Właściciel
- To wszystko jest zajebiście zagmatwane.
- Nie.. To jest bardzo proste.. Smok, który tutaj mieszkał postanowił się przenieść, więc zlecił mi przeniesienie jego skarbu.. Sam najpierw musi się zająć przygotowaniami w nowym miejscu.. Jednak waszym zadaniem jest jedynie wyniesienie skarbów poza tereny gór.
Właściciel
No i wreszcie zaczęli wynosić, jak chciałeś.
Może i lekkie zaufanie do tego, że strach ich powstrzyma od kradzieży istnieje, jednak trzeba wszystko kontrolować.. A najlepiej przygotować się do wezwania smoka.
Właściciel
Oni noszą złoto, a więc możesz łazić za nimi i sprawdzać, albo wezwać gada.
Lepiej będzie wybrać drugą opcję.. Smok już by się zajął tam wszystkim.. Więc czyni to wbijając miecz w ziemię i wypowiadając zaklęcie przywołania.. - Zeige Dich, Xylex.
Właściciel
//Chcę się upewnić: Chcesz, żeby Smok z miecza stał się znów Smokiem z krwi i kości?//
//No chodzi o przyzwanie.. Nadal pozostaje związany z mieczem.. I jeżeli on chce, to się pojawia. To nie tylko na żądanie to robi//
Właściciel
Z niebiesko-czarnej mgły, w akompaniamencie piorunów i błyskawic, zaczął materializować się Smok.
Skoro smok zaczął się pojawiać, to należy poczekać, aż pojawi się do końca.
Właściciel
I pojawił się w całej swojej gadziej okazałości.
Skoro już pojawił się cały, to lepiej zagadać. - Jak na razie wszystko przebiega bezproblemowo.. Chociaż nie do końca planowałem to tak zrobić, jednak dopóki skarb zostanie przeniesiony nie mamy się co martwić.. - Patrząc na niego przypomniał mi się jednak prawdziwy powód wybrania akurat tej grupki najemników.. Po prostu głupi elf się zauroczył w smoczym człeku.. Chociaż dobrze, że tamten ma w sobie coś z człowieka.. Z normalnym smokiem skończyłoby się to.. Lekko mówiąc nienajlepiej
//Jak i warnem lub banem za głupie pomysły//
Właściciel
//Nie, po prostu gadzina odgryzłaby Ci łeb i tak by się to skończyło.//
- To dobrze. - skwitował krótko Smok.
//To odgryzienie głowy było brane pod uwagę w "kwestii" postaci.. I sądzę, że on nie odgryzł głowy.. Po prostu by go przeżuł//
- Czyli pozostało poczekać.. Jednak trzeba jakoś im zapłacić za tą pracę.. Pewnie wiesz, co im nagadałem.
- Wiem o tym.. Czyli wiesz, że zapłata zależy od ciebie.. Szkoda tylko, że nie udało mi się oddzielić tamtego smoczego człeka od reszty..
Właściciel
- Daj im, powiedzmy.... jedną szesnastą mego skarbu.
- Może lepiej będzie, jeżeli sam im to powiesz ? To może nie wyjść zbyt naturalnie, jeżeli ja bym to mówił.
Właściciel
- A jak zareagują na mój widok?
- Jednego jestem pewien.. Nie zaatakują.. Pomimo wszystkiego, to oni cały czas czegoś się bali..
Właściciel
- A czego mogli się bać, jeśli wysłałeś ich na górę zamieszkaną przez Smoki i kazałeś zabierać skarb do Smoka należący, głupcze?
- Pomimo tego, że jeden z nich podobno jest nazywany zabójcą smoków, to nawet sam fakt, że jestem Dragoonem ich przeraził..
Właściciel
- Boją się wszystkiego, co nieznane.
- Nie wiem.. Jednak lepiej będzie, jeżeli osobiście powiesz, co mogą wziąć.
Właściciel
- Mam pewien sentyment do rubinów, naczyń i broni. Resztę możesz im oddać.
- Ehhh.. Jednak i tak lepiej będzie jeżeli się pokazalbyś im - Powoli odchodzi w stronę najemników. Jednak nadal mówi do smoka ostatnie zdanie. - Jednak jeżeli nie chcesz, to nie ma problemu, byś powrócił do miecza
Właściciel
No i odszedłeś. Najemników w zasięgu wzroku brak.
Niech nie myślą, że jestem na tyle naiwny.. - Idzie w stronę umowionego miejsca
Właściciel
Trafiłeś tam. Trójka najemniorów już czekała.
Od razu, gdy dochodzi tam, to zaczyna mówić.. - Więc decyzja zapadła.. Możecie wziąć jedną szesnastą skarbu.. Jednak nie możecie ruszać naczyń, rubinów.. Ani broni.
Właściciel
- A ile to będzie ta jedna szesnasta? - zapytał człowiek.
- Wiedziałem, że będą z tym problemy.. Może powiem tyle.. Lepiej by było, gdyby on pojawił się tutaj osobiście.. Bo nie mam pojęcia, ile to dokładnie ma być
Właściciel
- Ja Smoka to chcę widzieć tylko martwego, z toporzyskiem między ślepiami. - odpowiedział Krasnal. Takie oświadczenie na górze pełnej Smoków zbyt mądre nie było.
- Nie jest to zbyt mądre stwierdzenie.. I to nie tylko przez miejsce, w którym jesteśmy.. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że jeżeli do czegoś by doszło.. To wasz smoczy przyjaciel mógłby wam nie pomóc.. A nawet wręcz przeciwnie.. Mógłby stanąć w tej walce po stronie smoków
Właściciel
Oboje wyciągnęli broń i spojrzeli an Smoczego Człowieka. Ten również chwycił za miecz, ale nie wyciągnął go. Zamiast tego wskazał na Ciebie i wypowiedział jedno, ale za to proste i dosadne, słowo:
- Kłamca.
- Jeżeli myślisz, że kłamię, to się mylisz.. Taka zasada.. Zarówno elfy, jak i wy.. Smoczy ludzie nie mogą skrzywdzić smoka.. Więc nawet, jeżeli byś tylko bezczynnie się temu przypatrywał, to oznaczałoby, że jesteś po stronie smoków.
Właściciel
- Nigdy nie słyszałem o takiej zasadzie. - odparł butnie.
- Ej, ej, ej, ej... - przerwał mu człowiek. - Elfy i Smoczy Ludzie nie mogą zabić Smoka, tak?
- A Smoczy Ludzie mogą zabijać Elfy, nie? - dokończył Krasnolud.
- Normalnie.. Pewnie tak.. Jednak nie w tym przypadku.. Nie jestem zwyczajnym elfem.. Jestem jednym z Dragoonów - Po tych słowach od razu przywdziewa "smoczą" zbroję
Właściciel
//A jakby to miało wyglądać?//
//No że przez płomień się ona pojawia.. Samo pojawienie się kontroluje.. Ale dalej już nie//
//Po prostu może zmaterializować zbroję, ale sam nie może używać ognia do ataku//
Właściciel
Zmaterializowała się, a przez to cała trójka cofnęła się o krok.
- Nie przepadam za używaniem siły.. Ale może sprawdźmy, jak bardzo wy jesteście lojalni.. Co byście powiedzieli, gdybym zaproponował wam umowę.. Zostawiacie ze mną waszego smoczego towarzysza.. A wasza płaca nie ulegnie zmianie.. Czyli będziecie mieli nie tylko swoje własne części, ale też i jego część do podziału
Właściciel
Trwałą długa, dramatyczna, wręcz namacalna, cisza, aż Krasnolud odpowiedział:
- Ssij!
Po usłyszeniu tej reakcji lekko mówiąc wybuchłem śmiechem - A myślałem, że jednak ta lojalność jest w jedną stronę.. Jednak nie mogę powiedzieć, że jakoś mnie to zdziwiło.. Do tego aktualnie miałbym pewną propozycję.. Jednak tym razem tylko dla niego.. Nikogo innego.
Właściciel
I podszedł, sam. Po chwili wyjął miecz i topór, zaryczał i rzucił się na Ciebie z otwartą paszczą.
Dam wyciągam swój miecz.. Jednak zamiast zablokować cios staram się fo uniknąć.. Po chwili dodaję - Nie chciałem wywoływać walki.. Co od razu tak agresywnie ?
Właściciel
Zamiast odpowiedzi doczekałeś się gradu ciosów jego broni, na szczęście większość chybiła lub zatrzymała je zbroja. Poza tym zaczął nerwowo kręcić ogonem.
- Dosyć !! - Uderza tak, aby wytrącić smokowi broń - Nie zależy mi na walce.. Do tego wiesz, co się może stać, jeżeli coś zrobisz nie tak..