- Dlaczego miałbym to robić?
-Bo może wtedy się zamkniesz? - Odparł z uśmieceh na ustach - A tak ogólnie Flobo, to możemy ruszać. Trochę broni dla nas też się znalazło.
Przywódca pokiwał głową, a następnie poprowadził resztę do wyjścia z tunelu.
Nic już nie odpowiedział. Nie warto w tej sytuacji doprowadzić do bójki. Podążył za resztą.
Szczęśliwie opuściliście tunel ucieczki, a całkiem blisko od wyjścia leżało dwóch martwych drowów. Flobo podszedł i zabrał jeden jatagan, a drugi podał Wyattowi. Pozostały dwa, z czego jeden trafił w ręce orka, a drugi w ręce innego człowieka.
I tak nie wiedział, jak się tego używa. Został nauczony tylko umiejętności władania toporami. Czekał na dalsze ruchy innych.
A czego się mógł spodziewać? Ruszyli dalej na kuckach.
Pomimo panującej atmosfery otoczenia wszystkim powoli udzielał się dobry humor. I tak dotarli już dalej, niż ktokolwiek kiedykolwiek z Mrocznej Kopalni.
I oby zaszli jeszcze dalej.
Ile trzeba będzie przejść ciernistych dróg, by tego dokonać?
A ile w trudzie nieustannym wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?
Ile ofiar trzeba będzie poświęcić, by inni mogli żyć niczym wolne ptaki?
I kogo to obchodzi.
//Zwłaszcza, że i tak wszyscy skończycie na cmentarzu///
//Po to stworzyłam tę postać. //
W sumie ten dziwny głos w jego głowie ma rację.
///Patrz, jak przemyślała///
Więc, im dalej tym lepiej.
Więc gdzie ta hydra lub inne monstrum, co ma go pożreć na obiad?
Aktualnie, to ich nie ma. A patrząc na to, że przy suficie była już ziemia, a nie kamień...
Więc prędzej da się natknąć na mahoniowoskórych.
Pewnie patrole będą. Zresztą, ich też jest sporo tutaj. W sensie, sporo uciekinierów.
Jakichś trzydziestu, z czego tylko czwórka ma broń.
Bingo. Krwawe żniwa będą dziś.
No przecież nie za tydzień.
Mniejsza z tym, bo szczęście nie ciągło się długo. Dotarli do rozwidlenia tunelu, gdzie to też spodkali trzech Drowów. Na szczęście niewolnicy szybciej zorientowali się, co trzeba zrobić, więc z bronią i, wbrew pozorom, z ciszą na ustach rzucili się na tych, którzy ich torturowali. Udało się zabić dwóch, lecz jeden zdołał się uwolnić z rąk śmierci i zabił najbliższego niewolnika. Nie trzeba dodawać, że zrządzeniem losu był najbliżej ciebie?
Avidar żadnych magicznych sztuczek nie znał. Nie miał broni. Pozostaje mu unik albo rzucenie się z gołymi pięściami na przeciwnika. Złapał więc za oba nadgarstki Drowa i wymierzył kopniaka w jego przyrodzenie. Najsłabszy punkt każdego faceta.
Podziało, a Wyatt go dobił ciosem z góry. Głowa Drowa poleciała na ziemię, a jego ciało upadło do tyłu. Trzeba przyznać, że pomimo straty jednego uciekniera, to wyszli całkiem na plus - 6 sztuk broni, w tym jedna trafiła do Avidara.
Co za niespodzianka. Przynajmniej już nie będzie tylko kopał po jajcach następnych Drowów.
Tak, będzie ich kastrował.
Co robią inni? Idą dalej?
To raczej oczywiste. Jeżeli zostaną, to i tak zginą.
Reszta wraz z nim, dzięki czemu dotarli do rozwidlenia dróg, jak na razie bez odznak, że są tu Drowy.
Czekał, aż przywódcy zdecydują, którędy iść.
Zdecydował ten, którego poznał jako pierwszego, więc udali się drogą bardziej w lewo.
No cóż, kolejny piękny i świetny tunel, więc może pora wspomnieć coś więcej o grupce? Stanowili ją w większości mężczyźni, z wyjątkiem dwóch kobiet. Jedna rasy ludzkiej, a druga była Elfką.
Dla Drowów płeć niewolnika nie ma znaczenia, ważne, by był zdolny do pracy.
Dla was już może mieć jakieś znaczenie, jeżeli przyjrzeć się sile w walce.
W końcu natura uczyniła kobiety słabszymi. Chociaż słyszał o różnych wojowniczkach i innych takich, co mogą solidnie skopać tyłki.
Skoro takie sławne wojowniczki, to raczej nie dadzą się złapać i zniewolić.
Ta, w świecie magii z pewnością.
Istnieje jakiś... niemagiczny świat?
Ciężko stwierdzić, ale czy przypadkiem pewien Pradawny nie został uwięziony? Chyba danie go tam, gdzie byłaby magia, byłoby głupie. Albo Nicość. O, nicość. Przecież można pozbyć się w niej magii, ale sam świat w sobie jest magiczny... mniejsza. Ważne, że drużyna uciekinierów przebiła się przez kolejny patrol Drowów bez strat, korzystając z zaskoczenia. I kolejne cztery bronie zdobyte.
Bohater tej powieści jest tak samo użyteczny, jak niektórzy z moich znajomych Brawo niewolnicy, chociaż nie wszyscy przyłożyli rękę do tego sukcesu. Jednakże, ucieczka wspólna, więc i razem ruszyli dalej, bardziej w górę, na powierzchnię. Ah, takie korytarze są najlepsze, bo można z góry zepchnąć wózek na kogoś.
Nie on wybierał dalszą drogę ucieczki.
Racja, zabije się jakiegoś Krasnoluda za wybór. Mniejsza jednak, bo dotarli do czegoś, co nie było tutaj zjawiskiem codziennym. Drewniane wrota, które otwierają się do środka.