Właściciel
- Najlepiej z nami, szykuję już sobie orszak.
- Byłbym wdzięczny - odparł - Gdzie i kiedy mam się zjawić?
Właściciel
- Jak najszybciej, pod Czarną Bramą. - odparł Ketlos i odszedł, a za nim Wampirzyca.
Jak najszybciej więc zabrał się do pakowania co ważniejszych ingredientów do torby podróżnej, nie zapominając o figurce chowańca. Stwierdził, iż Nosgothowi się te przedmioty w najbliższym czasie nie przydadzą, skoro jego alchemicy wyjeżdżają z zamku.
Właściciel
No i się spakowałeś, właściwie to tylko nic, jak iść pod Czarną Bramę i tam czekać na swoich współtowarzyszy.
- Wybaczcie, ale muszę was opuścić. Od teraz jesteście czyimś innym zmartwieniem - powiedział do obiektów testowych, po czym wyszedł z pracowni i skierował się ku wyjściu z zamku
Właściciel
Wampiry już tam czekały, razem z orszakiem składającym się z wozów i karet oraz Orkami i innymi Wampirami w roli służby lub ochrony.
Spróbował zagadać pierwszego lepszego wampira - po orkach się zbyt wiele nie spodziewał - aby dowiedzieć się, gdzie powinien się dosiąść.
Właściciel
- To Ty jesteś tym gościem? - spytał, ale nie czekał na odpowiedź i wskazał Ci na jedną z karet.
- Gościem jestem z pewnością - spróbował wejść do karety - Ale czy tym to już nie wiem
Właściciel
W odpowiedzi Wampir uśmiechnął się i błysnął kłami, a potem otworzył przed Tobą drzwi powozu.
Wszedł, zastanawiając się, czy uśmiech w wykonaniu wampira to wyraz rozbawienia, czy może apetytu.
Właściciel
Wampir prawdopodobnie Cię nie zabije. W końcu zaprosili Cię o wiele wyżej stojący od niego.
Niemniej, usadowiłeś się w karecie i pozostaje Ci tylko czekać.
Właściciel
- Cholera! - krzyknął jeden z Wampirów, gdzieś za Twoją karetą. - To jest człowiek?
- W pewnym sensie to siedmiu ludzi. - odparł inny. - A teraz zamknij się i pakuj go do środka.
Zaciekawiony wyjrzał na zewnątrz.
Właściciel
Zauważyłeś jak wielka stopa, w równie wielkim bucie znika w innym powozie, a wraz z nią wchodzi Wampir z łańcuchami. Dość szybko opuścił go, wyrzucony przez nieznaną siłę. Siła ta warknęła, dopóki jeden z Wampirów nie obnażył miecza i bicza.
Po namyśle nie za bardzo chciał się w to angażować. Z powrotem wlazł do środka karety.
Właściciel
Zasiadłeś tam, po chwili wszystko ucichło, a do powozu wszedł Ketlos i Besany.
Skinął im głową na powitanie, i jeśli było to konieczne odsunął się aby zwolnić miejsce.
Właściciel
Nie, usiedli obok siebie, naprzeciwko Ciebie, a powóz ruszył, tak jak inne.
- Wiadomo, jak długo będziemy jechali?
Właściciel
- Myślę, że od kilku do kilkunastu godzin. - odparł Ketlos.
Powstrzymał się od pytań na temat toalety, zamiast tego poruszając mniej praktyczny, lecz bardziej interesujący temat.
- Widziałem, jak do wozu pchają jakiegoś olbrzyma czy coś w tym stylu. Rozumiem, że to jakiś obiekt doświadczalny?
Właściciel
- Owszem, moje najnowsze... - zaczął Wampir, ale przerwał, gdy stwór, o którym była mowa, wydarł się tak, że było go słychać aż tutaj. - ... dzieło. - zakończył swoją wypowiedź, ale nieco zmieszany.
- Musisz mi kiedyś zdradzić swoje techniki. Łączenie różnych stworzeń ze sobą to jedno, ale to mi wyglądało na jakiś nowy gatunek.
Właściciel
- Bo jest nim, a przynajmniej na to mam nadzieję. - odparł Wampir. Natomiast powóz ruszył, a za nim kolejne.
Postanowił zostawić dopytywanie się na później. Usadowił się wygodnie i czekał na zakończenie podróży.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy go dodam.//
Grofilor Gliofrosziodew był w Angband. Był, to znaczy stał gdzieś w ciszy na korytarzu, prawdopodobnie licząc na to, że dostanie kolejne zlecenie, które może pomóc mu się wybić.
Właściciel
//Angband się odmienia, więc był w Angbandzie.//
Niestety, na korytarzach wielkie pustki.
Smutek i rozpacz. Ale to właśnie lubi.
///Ok.
Właściciel
I smucisz się i rozpaczasz, zamiast poszukać zlecenia, które najwyraźniej do Ciebie nie przyjdzie.
Bezgłośnie westchnął rozumiejąc, że głupia narracja i proste działania jedynie irytują siły wyższe, więc poszukał w Angbandzie miejsca, gdzie mógłby być jakiś obiekt w postaci tablicy ogłoszeń. Chociaż w to wątpił.
Właściciel
Nie było nic takiego. Najlepszą i najszybszą drogą, by otrzymać jakiekolwiek zlecenie, było pójście do innego Wampira.
Ponowny błąd, który objawi się bolesnym ciosem ze strony losu za głupie działanie. Mniejsza. Poszukał jakiegokolwiek Wampira, który zajmował wyższe niż on stanowisko. Znaczy się, był wyżej w hierarchii.
Właściciel
Zaczepianie obcych Wampirów to zły pomysł, nieprawdaż? Ale na szczęście był taki, którego znasz, niejaki Olgerd Farnum, szlachcic z Nirgaldu i Wampir od ponad dwóch tysięcy lat. Miałeś przyjemność wykonać dla niego już kilka zadań.
Najpierw zorientował się, czy ma czas na krótką rozmowę. Oraz się maksymalnie uspokoił po tym, jak ponownie zrobił z siebie idiotę w Angband.
Właściciel
Tobie nie brakowało czasu, z nim mogło być różnie. A poza tym zdołałeś się już uspokoić.
Ale czy coś robi? Z kimś rozmawia?
Właściciel
Aby odpowiedzieć na te pytania warto go znaleźć.
A... Angband 666, Grofilor -1. Poszukał go.
Więc... jeżeli z nikim nie rozmawiał, to do niego zagadał. Jeżeli z kimś rozmawiał- poczekał, aż skończy.
-Farnumie? Znalazłoby się jakieś zadanie dla mnie?
Właściciel
-Ach, to Ty. - powiedział, choć dobrą chwilę zajęło mu przypomnienie sobie kim Ty w ogóle jesteś. - A jakie zadanie i wynagrodzenie Cię interesuje?
-Żeby kogoś wyeliminować, sabotaż, kradzież. A z wynagrodzenia wystarczy mi tylko na tyle, żeby przetrwać do następnego zadania i naprawić sprzęt.
Właściciel
- Miejsce wykonania zadania również nie ma dla Ciebie znaczenia?
-Wszędzie zapada noc, więc nie.
Właściciel
- Doskonale. Preferujesz działania samemu czy w grupie?