Właściciel
Ogromny, mroczny, pusty... Nie wiadomo, gdzie znajduje się ten Las, ale wiadomo, że nikt stamtąd nie wraca i nie można tam wejść z własnej woli. Jeżeli już się ktoś tam zjawi, to na polanie, otoczony mgłą i czerwonymi ślepiami w krzakach, które i tak nie zaatakują... Należy uciekać. Przed siebie. Zmiana kierunku podczas ucieczki nie ma sensu. Po prostu biegnij. Uciekaj. A może przeżyjesz. Koszmary są za każdym drzewem. Upadek oznacza śmierć. Zatrzymanie się oznacza śmierć. Atak ze strony czerwonych ślepi jest zabójczy. Nie, to nie Australia. To Las.
Właściciel
Bunny
Hope Walker została zbudzona śpiewem ptaków. Problem polegał na tym, że mieszkając w Londynie, rzadko kiedy słyszy się śpiew ptaków... i budzi się w lesie. Leżała ze swoimi rzeczami i ubraniami na polanie, wokół była gęsta mgła. Porwanie? Jeżeli tak, to dlaczego jej wszystko zostawili? Żart? Jak tak, to z czyjej strony?
Zebrała rzeczy, i wstała. Rozejrzała się dookoła, niedowierzając gdzie się znajduje. przy kółku w kluczykach miała niewielką latarkę. włączyła ją.
Właściciel
Światło latarki było za słabe, żeby przebić się przez mgłę. Jedyne, co zauważyła, to czerwone, mrożące krew w żyłach ślepia na linii drzew. Na szczęście jeszcze się nie zbliżały.
Jej instynkt natychmiast rozkazał zacząć oddalać się po cichu od tajemniczej bestii. poruszała się najszybciej, najrozważniej, i najciszej jak tylko mogła.
Właściciel
Odsunęła się, zakrywając polanę mgłą. Na szczęścia ta sama mgła rozwiała się w miejscu jej aktualnego pobytu, przez co mogła odkryć, że nadal znajduje się na polanie. Huuura!
Zatrzymała się na chwilkę, znów spojrzała czy nie widzi czerwonych ślepi. instynktownie wyciągnęła telefon - po chwili zauważyła że nie ma zasięgu. przeklnęła cichutko pod nosem, i poszła dalej.
Właściciel
//Tak na przyszłość nie dodawaj rzeczy związanych ze sukcesem ostatniej wykonanej czynności. Nie zrobiłaś niczego złego.
Ruszyła dalej. Przed nią nie było czerwonych ślepi, ale po obu stronach i za plecami- były. I zbliżały się na skraj mgły, która zasłaniała całe postacie tych dziwnych istot.
// Okei -p-
Wygrzebała Scyzoryk, ale uświadomiła sobie że to jeszcze nie czas na jakąkolwiek walkę. zaczęła cicho uciekać.
Właściciel
Uciekała więc, a mgła i czerwone ślepia za nią.
Przez chwilkę spojrzała za siebie, po czym przyspieszyła.
Właściciel
Naturalnie mgła i czerwone ślepia również.
Biegnąc dalej rozglądała się za czymś co by mogło w jakikolwiek sposób jej pomóc.
Właściciel
Niestety, nic takowego po drodze nie było. Warto się przygotować do skoku, gdyż przed nią gałąź.
Na szczęście w porę ją zauważyła, podskoczyła, po czym zaczęła biec dalej. lekko dyszała, ale nie zamierzała się poddawać. Niezbyt wie co ją goni, a tym bardziej czy da radę to zabić.
Właściciel
Nagle się zatrzymała, nie wiadomo dlaczego i po co. Usłyszała cichy, spokojny i wyraźny męski głos.
-Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego cywilizacja tego wieku działa ciągle tak szybko?
Była troszeczkę zdezorientowana. Nabrała oddech i Odpowiedziała.
- N-Nie...?
Właściciel
-Bo chcą coraz więcej, chcą się utrzymać na tafli, chą przeżyć. Chcę ci coś pokazać, ale najpierw pytanie. Czy mi ufasz?
Hope była nieco zmieszana...
Jeśli to nie Gniazdo tych czerwonookich stworów.... A co jeśli to pułapka? nie ważne... chcę przeżyć i wrócić do domu.
....
- Ufam.
Właściciel
Na lewo od niej otwarły się drzwi. Mniejsza, że przed chwilą nie było tam żadnych drzwi.
Właściciel
Nie było nic przez nie widać.
W koniec końców, pomyślała że lepiej byłoby uciec od tych stworów. Weszła do środka.
Właściciel
I tym samym znalazła się w swoim pokoju.
- O mój boże... - zaniemówiła, po czym automatycznie padła na łóżko, wyściskała wszystkie poduszki... odetchnęła z ulgą.
- Dzięki. - szepnęła.
Właściciel
Nikt nie odpowiedział, drzwi do Lasu zniknęły.
//Po kiego tyle tych lasów?//
- Daleko jeszcze?
Właściciel
///Ty się ciulu nie odzywaj, to nie jest nawet połowa.
-Najprawdopodobniej.
Właściciel
-Jakieś trzydzieści minut jazdy.
W takim razie jechał, odliczając po drodze trzydzieści razy od jednego do sześćdziesięciu.
Właściciel
W końcu wyjechali z lasu na polanę. Tam też stał ogromny dom z bali.
-Jak na razie tutaj zostaniemy.
- Fajny domek. - powiedział, zsiadając z roweru i prowadząc go w jego kierunku.
Właściciel
-Tutaj spędzimy noc, a po przeżyciu jedziemy dalej.
- A co nam będzie zagrażać?
- Wolałbym nie. Mamy się czym bronić?
Skinął głową i wszedł do chaty.
Właściciel
A Beżowy za nim. Od razu zabarykadował drzwi.
W takim razie on rozejrzał się po wnętrzu chaty.
Właściciel
Tradycyjnie wyposażony dom w środku lasu. Był kominek, dwa fotele (jeden bujany), tapczan, dywan z niedźwiedzia, głowa jelenia nad kominkiem, kilka wejść do innych pomieszczeń...
W takim razie zaczął od przeszukania owych innych pomieszczeń.
Właściciel
Kuchnia, łazienka, schody na górę, schody w dół...
Właściciel
Na górze korytarz i trzy wejścia do innych pomieszczeń.