, mam nadzieję, że demony w piekle zrobią z twojej dupy pralkę. Zaufałem ci, a ty mnie po prostu wystawiłeś do wiatru, jak resztę twoich przyjaciół. Dlatego właśnie Anioł Śmierci wziął cię pod swoje skrzydła, staniesz się jego kolejną ofiarą, która spłonie w ogniu piekielnym i zostanie potępiona na wieki.
P.S Pie**ol się. Już idę po twoje dupsko, podludziu je**ny. Zdradziłeś nas wszystkich."
Skierował się na strzelnicę. Dosłownie kipiał z furii.
Właściciel
///To najlepsza fabuła, jaką kiedykolwiek wymyśliłem! hahaha!
A więc się tam udałeś.
Luis wisiał głową w dół, a pod nim było ok. 20 Wirali.
Miał związane usta i ręce, więc nie miał szans.
Konto usunięte
- Taniec z podludziami! Ha!
Skoczył, a następnie posłał w nie serię ze swojego szmajstra.
- Czołem podludzie! Generał Szwab dzisiaj weźmie was w swoje kościste ramiona i wpędzi do piekła! - powtarzał to wiele razy. Ściągał na siebie ich uwagę.
Darł się, klął po niemiecku, posyłał im serie, tych, którzy się za blisko zbliżyli, szlachtował szablą. Robił uniki i nie dopuszczał ich do Dana.
- Witajcie zmutowane szmaty pie**olone ocalałe z pieców krematoryjnych! Wasza rodzinka wzywa was!
Właściciel
Łącznie z małą pomocą Dana wybyliście Wirale.
Teraz wystarczy uwolnić Luisa.
Konto usunięte
- Witaj, komeraden - zdjął hełm, ukłonił się i znowu zarzucił hełm na łeb.
- Dan, teraz będzie trzeba uwolnić Luisa. Ty zaetnij tę linę, ale ja wcześniej zrobię materacyk z trupów i spróbuję go złapać. No chyba, że masz lepszy pomysł.
Właściciel
Dan pogrzebał coś w panelu, a Luis zaczął się obniżać. Po kilku sekundach był już około pół metra nad ziemią.
Konto usunięte
Jeżeli był wystarczająco blisko ziemi, ściął linę szablą. Ale przed tem zapytał się Dana, czy ma lepszy pomysł, czy wykonać mój.
- Sorry, jak upadek zabolał.
Potem zaczął go rozwiązywać.
Właściciel
Luis po chwili już wstał.
-Zaczynam żałować, że część swoich sztuczek pokazałem Jack'owi.
Konto usunięte
- Komeraden, to w takim razie wymyślić nowe. Dzięki trybowi Generała Szwaba z łatwością mogę masakrować każdego, no prawie. Z resztą coś napisałem temu je**nemu zdrajcy. Chodź, jedziem na górę. Z resztą, gdzie Alicja?
Właściciel
Luis nie wyglądał na szczęśliwego.
-Zabrał ją. Do sali nr. 402.
Konto usunięte
- Ta sala jest u nas? Jeżeli tak, to przysięgam, że zapie**olę tego podludzia. Zdrajcę pie**olonego. Zobaczy na własnej skórze, jaka jest zemsta naszych komeraden!
Właściciel
-Tak. Jest to generator. Jeżeli spadniesz- zginiesz. Możesz chodzić tylko po kładkach.
Właściciel
Luis wstał.
-Za mną.
Za pomocą windy znowu wjechaliście na górę, Dan był przy reszcie broni.
-Radzę się uzbroić.
Konto usunięte
- Ja już jestem obładowany bronią, ale coś się przyda. Jakie macie granaty?