Czekał więc cierpliwie rozglądając się.
Właściciel
Po chwili przyniosl pakunek ze wszystkimi twoimi rzeczami i dał ci mieszek ziół mowiąc
- W razie bólu owiń, podpal, sztachnij się i będzie lepiej.
Zaśmiał się.
-Bólem karmiłem się przez całe życie. Berserkerem jestem. Ale dziękuję
Powiedział odbierając swoje rzeczy i leki
-Masz coś na handel?
Właściciel
- Różne zioła, miejscowe materiały, jeden amulet... no i może mikstury, bandaże i inne takie typowe dla podróżników rzeczy.
-Czyj ten amulet? Po ile stroje do podróżowania po pustyni?
Właściciel
- Nie wiem czyj... znalazłem kiedys w jednym z grobowców... stroje do podróżowania po 50 orłów
-Pokaż tego amuleta.
Przyjrzał się amuletowi. Znał go?
Właściciel
Coż ewidentnie amulet byl trojkatem z dziwnymi wzoerami w sobie i przecietym poziomo ułożonym księżycem. Żadne znane ci bostwo takiego nie ma, ale karczmarz opowiadał ci o kultach Lingadrii zanim była Lingadrią i cóż...
-Biorę to i strój. Było coś jeszcze w tym grobowcu? I ile płacę?
Właściciel
- Był jeszcze dziwny sejmitar ktory emanuje nieznana mi magią... za amulet powiedzmy setka i 50 za strój to razem 150 orłów. Z sejmitarem dam przecene do równych 200
-Dawaj pan, ostatnio się dorobiłem.
Dał mu 200 Orłów.
Właściciel
Podał ci pakunek z amuletem i ubraniem w sobie i pochwę z sierpistym sejmitarem z pięknymi zdobieniami na kształt konstelacji na rozgwieżdżonym niebie.
Wziął to.
-Dziękuję dobry człowieku. Jak dowiem się co robią, to się podzielę.
Właściciel
- Dziękuję wędrowcze. Powodzenia na szlaku.
Powiedział
-Wzajemnie.
Pozdrowił go ale sobie coś przypomniał.
-Macie na sprzedaż coś do jedzenia? Na teraz, najlepiej ciepłego.
Właściciel
- Mam z cieplych żeczy tylko smażony na śniadanie stek z byka. A wiesz w sumie mozesz go nawet wziąc za darmo, wszak to twoj przydział.
Powiedział po czym poszedł i na drewnianym talerzu przyniósł ci soczystego steka, który po tamtej pieczeni z karczmy wydawal sie wręcz rozpływać w ustach.
-Daj ten stek.
Powiedział rozglądając się z jakimś miejscem by zjeść.
Właściciel
Zasadniczo było tylko troche płótna aby usiąść a tak to wszedzie piach
-Mogę tam usiąść?
Upewnił się wskazując na płótno.
Właściciel
- Jak najbardziej...
Rzekł nomadyczny handlarz
Wziął posiłek, usiadł tam, zjadł. Oddał talerz, wrócił do swojego łoża i położył się spać. Koniec sesji?
Właściciel
Tak to już koniec dość męczącego dnia dla orkwarga. Wystarczy ci jak ci rzucę tysiakiem na twarz, czy niezbyt ?
Rób co za słuszne uważasz.
Właściciel
no to łap te 1000 pd i powiedzmy 10pl
Ok. Dałbyś jeszcze nazwę tego mieczyka i amuletu, żeby se wpisał
Właściciel
ok. "Sejmitar sierpu księżyca" oraz "Amulet Wiecznej Nocy""
Vargen się obudził z imieniem swojej córki na ustach. Aseko... Jak on mógł ją tak zostawić? Chwycił w rękę nowokupiony medalion. Jakie tajemnice za sobą skrywa? Jakiemu bogu jest poświęcony? Jakie zyski daje mu podczas dzierżenia? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi. Wstał i ubrał się w pustynne szaty. Ruszył do mężczyzny, który ostatnio wydał mu posiłek.
-Witaj. Ponownie przydziałowy stek?
Właściciel
- Nie, tym razem mamy zupę w buklakach, gotowana w kotle na tutelszym słoncu o ile potrawke bazowaną na krwi, przyprawach i dowartościowaną o mięso z zębaczy mozna nazwać zupą. Bywalo gorzej, szef opowiadał jak raz gdy zgarneli go do kolonii karnej to w jego obozie był kucharz, który gotował potrawkę z martwych żuków...
Powiedział lingadrańczyk podajac ci bukłak
- Zanim spytacz, mieco jest tu pokrojone w tak drobne pasma, że przechodzi przez szyjke bukłaku.
-Dzięki.
Powiedział chwytając bukłak. Wychlał wszystko na raz.
Właściciel
Jak na twoje wilcze podniebienie to ta 'zupa' to arcydzieło.
-Dobre to ku*wa. Bardzo dobre.
Pochwalił kunszt kucharza.
-Gdzie stacjonuje wasz dowódca?
Właściciel
- Wielki i pięknie wyszyty namiot w centrum obozowiska.
-Dzięki.
Ruszył więc tam.
-Można wejść?
Zapytał przed namiotem.
Właściciel
-Wlazł!
Usłyszałeś głos tysiąca fal irytacji gromiący niczym burza piaskowa na otaczającej cię pustyni. Głos pewny, twardy i nazbyt pewny siebie.
Wszedł do środka i przyjrzał się rozmówcy.
-Ty, jak mniemam, jesteś tutaj szefem.
Właściciel
Rozmówcą leżał ledwo przykryty lwią skórą i otoczony haremem bardzo skąpo ubranych kobiet. Mogłeś dostrzec, że sam przywódca jest muskularnej budowy.
Westchnął w duchu. Jak ku*wa mocną mentalność nastolatka trzeba mieć, by kogoś to rajcowało.
-Jak pewnie wiesz jestem tym którego znaleźliście na środku pustyni. Jest jednak problem, była ze mną jeszcze jedna osoba, moja córka. Proszę o zezwolenie, by część twoich ludzi ruszyła ze mną na jej poszukiwania.
Powiedział dość formalnie.
Właściciel
- To co widzisz to tradycja lingadrii.
Odpowiedział jakby na twoje myśli
- Taki model rodziny był w naszym kraju od dawna jeszcze od czasów khanatu, a był spowodowany niżami demograficznymj po wojnach arogancki orku.
Rzekł po czym przypomniawszy sobie o twojej faktycznej wypowiedzi
- ah... nie nei było tak żadnej młodej dziewczynki, ba nie było tam nikogo oprócz ciebie, jeśli jednak zależy ci na tym by obadać tamto miejsce to proszę bardzo weź kilku moich, którzy zgodza się wyruszyć i przeszukaj tamte tereny. Ilmair powinien wiedzieć gdzie cię znaleźli. A teraz z łaski swojej precz z mojego namiotu.
-Dziękuję. -odrzekł i wyszedł. Ku*wa tym czyta w myślach, albo jest dość rozgarnięty by wiedzieć bo mógl myśleć. Ruszył do medyka.
-Arkhet z tobą. Ten wasz szefo, to niezły ma charakterek.
Właściciel
- Wedle opowieści jest wybrańcem Arkheta, Hellisa i Surtura, którzy wedle najstarszych kapłanów nie są wrogami jak to przedstawia norma wiary panteonów, ale skłóconymi braćmi. Nie będę ci teraz robił godzinnego wykładu o powstaniu świata i tym jak doszło do wojny między bóstwami ognia, o wiele lepiej możesz to usłyszeć w stolicy od kapłanów Arkheta. Jeden z nich Zavras ciągle stoi na schodach świątyni i głosi ciemnemu ludowi te legendy.... tylko pytanie brzmi na ile są prawdziwe... ogółem historia naszego szefa jest skomplikowana ... bardzo skomplikowana... ale nie ważne. Jak rozumiem chcesz się zbierać tam gdzie cię znapeźliśmy... widzę że się obkupiłeś w potrzebny sprzęt.
-Zostało mi trochę złota z ostatniego zlecenia. Teraz pytanie, który z was jest najlepszym tropicielem?
Właściciel
- Cholera... ciężko stwierdzić... wszyscy umiemy tropić ale pustynia szybko zakrywa ślady... bardzo szybko...
Właściciel
Wiatr chula po pustyni cały czas czasem mocniejszy czasem słabszy... zapachu nie wysledzisz, a jak wyśledzisz to w błędnym miejscu... z resztą na litość ta dziewczyna nie mogła istnieć bo znaleźlibyśmy ją w tedy z tobą. Chyba że poszła dalej, ale dalej są tylko Zapomniane Miasto i piramidy.
-Ruszaliśmy w stronę piramid, wzięliśmy to zlecenie, miałem je wykonać.
Pokazał mu kartkę.
-Najpierw zakopałem się w piasku, musiała tego nie zauważyć i ruszyć dalej.
Właściciel
- W takim razie jedziemy do Zapomnianego Miasta... to może być ciekawe... tym bardziej że kilka dni temu wjechała tam grupa drowskich poszukiwaczy artefaktów... spora grupa.... z machinami oblężniczymi...
-Miałem zabrać kawałek technologii z ich machin do analizy. Myślę, że za pomoc mogę odstąpić duża część nagrody.
Właściciel
- To na pewno przekona kilku naszych. Ja tam idę żeby zadbać o dobro pacjenta... w tym wypadku ciebie...
-Kogo jeszcze proponujesz by zabrać?
Właściciel
- Opiekuna chramu, bo zna się na magii jako tako... do tego z jednego wojownika i z dwóch łowców.
Rzekł Ilmair