Więc wspiął się na jakiś większy dach by z wysokości wypatrzyć samotne patrole strażników.
- W sumie to chętnie bym się czegoś napiła. - Powiedziała jeszcze raz spoglądając na ten widok
Właściciel
Hejter:
Wspinanie się na dach byłoby wysoce niewskazane, za dnia widać z niego kogoś jak liść w kałuży. W dodatku straż znacznie chętniej patroluje parami, mogą sobie pogadać jak i mieć jakieś wsparcie.
Psycho:
-No to zatem się napijemy.- Powiedział wstając z poduchy. W sumie widok był nawet jeszcze piękniejszy, bo obecnie widziałaś jeszcze jak słońce zanikało ponad taflą wody, pięknie kolorując je pomarańczową barwą.
A więc schował się w jakiejś ciemniejszej uliczce i wypatrywał bogatszych kupców gdy jakikolwiek pojawił się w zasięgu samotnie zagwizdał doń z ciemności.
Wstała jeśli siedziała i oparła się na barierce. A jeśli już stała to tylko oparła się na barierce.
Właściciel
Hejter:
-A sam się ku*wa gwizdnij!- Usłyszałeś jedynie takie słowa na swoje próby sprowadzenia kogoś w tak oczywiście dziwne miejsce.
Psycho:
-Czyli pijemy tutaj, hm?- Spytał opierając się plecami o barierkę. No to co chciałabyś wypić?- Dodał jeszcze krzyżując ręce na piersi.
- Tylko chciałam jeszcze spojrzeć na ten widok. -
Odwróciła się do niego - A nie wiem. Najlepiej coś mocnego.
Właściciel
Psycho:
-Mocnaś, to trzeba ci przyznać, ale czysto dla samopoczucia nie zalecam tego, wymiotowałabyś dalej, niż widziała.
- Cóż, skoro tak mówisz to chyba muszę Ci uwierzyć. Tak więc, co proponujesz?
//Powoli wytrąvasz mnie z pomysłów\\
Wziął monete i za każdym razem gdy przechodził ktoś bogatszy błyskał mu w oko żeby go zwabić
Właściciel
Psycho:
-Chyba nie odmówisz jakiegoś Talmarskiego?- Powiedział lekko się uśmiechając, rzecz jasna chodziło mu o wino.
Hejter:
//Kto ci każe robić to za dnia.//
Cóż, zarówno to nie przykuło niczyjej uwagi, a jedynie zdenerwowanie. W dodatku na ogół bogatsi nie kręcą się koło takich uliczek.
- A nie odmówie. To idziemy? - Spytała odrywając się od barierki
Usiadł na ławce i poczekał do wieczora.
Właściciel
Psycho:
-No to chodźmy, mniemam iż już je kiedyś piłaś?- Spytał, a samemu zrobił to samo i powoli ruszył ku drzwiom.
pią
Hejter:
No i to było najlepsze co mógł zrobić w tym przypadku, wraz z opadaniem słońca za horyzont zmniejszała się ilość strażników, zważywszy na zmianę wart, wypada to teraz jakoś szybko wykorzystać, póki niewielka część murów jest chroniona.
Vader:
No to teraz tylko wypada wyspać się do rana, co też się stało, a przy okazji budząc się ujrzałeś swoich śpiących współlokatorów, ci wyglądali na dosyć przetrzepanych z życia.
Cóż, muszę spyta "a co to za wino", jeśli mam udzielić odpowiedzi.
Nie jego wina, mogli też pospać.
Właściciel
Psycho:
Cóż, jedne z najlepszych jak i najbardziej popularnych, w tej części regionu tylko je piją.
Vader:
Cóż, to co zamierza zrobić teraz skoro jego kumple obecnie nadal śpią?
Czyli mogła je pić w takim razie.
- A zdarzyło się. - Również ruszyła ku drzwią.
Rozpoczął mozolną wspinaczke po murze w najdogodniejszym miejscu.
Właściciel
Vader:
Jako, ze nie piłeś jak reszta, to obudziłeś się rano.
Psycho:
Oboje już zeszliście na dół do karczmarza.
-No proszę, ta stoi na nogach.- Powiedział zaśmiawszy się karczmarz. No to co podać?
-Dwie lampki Talmarskiego, drogi panie.- Powiedział zaraz kładąc na ladę srebrnika. Ten zaraz zagarnął monetę i schylił się pod ladę wyjmując zarówno dzban jak i dwa kielichy, z niego zaraz przelał część do naczyń i ustawił je przed wami.
Hejter:
Co prawda nie było to najciekawsze, ale już znalazłeś się na murze, teraz lepiej szybko i niepostrzeżenie dostań się do budynku.
- A właściwie to jaki był najlepszy stan poprzedniczek? - Spytała biorąc jeden z kielichów.
Właściciel
-W najlepszym stanie to potrafiły jeszcze ruszać nogami, niektóre to musieliśmy wspólnie zanieść do komnaty.- Odpowiedział ci chłopak samemu też biorąc kieliszek, rzecz jasna wystawił go w twoją stronę w ramach toastu.
Również wystawiła swój kieliszek lecz wstrzymała się z samym toastem.
- Więc pijemy za?
Zszedł z muru na pobliskoe dachy i rozpoczął powolną, cichą wędrówke do celu
Właściciel
Psycho:
-Za to żeś pierwsza, co potrafi się utrzymać na nogach po takim paleniu, oczywiście. Rzecz jasna liczę jeszcze na przyszłe powtórki takich wypadów, a co ty na to?- Spytał jeszcze.
Hejter:
Na szczęście nadal trwała zmiana wart przez co strażnicy byli albo zagadani albo się przemieszczali, ulice też w sumie puste były, gdyż wszyscy już pozamykali się w domach, a pod jeden konkretny zaraz trafiłeś.
- Czemu nie? To co? Za przyszłe powtórki tego spotkania! - Tak więc, pomijając mój chwilowy niedobór słów, wzniosła toast czy coś w tym stylu.
Właściciel
Zatem zaraz lekko trąciliście się nawzajem swoimi kielichami, a zaraz po tym przyszedł moment skosztowania tego napoju, co też zaczął zaraz chłopak.
Ach, skacowani. W sumie zajęcia zaczynają sięo której?
Obejrzał go sobie dokładnie. Szukał śladów pułapek a w specjalności skąd wydobywało się światło.
Właściciel
Psycho:
Wykwintne, nieco słodkie... W sumie naprawdę dobry smak, taki jak pamiętałaś wcześniej.
Vader:
Cóż, zaczynają się wtedy jak ktoś zabije w dzwon. A w sumie ciężko określić kiedy to zrobią, nie zawsze jest to o tej samej porze.
Hejter:
Na posiadanie sobie pułapek wypada mieć zezwolenie, którego też ten najwidoczniej nie posiadał. Światło akurat w tym budynku było ruchome, najwidoczniej ktoś chodził z jakąś świecą. Może to gospodarz chodzący nocą po domu, a może strażnik?
Ale raczej nie przespał dzwonu, prawda?
Więc wdrapał się przy jakimś ciemniejszym oknie zdala od światla i je otworzył wytrychem.
Cóż, w sumie to piła dalej
Właściciel
Vader:
Takiego dźwięku zdecydowanie nie da się przespać, pewnie dałby radę postawić na nogi twoich kumpli.
Hejter:
No i w sumie udało ci się wejść do środka, najpewniej znajdowałeś się w jakimś gabinecie mężczyzny, w końcu miał tu pojedynczy stół, a na nim dokumenty czy księgi. Podobnie z regałami, które były nimi kolokwialnie mówiąc, zaje**ne.
Psycho:
To tylko lampka, wiele to w niej w sumie nie ma. No, ale wino było na pewno dobre.
-Ach, naprawdę mile spędzony czas.- Dodał jeszcze chłopak.
Przeszukał pocichu gabinet bo często taloch sygnetów używano do pieczętowania listów. Przy okazji nie omieszkał co nieco poszoerać w jego korespondecji. Tak ze zwykłej ciekawości.
Właściciel
Tak cennego raczej nie wypada używać tak prostacko, jeszcze się go zabrudzi. Znalazłeś od tego wyrzeźbiony korek od wina w kształcie głowy kozła. Korespondencji samej tutaj nie miał, jedynie kilka słabych wierszy, widocznie nieukończonych oraz szereg dokumentów dotyczących jego pracy jaką jest handel.
Spojrzał na korek po czy wyszeptał - się dorobił, złodziej - i schował go do torby. Gdy już skończył zerknął przez dziurke od klucza czy nikt nie chodzi po korytarzu.
Jeśli ktoś tam był to przeczekał aż sobie pójdzie. Jeżeli teren był już czysty to otworzył w razie zamknięcia drzwi wytrychem, po czym ruszył na poszukiwania sypialni. Starał się unikać strażników i kuchni gdyż takowe pracowały całą dobę.
Gdy już dostał się do sypialni zajrzał przez dziurkę by sprawdzić czy gospodarz śpi.
Właściciel
Może za korek dostanie kilka miedziaków czy srebrnika, przez dziurkę od klucza nie za wiele widać, tym bardziej dodając to, że jest ciemno. Ale zauważyłeś siedzącą sylwetkę na krześle w głąb korytarza.
Przyjrzał się tej sylwetce. Sprawdził czy widać u niej typowe dla śpiącego powolne ruchy klatki piersiowej.
Właściciel
Nie było to co prawda tak łatwe patrząc przez dziurkę od klucza, ale tak.
Więc otworzył drzwi wytrychem i pocichu by go nie obudzić skradał się do kolejnego pomieszczenia.
Właściciel
Zależy które miał na myśli, bo było ich w sumie kilka. najbliższe zaraz na przeciwko tego, przed którym stałeś.
Więc zajrzał przez dziurke od klucza do każdego, póki nie odnalazł sypialni.
Właściciel
Cóż, sypialnia była właśnie zaraz na przeciwko, ale co teraz?
Cóż tu zaczynał się najtrudniejszy moment. Delikatnie otworzył drzwi wcześniej upewniwszy się czy w środku nie ma nikogo kto mógłby go zauważyć, wyostrzając wszystkie zmysły, jak najciszej, unikając luźnych desek rozejrzal się po pokoju w poszukiwaniu kufrów lub jakichś pojemników na biżuterie.
Przytaknęła.
- Tak więc, co dalej? - Odwróciła głowę w stronę sali
Właściciel
Hejter:
Otworzenie drzwi powoli i delikatnie było zdecydowanie mądre, bo te delikatnie zaskrzypiały nawet teraz, na szczęście nikogo nie budząc czy alarmując. Widziałeś za to jedynie na szafce obok łóżka upragniony sygnet.
Psycho:
-Cóż, ja jestem otwarty na różne propozycje, ale jak chcesz to możemy wracać na uczelnię.- Powiedział jeszcze patrząc się na ciebie.