Zajazd konny "Biały Jeleń."

Avatar Bilolus1
- A cóż ci w niej przeszkadza mój drogi Van Helsignu ?- odparł rozciągając się -.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Byliśmy parą, mieliśmy romans, ale później stwierdziła, że to nie ma sensu i mnie porzuciła. - wyjaśnił krótko łowca.

Avatar FD_God
-Warto wykorzystać też nieco chwilę odpoczynku w tym miejscu na naukę czarów, tak od samego picia to będzie dobra odskocznia...- Pomyślał sobie ciesząc się prostym trunkiem jakim był kufel jasnego piwa. Jak i myślał to i tak postanowił dalej szkoląc się w magii ognia.

Avatar Bilolus1
- W takim razie zrób to co ja zrobiłem kiedyś przy kobiecie która mnie zdradziła.- odparł wpatrzony w blat stołu -.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tutaj jedynie mogłeś uczyć się zaklęć i teorii, gdyż drewniany zajazd nie jest dobrym miejscem do nauki Magii Ognia.

Avatar FD_God
No to pora na naukę zaklęć i wiedzy by mieć co później praktykować, zobaczymy jak to wyjdzie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
No więc się uczysz.
//Mam pomysł na karczemną rozróbę, ale potrzebna tu jest Lunaaax, no ._.//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Teraz questownicy wybaczą, ale mogę nie odpisywać przez najbliższe 2-3 dni. Nie jest to jednak pewne, ale wolę uprzedzić. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Nie znaczy to, że pozostali nie muszą pisać ;-;//

Avatar Bilolus1
ja tak właściwie wciąż czekam na odpowiedź ;v

Avatar
Lunaaax
//Wielkie gomenasai za oczekiwanie ,-, //
Głaskała swojego wierchowca po grzywie. Gdy jej to się znudziło, wstąpiła do karczmy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
Uczył się więc pilnie, gdy będzie miał okazję to może kiedyś wypróbuje te ogniste pociski i ogniste lance.
Bilo:
- A co Ty niby zrobiłeś? - zapytał.
Lunaaax:
Weszłaś do zajadu pełnego nie tylko Twoich towarzyszy, ale też innych, spitych już, klientów. Jeden z nich, ludzki mężczyzna o żółtych zębach i czarnej brodzie, podszedł do Ciebie z oddechem cuchnącym piwem, cygarami i wieloma innymi woniami. Jedną rękę położył Ci na ramieniu, drugą złapał Cię za tyłek.
- Aaa co taka panienka robi sama, w tak odludnej karczmie?

Avatar FD_God
Karczma pewnie nie była mega wielka przez co mógł to zauważyć, postanowił póki co biernie obserwować sytuację opuszczając nieco książkę, woli czekać na jakiś dogodny moment.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Pozostaje mi czekać na reakcję pozostałych i Lunaaax.//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Rafael swoim cichym, dyskretnym krokiem niemalże wkradł się do karczmy, przez nikogo nie zauważony. Natomiast on doskonale widział całe towarzystwo. Zarówno i towarzyszy podróży, którzy zajmowali się swoimi sprawami, jak i klientów karczmy w stanie klasycznego upojenia alkoholowego. Do nozdrzy Łaka dotarła cuchnąca mieszanka odoru potu, alkoholu i smrodu tytoniu. I trzeba przyznać, że ta "wiązanka" była bardzo trudna do zniesienia. Swoimi uszami Rexwent wyłowił gwar rozmów, stukot kufli i naczyń, czy odrażający odgłos bekania i siorbania przy piciu piwa. Czyli mówiąc krótko - "Biały Jeleń" nie różnił się zbytnio od innych takich przybytków.
Całą uwagę Rafaela zwróciło jednak ordynarne zachowanie mężczyzny, który zaczął przystawiać się do Selene. Jak na razie jeszcze nie interweniował, bo z jednej strony żywił nadzieję, że kobieta sama zdzieli natręta solidnym "plaskaczem", a z drugiej sądził, iż jednak niedoszły amator płci przeciwnej będzie miał na tyle rozumu, by odstąpić od Elfki. Ale przezorność przede wszystkim, więc cichaczem stanął ledwie kilka kroków od Selene i czarnobrodego, gotów w każdej chwili zareagować.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Zje**łeś na starcie, bo to nie ta postać. Ta, z którą podróżujesz jest gdzieś na końcu KP, Vee, czy jakoś tak.//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Luzik. Po prostu podmienię imię i rasę :P //

Avatar Bilolus1
- Najpierw idziesz do jakiegoś miasta .- przerwał na chwilę -. Po czym kupujesz tyle dz**** ile możesz i starasz się żeby było o tobie głośno na całą okolicę .- kontynuował-.

Avatar
Lunaaax
Przez chwilę milczała, po czym z całej siły dała z liścia natrętowi. Odsunęła się parę kroków.
- Nie powinno to cię interesować - odparła, wkurzona.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Rafael nie mógł ukryć szelmowskiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy na widok ruchu dziewczyny. Uderzenie było aż tak soczyste, że głośny plask był doskonale słyszalny. Ale zapewne znacznie bardziej ucierpiała duma czarnobrodego mężczyzny, o ile ją miał.
Łak miał jednak przeczucie, iż "niedzielny adorator" nie popuści tak łatwo zdobyczy, a otumaniony alkoholem i rozwścieczony ciosem w policzek, zrobi jeszcze krzywdę drobnej Vee. Rexwent bywał w wielu karczmach i dlatego spodziewał się takiego scenariusza. Wolał nie myśleć, co stałoby się z dziewczyną, gdyby była tutaj sama. Niemniej należało zdusić ewentualne zagrożenie w zarodku.
- To chyba znaczy "odejdź" - zwrócił się oschłym i nieznoszącym sprzeciwu tonem do napastującego towarzyszkę klienta. W jego głosie było coś z groźnego mruczenia jak u dzikich kotów. W międzyczasie znalazł się tuż przy Vee, by w razie czego ochronić ją przed atakiem. Większość klientów karczmy mogłaby przysiąc, że w oczach Rafaela pojawił się dziki, koci błysk. Łak miał teraz nadzieję, iż niedoszły napastnik odejdzie od dziewczyny i da jej spokój.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie, dzięki. - odparł Van Helsing, ale nie dodał nic więcej, wbijając wzrok w awanturę nieco dalej.
- Spi***alaj, gobliński wypi**dku! - warknął do jednego z członków wyprawy, Łaka.
Trzech innych facetów, równie wkurzonych i podpitych co on, wstało, sięgając po pałki, krótkie miecze i noże, idąc za przykładem szefa bandy, który dobył już topora jednoręcznego.
Walon i Drizzt odstąpili od drinków, by przyjrzeć się sytuacji i wkroczyć, jeśli będzie trzeba.

Avatar Bilolus1
Von Carstein oparł się o krzesło wracając z nieco zgarbionej pozycji i także dołączył do przyglądania się, a jeśli będzie trzeba do tradycyjnego karczemnego napi**dalania.

Avatar FD_God
-Ciekawe jak pójdzie temu na tę bandę brudasów, może da sobie radę nawet samemu...- Pomyślał i nakazał szóstce swoich ochroniarzy wejść do karczmy i zainterweniować w razie potrzeby, da się nimi zdalnie zarządzać.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Oto co alkohol robi z ludźmi. Gdyby wrogowi byli trzeźwi, to raczej nie wszczynaliby walki, a spokojnie zajęli się swoimi sprawami. A tak, to sprzątaczka "Białego Jelenia" będzie miała sporo roboty. Bo szanse na pokojowe rozwiązanie sprawy już chyba legło w gruzach. Ale głupota stojących przed Rexwentem ludzi była tak wielka, że aż żal było z nimi walczyć.
- Macie ostatnią szansę na opuszczenie tego lokalu - warknął już rozdrażniony Łak, po czym korzystając ze swoich umiejętności ryknął na całe gardło. Nie musiał przemieniać się w zwierzę. Wystarczył sam ryk pełen gniewu, majestatu i potęgi. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby niektórzy klienci karczmy poczuliby coś mokrego w okolicach krocza. Momentalnie też z rąk wysunęły mu się ostre pazury, a twarz przybrała złowrogi wygląd. To już nie był zwykły człowiek. Teraz przed napastnikami stał rozdrażniony Łak, który nawet nie musiał zmieniać formy, by ich zabić.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ryk bym przepuścił, ale pazury już nie. Edytuj i odpiszę.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Żaden z bywalców się tym nie przejął, musieli być odważni, głupi, piani lub wszystko na raz. Herszt bandy splunął Ci pod nogi.
- Chowaj te pazury, piesku. - warknął. - Myślisz, że nie zabijałem takich jak Ty?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Cały żal związany z naiwnością i głupotą napastników natychmiast zniknął zastąpiony przez cichą chęć zemsty. Ta różni się od zwyczajnej zemsty tym, że na zewnątrz wydajesz się być całkowicie nieporuszony, za to w środku już układasz plan odwetu. Same ordynarne słowa były już wyrokiem śmierci, a splunięcie pod nogi Łaka było praktycznie gwoździem do trumny.
Rafael przez cały czas milczał, a gdy jeszcze herszt bandy kończył mówić, Rexwent zamknął oczy. Otworzył swój umysł i użył magii Cienia, by momentalnie znaleźć się za plecami czarnobrodego mężczyzny. Wtedy wystarczy tylko zatopić pazury w jego szyi i jednego chwasta w Elarid mniej. W razie gdyby towarzysze herszta chcieli zaatakować wystarczy się odturlać na bezpieczną pozycję.

Avatar Bilolus1
- Pozwól że się tym zajmę .- stwierdził ze spokojem w stronę Van Helsinga, wstał po czym uniósł rękę i użył mocnego, oślepiającego błysku światła żeby oślepić napastników jak i łaka, a gdy to zrobił wstał i powoli ruszył do bandytów -. Jeśli nie chcecie mieć problemów z przedstawicielem Krzyżowców Argentu lepiej żebyście odstąpili sku*wysyny, a jeśli tego nie zrobicie za herezję rozkaże was pozabijać najbrutalniej jak tylko sobie wymyślę.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Ale proszę łaskawie usadzić swą dupę tam gdzie była Bilo. Nie będziesz mi kradł fragów XD //

Avatar Bilolus1
//Teraz są moi :V !//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Oślepiające światło rozlało się po karczmie, pozbawiając chwilowo wzroku Rafaela, herszta bandy i jego kiziorów. Do umysłu bandziora, nawet zamroczonego przez gniew i alkohol, dotarło, że lepiej z Krzyżowcami nie zadzierać i ruszył ku wyjściu, razem ze swoimi podwładnymi.

Avatar Bilolus1
A Manfred podczas gdy to wszystko się działo spojrzał na karczmarza i stwierdził

- Piwa poproszę -. i wrócił do Van Helsinga -.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Karczmarz kiwnął Ci głową i po chwili przyniósł Ci kufel pieniącego się piwa. Drow i człowiek wrócili do drinków i wszystko toczy się swoim rytmem, jak przed awanturą.

Avatar Bilolus1
- Zastanawiam się czy po tej misji nie przejść na emeryturę, stary już jestem. Zamieszkam w jakiejś uroczej wiosce nad morzem i tylko czasem dla sportu zapi**dzieli się nekromantę czy innego fagasa..- zaczął jakiś temat popijając sobie -.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Podobno służba u Krzyżowców jest dożywotnia. - zagadnął Van Helsing znad swojego kufla.

Avatar Bilolus1
- Kto musi wiedzieć że wciąż żyję ?- spytał -. Mogę upozorować swoją śmierć, ściąć się na łyso, zrobić sobie ranę na twarzy i jak nowy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Podziwiam Twoją pomysłowość i pewność siebie. - stwierdził ze śmiechem łowca. - Ja chyba zginę na służbie, albo na tej misji, najgorzej, że obok niej.

Avatar
Lunaaax
Obserwująca to wszystko dziewczyna podeszła do Łaka, by móc mu podziękować za próbę obrony. Widząc, że drugi wybawca jest zajęty rozmową, postanowiła podziękować mu później. Uśmiechnęła się lekko do Łaka i przemówiła:
- Dziękuję za próbę interwencji.

//Jakby ktoś pytał, to sorry bardzo. Podziękowań "w naturze" nie daję. :v

Avatar FD_God
-Meh... Liczyłem na coś ciekawszego... A tu tylko błysk i koniec.- Pomyślał sobie, po czym dał znak wyjścia części swojej gwardii, którą wpuścił do środka i postanowił nieco zabawić się ogniem w swojej dłoni próbując możliwie ukształtować różę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lunaaax:
//Czekamy na Rafaela.//
FD_God:
//Oj, cierpliwości. Jeszcze będzie ciekawie.//
Bardziej przypominało tu fikuśne "S," ale na początek nieźle.

Avatar FD_God
//To chociaż niech mnie duszek zabawi.//
-Początki zwykle bywają trudne...- Rozproszył ogień ze swojej dłoni, po czym nieco westchnął spoglądając na księgę magii.

Avatar Bilolus1
- Nie lubię takich rozmyślań..kiedyś wróciłem z wyprawy którą tylko ja przetrwałem mój drogi towarzyszu i nie zamierzam powtórzyć tego doświadczenia..- stwierdził popijając z kufla -.

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
Nie tylko początki. Właściwie to co sądzisz o tej... Drużynie? - zapytał Rogaty Bóg w Twej głowie.
Bilo:
- Wszystko okaże się na końcu naszej wyprawy.

Avatar Bilolus1
- I niech się nam skończy ta wyprawa jak najlepiej.

Avatar FD_God
-Wysuwam wnioski, że raczej średnio sobie będą wszyscy pomagać co pewnie doprowadzi do sporych problemów...

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
A niby czemu mają sobie nie pomagać? Łączy Was wspólny cel, nieprawdaż?
Bilo:
- Kolejny, nudny, dzień, w którym ratujemy Elarid.

Avatar Bilolus1
- Robię to od tylu lat że nowa wyprawa raczej nic nie zmieni -. zaśmiał się -.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Światło. Oślepiający błysk. Przez moment Łak nic nie widział, nic nie czuł i nie mógł w żaden sposób zareagować. Ale za to doskonale słyszał i dotychczas rozdrażniony zachowaniem podpitej szajki, teraz swój gniew skierował na postać krzyżowca.
- Myśli, że jak potrafi się posługiwać magią światła i należy do jakieś organizacji, to od razu jest lepszy - pomyślał Rafael, uspokajając się. Złość powoli zanikała, a pozostało jedynie odczucie, że ego Manfreda jest tak wielkie, iż nie wiadomo jak się mieści w jego ciele. Rexwentowi nie spodobało się to co uczynił krzyżowiec, ale nie miał zamiaru tego w jakikolwiek sposób okazać. O nie, nie. On to sobie zapamięta, a w przyszłości będzie mniej przychylny egoistycznemu Manfredowi.
Niemniej Rafael zamrugał oczami. W końcu znów widział. Pazury się schowały, a dotychczas napięte mięśnie zelżały.
- Do usług - odparł wesołym tonem do Vee i samemu się uśmiechnął. W końcu są kompanią, ale nietrudno się domyślić, że niektórzy będą się starali wybić na czoło. Na przykład ten krzyżowiec.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ratowanie dupy lokalnym władcom to jedno, a zabicie największego sku*wysyństwa pośród Demonów, to co innego.

Avatar FD_God
-Wspólny cel średnio łączyć może ze sobą wrogów, prędzej czy później dojdzie tu do otwartego konfliktu.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku