jacek1s pisze:
"Tomasz dobrze zauważył, że ateizm to właściwie wiara, jako całkowita pewność w coś niepotwierdzalnego."
Twierdziłeś tam, że ateizm to wiara w coś niepotwierdzalnego, a to jest fałsz. Całkowita pewność wyklucza wiarę. Nawet tą psychologiczną.
Przecież już pokazałem ci definicję wiary:
(1.1) przekonanie, że coś jest prawdą; ufność, zaufanie wobec rzeczy niepewnych, nie do końca znanych"
"Wierzę, że bóg istnieje" jest równoznaczne ze zdaniem "Jestem przekonany, że prawdą jest, że bóg istnieje, pomimo, że jest to niepewne"
A więc ateistyczne stwierdzenie "Jestem przekonany, że prawdą jest, że bóg nie istnieje, pomimo, że jest to niepewne" spełnia ten sam warunek dla zdania "Wierzę, że bóg nie istnieje" A skoro ateista uważa, z całą pewnością, że bóg nie istnieje, w takim wypadku ateista wierzy, skoro istnienie boga jest niepotwierdzalne. Więc: "ateizm to wiara w coś niepotwierdzalnego". Jeśli nie kłócisz się tutaj z definicją, ani nie kłócisz się z logiką, to nie wiem z kim.
Ale przecież ja już to mówiłem:
"A jeśli chodzi o moje pojęcie wiary, to spokojnie podpieram się tym:
[definicja]
Czyli przeliterowaniem tego, co powiedziałem o wierze, jako znajdowaniu czegoś niepewnego pewnym."
jacek1s pisze:
A to ze względu na co?
O co dokładnie pytasz?
jacek1s pisze:
Istnienie każdego boga/bóstwa wyklucza istnienie innego boga/bóstwa do momentu, w którym wyznanie to jest monolatrią, a w takim przypadku musiałbym mieć konkretną wiarę by móc się o niej wypowiedzieć.
Co prawda nikt nie opatentował jeszcze dowodu na nieistnienie każdego bóstwa jakie miało miejsce na Ziemi, ale to nie ze względu na to, że takiego nie ma. Po prostu jest to zbędne. Chrześcijaństwo można obalić za pośrednictwem Biblii, islam za pośrednictwem Koranu, wiele religii obala samą siebie faktem bycia przestarzałą lub niezgodną z rzeczywistością bo opisy w nich się znajdujące częstą są kuriozalne i wyssane z palca. Czas weryfikuje każde wyznanie i skutecznie je przemienia w mitologię lub doprowadza do stanu, w którym ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że takie wyznanie w ogóle kiedykolwiek istniało.
Nie myl religii z bóstwem, nie myl bogów osobowych z nieosobowymi. Dajmy na to, że znajdujesz dowód na nieistnienie duszy, nie ważne jak. Czy to zaprzecza istnienia religii? Na pewno jej poważnej części. Czy to zaprzecza istnieniu boga? Takiego jakiego zna ta religia, niekoniecznie w pełni. Czy to zaprzecza istnieniu boga deistycznego? Nie, w żadnym razie. Nie zaprzecza to też istnieniu sił wyższych, które są bólem dla ateisty. Powiedziałeś, że dasz mi dowód empiryczny, na którym opiera się ateizm, a więc zaprzeczający istnieniu każdego boga, jednocześnie lub pojedynczo, ale każdego. A może twoje potężne kolumny ateizmu są tak naprawdę iluzją.