//Derrr... Moja postać wie, o co chodzi?
Właściciel
//Gdzieś w temacie Fort w Verden masz wątek o Złotych Włościach.//
//A gdzie jest mój zamek?
Właściciel
//To już sam powinieneś widzieć. Mniej więcej centrum Cesarstwa.//
-Więc tak. Najpierw na północ należy iść i jak zamek zniknie z pola widzenia, to należy iść na północny zacód po lekkim łuku. Potem po 4 godzinach marszu skręcamy na południe, po czym po 2 godzinach skręcamy na północ przy psiej skale. Z kolei za 2 dni takiej podróży wkraczamy na tereny mojego sąsiada. Dalej nie znam, ale da się poradzić tam.
Właściciel
- Wyruszamy za godzinę. I obyś się nie mylił.
-Jeżeli sąsiad postawił forty, zagrody albo coś się zawaliło, to nie moja wina ja na to nie mam wpływu. A teraz przepraszam, mam trening.
Właściciel
- Za godzinę masz wrócić.
Wyszedł z namiotu i starał się zjednoczyć z ziemią. Chciał ją tkać.
Właściciel
Zależy co chciał DOKŁADNIE robić.
Chciał poruszyć jakieś kamyczki.
Właściciel
Małe kamyki podnosił bez wysiłku.
Teraz postanowił je połączyć.
Właściciel
Ułożyłeś z nich zgrabny stosik.
//Połączyć, czyli połączyć.
A teraz tka ziemię. I to dosłownie.
Właściciel
I dosłownie wychodziło to tak średnio.
Dalej trenuje. Chce być lepszy.
Właściciel
Cała arma była gotowa do drogi, a Ork, z którym rozmawiałeś powiedział:
- Wsiadaj na konia i będziesz jechać obok mnie. Mam nadzieję, że nie pomylisz drogi.
Wsiadł na konia.
-Nie obiecuję, że nie będzie żadnych fortyfikacji sąsiada.
Właściciel
- To nie będzie dla nas wielką przeszkodą. Prowadź.
No to prowadził z wielką wątpliwością moralną i obawą.
-Jakby mój feniks przyleciał byłoby jakoś znośniej.
Właściciel
- Nie mamy na to czasu. - odparł zirytowany Ork.
Właściciel
Jak na razie podróż mija Wam spokojnie i bez żadnych incydentów.
Z uwagą wypatruje okolicy tak, by nie zbłądzić.
Właściciel
Korobov:
Nie jest to dość trudna czynność.
Zaczął gwizdać. Prowadzi karawanę dalej.
Właściciel
Znalazłeś się w pobliżu zamku swojego sąsiada - Barona Mirtesa.
-No to jesteśmy. Dalej was prowadzić nie mogę, gdyż nie znam okolicy. I jak znam, to muszę tam iśç i się go spytać?
Właściciel
- Miałeś znać drogę do Złotych Włości... - odparł coraz bardziej zły Ork.
-Dobra, jadę do niego.
Podjechał.
-Chciałbym się widzieć z panem tego miejsca!!!
-Do kur.. Jasnej hrabia chce rozmawiać z baronem!!!
Właściciel
Cisza. A potem obok Twojej głowy przeleciała strzała.
- Won cholerne Orki! - słyszałeś za murów.
-Taki ze mnie Ork, jak z was woły.
Właściciel
- Nie damy się nabrać! Jesteśmy ostatnimi żywymi w okolicy.
-To może łaskawie wychylcie się i zobaczcie mój czambuł co?
Właściciel
- Żeby jakiś stojący w krzakach centaur wpakował mi strzałę między oczy? Nie dzięki.
-Ludzie, tylko o drogę do złotych posiadłości. W którą stronę i mnie nie ma.
Właściciel
//Nie posiadłości tylko włości ;-;//
- Na północ jak w mordę strzelił. A teraz idź pan w cholerę!
-Dobra...
Przygalopował do orka
-Na północ jak w mordę strzelił.
Właściciel
- Jesteś pewien? Wiesz, że odpowiadasz za to głową?
-I tak straciłem rodzinę.
Właściciel
- W takim razie być może do nich dołączysz. Prowadź. - powiedział Ork kładąc prawą dłoń na toporze, a lewą trzymając lejce.