Właściciel
Wiewiur:
Na targu są handlarze ze swoimi stoiskami, nie potrzebują tragarza.
Max:
Bycie za murami oznacza bycie w środku miasta.
//Źle przeczytałem. //
Zaczął rozglądać się za jakąś ciekawą budowlą.
Właściciel
Max:
Lepiej pierw ustalić co według niego jest ciekawe, bo w mieście kupieckim jest od groma różnych budynków, ale głównie takich gdzie obracany jest pieniądz.
Wiewiur:
Przywitała cię "Piwna Dolina", karczma jak każda inna, lecz w niej z samej nazwy wskazuje duży wybór pośród tego jednego konkretnego alkoholu.
Podszedł do karczmarza.
- Jest coś do roboty?
Jakaś budowla wyróżniająca się na tle innych, miejsca kultu, jakieś ważne dla historii miejsca.
Właściciel
Wiewiur:
-No ogółem to mógłbyś tutaj nieco pomóc, możesz beczki przynieść z portu. Przedstawisz się kwatermistrzowi, że przysyła cię Fergus, a on już ci przekaże co trzeba. Dwadzieścia sztuk złota ci odpowiada?
Max:
W mieście handlu ciężko o historię, zwłaszcza że nie ma jej jakoś wiele. Mogłeś najwyżej na jakimś placu zauważyć niewielkie kaplice poświęcone żywiołom.
Podszedł do jednej, aby się jej lepiej przyjrzeć.
- Tak.- Wyszedł z karczmy, i ruszył do portu.
Właściciel
Max:
Prosta konstrukcja. Kilka kamiennych filarów i kopuła nad tym z wymalowanymi do środka żywiołami ognia, wody, ziemi i powietrza. Tak samo w środku te miały swoje kamienne popiersia, najpewniej żeby nikt tego nie ukradł.
Wiewiur:
Tam zaś widziałeś pełno ruchu, zarówno rybaków, biedaków, strażników, prostytutk i innych parobków. Ale przed czymś w rodzaju magazynu stał mężczyzna spisujący wszystko w notesie.
Podszedł do niego.
- Przysyła mnie Fergus.
Podszedł do losowej osoby.
-Przepraszam, w co wierzą tutejsi mieszkańcy?
Właściciel
Wiewiur:
-Widzę teraz zatrudnił kogoś silniejszego, ostatniego po drodze napadli i zapie**olili mu beczki. Także mamy wózek z jego dostawą, kieruj się od wejścia na prawo, a zobaczysz miejsce, gdzie niby się ono znajduje.
Max:
Tak wyszło, że zatrzymałeś bogato wyglądającego mieszczanina.
-Tutaj każdego bogiem jest pieniądz!- Powiedział pocierając o siebie palce w tym sławnym geście, zaraz po tym zaczął się śmiać i ruszył dalej zostawiając cię z tym dziwnym przesłaniem.
Poszedł we wskazanym kierunku.
Zaczepił kogoś biedniejszego i zadał to samo pytanie.
//Jakbyś któryś z panów opuszczał miasto to ja zapraszam do swojej karczmy :V//
Właściciel
Wiewiur:
Dziw jakbyś nie trafił pod tabliczkę z zapisanym imieniem mężczyzny i niewielkim wozem wypełnionym kilkoma beczkami, najpewniej piwa.
Max:
-Panie, tutaj to niektórzy mają kapeć na ścianie i w niego sobie wierzą, ale najogólniej to tylko kapłani żywiołów coś wyznają.
Sprawdził, czy może taki wóz pociągnąć. jeśli tak to zaciągnął go tam gdzie miał. Gdyby jednak nie miał jak go pociągnąć, to brałby beczkę po beczce i zanosił w wyznaczone miejsce.
Właściciel
Max:
-Cholera, żebym ja to pamiętał...- Powiedział kasłając kilka razy.
Wiewiur:
To mały wóz, a ty jesteś silnym chłopem, a przynajmniej twoje ręce są wystarczająco silne. To teraz pozostaje je wytoczyć z magazynu i przejść z nimi przez cały port.
// Czekaj, czyli beczki które są na wózku trzeba wytoczyć z magazynu? ;-; //
-To chociaż jak wyglądają, gdzie mają siedzibę...
Właściciel
Wiewiur:
//Przenieś je jak chcesz.//
Max:
-Nie jestem ku*wa mapą.- Powiedział i odszedł zostawiając cię samego.
Załadował więc to na wóz i zaciągnął go we wskazane przez zleceniodawce miejsce.
Pytał się o te same rzeczy inne osoby.
Właściciel
Wiewiur:
Jeszcze nim nie opuściłeś całkowicie portu w jednej z ulic wyszło w twoim kierunku trzech mężczyzn.
-A co to kolega tam niesie?- Spytał przypatrując się beczkom.
Max:
Możesz być pewien, że bez sypnięcia złotem się tego nie dowiesz.
Chodził więc z nadzieją, że znajdzie jakiś ich klasztor, czy coś.