- Można więcej szczegółów? Dla mnie ładna może być głowa noworodka, a dla Ciebie to może być język dziewicy.
Właścicielka
- A jest tam głowa noworodka?
- Są głównie jakieś srebrne rzeczy... sztylet jakieś kryształki, masz w czym wybierać.
Właścicielka
- W końcu ptaki lubią błyszczące rzeczy. A jakie są te kryształy?
- Poczekaj.- Poszedł sprawdzić jakie są te kryształki.
Właścicielka
Były przeważnie barwy jasnoniebieskiej, turkusowej i jeden był szafirem.
- Jakiś szafir, coś barwy jasnoniebieskiej, turkusowej, chyba tyle.
Właścicielka
- Fajnie wiedzieć. Ty nic nie bierzesz?
- Mi tam nie zależy... to co w końcu stąd zabrać?
Wziął więc szafir. Wziął też jakiś ładny sztylecik.
- Gdzie mam to zostawić, żebyś sobie wziął?
Wsadził, i patrzył co się wydarzy.
Właścicielka
Szafir zniknął.
- Dzięki stary, jesteś wielki!
- Jakby co, nie musisz się odwdzięczać.- Rozłączył się//jakoś//. - Robi coś ten sztylet?- Zwrócił się do pobliskiej harpii.// Nie wiem czy pisać z dużej czy z małej ;-; //
Właścicielka
- Rani. I chyba truje. Nie znam się na sztyletach.
- Dzięki chociaż za takie informacje. Nie wiesz może kiedy już nie będę natrafiał na wasze gniazda? Nie to że mi jakoś przeszkadzają, po prostu chciałbym poznać też innych mieszkańców tego urodziwego miejsca.
Właścicielka
- Musisz zejść piętro niżej. Trzy najwyższe piętra w wieżowcach to najczęściej gniazda.
- Dzięki. - Ruszył więc do przejścia, które prowadzi piętro niżej.
Podszedł do lodowej harpii.
- Przepraszam, ale to jest jadalne?- Pokazał jedno jajko.// On ten worek gdzie miał swoje ubrania, ma ze sobą?//
Właścicielka
//a bo ja wiem?
- Kurzych jaj Nie widziałeś ?
// niech będzie że ma ze sobą:v//
-Ten świat jest dziwny, równie dobrze te jaja mogą być pełne trucizny... Ale skoro jadalne.- Schował je do woreczka, i wrócił tam gdzie jajka znalazł.
Właścicielka
Wiórek kokosowy
I znów był na dachu.
Rozebrał się, schował ubrania do worka. Zmienił się w ptaka, chwycił w szpony worek, i poleciał szukać namiotów, o których mówiła mu rzeźbiarka.