Pokiwał głową i ruszył do jednego z budynków, choć w połowie drogi zawrócił i udał się w kierunku innego miejsca, być może baru, w którym miałeś zacząć pracę. Przed wejściem, na bujanym fotelu, siedział
mężczyzna, który wydawał Ci się ledwie młodzieniaszkiem, ale to pewnie tylko pozory, ciężko było dokładniej zbadać wyglądać kogoś, kto niemalże całą twarz ma zakrytą chustą chroniącą przed kurzem i pyłem, na głowie nosi kapelusz, a na oczach gogle.
- To jest nasz szef. - wyjaśnił, a tamten uchylił Ci kapelusza, wspierając się na swoim karabinie, aby wstać z siedziska.
- A to nasz nowy muzyk. - dodał, niepotrzebnie wskazując na Ciebie, a później oddalił się kilka kroków, żebyście mogli sobie w spokoju porozmawiać.