Właściciel
- My za to mamy wiele Goblinów, Orków i Ogrów. Musimy jakoś połączyć nasze siły, by były jak najbardziej efektywne.
- Moja piechota nie tworzy zbyt wysokich formacji, a są one jak mury nie do przebicia. Czy ogry będą w stanie odróżnić swoich od wroga ?
Właściciel
- Aż takie głupie nie są.
- W takim razie one mogą napi**dalać nad szeregiem bo są na tyle wysokie. Dalej, gobliny jako harcownicy a orkowie..hmm. Moje szeregi mogłyby się co jakiś czas rozstępywać tak aby trochę gnojków wpadało za szereg gdzie czekaliby twoi żołnierze. Gotowi do rozpi***alania.
Właściciel
- W takim razie zbierz swoje wojska. Nasze już czekają lub walczą pod ziemią.
Kiwnął głową na znak że się zgadza po czym ruszył żeby odszukać Thane, a gdy go znalazł rzekł.
- Zbieraj nasze armie ! Ruszamy.
Właściciel
Armie były już zebrane, więc Tobie pozostaje stanąć na ich czele, razem z Dagną i Thane'em, i ruszyć na tych podziemnych sku*wysynów.
I tak też zrobił, stanął na czele armii, machnął włócznią i rozpoczął prowadzenie swych sił.
Właściciel
Orkowie ruszyli przodem, właśnie to byli prawie sami Orkowie, Goblinów to była tam garstka. Swobodnie przeszli przez otwarte już wrota.
Baron otrzepawszy się z kurzu wyczekał momentu gdy orkowie ich wyprzedzą i ruszył zaraz za nimi prowadząc szeregi Krasnoludów.
Właściciel
//TAAAAAAAAAAAAK, kurna tak! Wróciłeś! :V//
I weszliście tam bez problemów, oddziały zaczęły się kierować po znanym Ci już, kamiennym moście, wgłąb podziemi.
//;vvv
Dumnie wyprostowany mierzył wszystkie swe szeregi, przy czym gdy jego oczy spoczywały na orkach zastanawiał się czy nie byłby to dobry moment aby ich wystawić..tak też wezwał ruchem ręki swojego doradcę - Thanę aby zapytać go o zdanie
- Marszałku.- stwierdził aby trochę pobawić się ego krasnoluda gdy go wzywał-.
Właściciel
Szedł on zaledwie kilka kroków za Tobą, więc ledwo skończyłeś mówić to słowo, a już był przy Tobie:
- Tak, mój Książę?
Zniżywszy głos zaczął
- Zastanawiałem się tylko nad planem eksterminacji "pewnego problemu" .- stwierdził patrząc przez chwilę na orków, zaraz po tym wracając jednak swoim spojrzeniem na Thane -. Moglibyśmy ich wystawić w walce..i wykończyć. Co o tym myślisz ?
Właściciel
- To nie są ich główne siły. - odparł marszałek. - Ich główne siły siedzą tysiącami w Przełęczy Martwego Orka, a tu Horda przysłała tylko najlepszych. Ale i tak tamci mogą zalać nasze państwo i to dość szybko.
- Nie sądzisz jednak że bez swoich dowódców nie stanowili by problemu dla przeszkolonej krasnoludzkiej armii uzbrojonej w swoje najlepsze bronie i pomoc gigatnów ? A w dodatku.. nie muszą się oni od razu dowiedzieć o śmierci swych przełożonych.
Właściciel
- Zdrada nie leży w naszej naturze.
- Jednak leży w jak najbardziej ich naturze, prędzej czy później okażą się problemem.
Właściciel
- Decyzję pozostawiam Tobie, Książę.
Westchnąwszy głęboko spojrzał na Thane podnosząc jedną brew.
- Mimo wszystkiego co mają w sobie to jednak dobre chopy.. no dobrze. Dzień kiedy Krasnolud zostanie nazwany zdrajcą nie nadejdzie..
Właściciel
Skinął głową, a po chwili ostatni żołnierzy pokonał kamienny most.
Tak więc wciąż prowadził swych poddanych ku coraz głębszym podziemiom.
Właściciel
Wreszcie usłyszeliście typowe odgłosy walki: ryk Ogrów, Trolli i zapewne Minotaurów, o których już czytałeś, krzyki walczących, rannych i umierających oraz szczęk broni.
Baron obróciwszy się i spojrzawszy po swojej kadrze dowódczej zawołał
- Ruszajcie do swoich oddziałów, przygotujcie się do walki.- i parł dalej na przód, teraz już z dobytą włócznią -.
Właściciel
Zeszliście w dół, miejsce oświetlone pochodniami. Była to po prostu wielka jaskinia, której sklepienie ginęło w mroku. Widziałeś całe tabuny Orków i Worgenów walczących ze sobą na krótkim dystansie za pomocą mieczy, toporów, maczug i buław, Gobliny stawiające włócznie i piki tak, by odstraszyć wielkie pająki, których tu jeszcze nie spotkałeś, lecz przypominały one to, z jakimi miałeś okazję walczyć wcześniej, Ogry dzielnie wspierały swoich towarzyszy, używając w walce buław, toporów i młotów. Poza nimi do walki dołączyły też Trolle, lecz te bestie rzucały się we wrogów bez żadnej taktyki, jedynie oszczędzając swoich. Poza tym zauważyłeś jak z mroku jaskini wylatują świecące się na srebrzysto strzały, które masakrowały Orków i Gobliny. Ogry i Trolle były w miarę bezpieczne, jednak niektóre miały już w ciele po kilka, a nawet kilkanaście, strzał.
Wycelowawszy włócznię w sklepienie nad owym mrokiem ryknął na cały głos
- Lakis !- licząc że włócznia da pełen pokaz swej mocy a gdy to zrobiła spojrzawszy na swoje szeregi które zapewne już się przygotowały stanął między nimi -. Bracia Krasnoludy ! Za przodków, za bogów za nasze rodziny ! Ze mną !.- wykrzyknął licząc że okrzyk poniesie się pomiędzy żołnierzami, żeby dodatkowo dodać sobie aury dowódczości uniósł włócznię licząc że owa zaświeci mocniej i ruszył do przodu prowadząc swych poddanych do wsparcia Orków -.
Właściciel
Strzał z włóczni rzeczywiście miał moc taką, jak nigdy wcześniej i sprawił, że srebrne strzały przestały lecieć z jednej części jaskini, ale z drugiej posypały się prosto na Was. Poza tym atak idzie sprawnie, większość strzał przyjęli na siebie idący przodem Orkowie, lecz dość szybko dołączyli do walki.
Baron dumny z efektu ruszył zatem do przodu wraz ze swą armią dzierżąc nowo-zakupiony zaklęty ogniem topór licząc że ów się zapali się dając popisowy efekt - a gdy zetknął się w twarzą w twarz z Worgiem da i popisowy efekt wykonując potężny cios skierowany w jego brzuch.
Właściciel
Cios wszedł głęboko we wnętrzności Worgena, który po chwili...zajął się ogniem. Zaraz zaczęło palić mu się tłuste futro porastające ciało i z przeciwnika została jedynie żywa pochodnia. Zanim jednak zdążyłeś go dobić, sam padł jakieś dwadzieścia metrów dalej, bo tylko tyle przebiegł.
Tak też dumny ze swego efektu władca Krasnoludów ruszył do przodu aby stanąć do walki z kolejnymi przeciwnikami - a jeśli ich znajdywał..niezbyt trzymał się obronnej taktyki atakował z furią używając płomieni jako kolejnego efektu którym miał odstraszać Worgenów.
Właściciel
Efekt przyniósł skutek aż za dobry, bo na Twój widok czmychali wszyscy wrogowie. No, prawie wszyscy, gdyż jednemu z wielkich pająków nie przeszkodził strach, jaki sobą prezentujesz, i zaszarżował wprost na Ciebie.
Zatem Baron postanowił wykorzystać stary dobry trik z jaskini księcia - wbił tył topora w podłogę i zaparł się przygotowując ostrze do przyjęcia szarży bestii
Właściciel
Pająk był o wiele większy, więc też wyższy, i nie dałbyś rady tak go sieknąć. Zresztą, nie miało to znaczenia, bo widząc topór zatrzymał się i niespodziewanie splunął w Ciebie kwasem.
Nie był do końca pewien co zrobić więc i po prostu cisnął topór w swego przeciwnika licząc że kwas nie dotrze do jego skóry przez grube pancerzysko
Dotknął także ostrza swej włóczni
- Romin Signul..- szepnął i dobył mniejszego topora jednoręcznego który znajdował się przy jego pasie -.
Właściciel
Rzeczywiście, pancerzy wytrzymał, choć ma teraz na sobie brzydką plamę od owego kwasu, która przeżarła zewnętrzną część pancerza. Zaklęcie się przydało, bo pająk znów splunął kwasem. Co ciekawe, rzut Twoim toporem był perfekcyjny i trafiłeś go prosto w łeb, ale najwidoczniej on jeszcze nie ma ochoty umierać.
W takim razie niewidzialny doskoczył do pająka jak najszybciej i wbił owy topór z zamiarem odrąbania lub chociaż uszkodzenia kończyny i od razu skoczył na ów dwuręczny aby uaktywnić jego magię a potem go wyrwać.
Właściciel
Odciąłeś mu nogę, a następnie wyrwałeś topór i to, w połączeniu z Magią Ognia, doprowadziło do jego zgonu.
Tak też dumny z siebie zabrał ów topór jednoręczny, jak i dwuręczny po czym wdrapał się na truchło i rozejrzał po polu bitwy oceniając jak im idzie.
Właściciel
Wróg trzymał się twardo i nie dawał zepchnąć się do defensywy, gdyż olbrzymie straty były niemalże od razu uzupełniane przez istoty wychodzące z ciemności.
W miarę możliwości przedostał się w miejsce gdzie linia wroga łączyła się z sojusznikami i wycelował włócznię tak aby fala przeszła przez wroga i zmiotła jego szeregi doprowadzając do rzezi
- Wiem że dużo od ciebie wymagam stary przyjacielu..- stwierdził cicho celując do przodu -. Ale..daj z siebie wszystko.- stwierdził pozbywając się niewidzialności i ryknął na cały głos -. ORAN THUREJH !
Właściciel
I włócznia rzeczywiście zrobiła to, co mogła, czyli wykonała potężne pie**olnięcie, które dosłownie zdmuchło tabuny Worgenów, a ich gwałtowne podróż zakończyła się na stalaktytach, stalagmitach i stalagnatach oraz na ścianach jaskini. Sam podmuch oraz impet, z jakim uderzyli, sprawił, że przeżyło tylko kilku rannych, dość szybko dobitych. Fala ta jednak nie zrobiła wrażenia na wielkich pająkach i Minotaurach. Te pierwsze były zbyt daleko, by zostać trafionymi, a jeśli chodzi o Minotuary... Cóż, nie miałeś bladego pojęcia, czemu jeszcze żyją.
Przypiąwszy swą broń do pasa dobył topora, od razu zmuszając go do zapłonięcia i rozejrzał się za kolejnym potencjalnym celem, chociaż po owym uderzeniu liczył że jego siły same dadzą radę posprzątać.
Właściciel
Rzeczywiście, z pająkami radzili sobie nieźle, a Minotaury szlachtowali dzięki przewadze liczebnej, choć ta taktyka przynosiła olbrzymie straty, gdy Krasnoludy i Orkowie ginęli od ciosów ich kopyt, pięści, toporów i wielkich młotów.
Rozpędziwszy się zatem cisnął toporem w najbliższego Minotaura licząc że ów zapłonie żywym ogniem lub chociaż zostanie jakoś poważniej zraniony, jeśli to drugie Baron natychmiast dobył krótkiego toporka i ruszył do ataku.
Właściciel
Trafiłeś go prosto między łopatki. Stwór zawył z wściekłości i odwrócił się na Ciebie, a gdy stwierdził, że to Ty jesteś sprawcą jego bólu, warknął po raz kolejny, obnażył kły, wzniósł w górę swój kamienny młot i rzucił się do ataku.
Baron jednak się nie zatrzymał, spróbował prześliznąć się pomiędzy jego nogami gdy ten wznosił broń do uderzenia i zamachnął się w klejnoty, a raczej kamienie rodowe minotaura.
Właściciel
Młot uderzył kilka centymetrów od Twojej głowy, lecz sztuczka się udała. Jednak cios ten nie zabił Minotaura, ani nie sprawił, że stracił chęci do walki. Wręcz przeciwnie: Ból spotęgował jego gniew i teraz zamiast spróbować zmiażdżyć Cię młotem, zaczął wykonywać coś na kształt podskoków, chcąc stratować Cię kopytami.
Zatem Baron wyskoczył spod niego, dobył włóczni i wycelował ją w jego brzuch
- Lakis !
Właściciel
Włócznia tym razem zawiodła, prawdopodobnie wyczerpało ją wcześniejsze zaklęcie. Minotaur kopnął Cię i odleciałeś kilkanaście metrów dalej, na szczęście pancerz pochłonął większość energii upadku i obyło się bez obrażeń. Lecz potwór wzniósł ponownie swój młot i ruszył ku Tobie.
- Hmm..najwyższy czas na stary manewr..- Baron złapał za trzon swego starego topora - który zostawił sobie na pamiątkę i cisnął go w głowę minotaura samemu ruszając ku liniom Krasnoludów na szybką spie**olkę.