Westchnął ciężko i ponownie usiadł na skale.
-Godzina, po tym się stąd zabieramy.
Właściciel
I siedziałeś, a Centaur odszedł. Wypada coś zrobić podczas tego oczekiwania, choćby uprzedzić swoich wojowników.
-Moi ludzie, do mnie!- Powiedział głośniej ze swojego miejsca.
Właściciel
Zdrajca był tuż obok nim skończyłeś zdanie, pozostali zebrali się w ciągu minuty.
-Szykować się, za godzinę się stąd zabieramy, nie będziemy tu tkwić, ani chwili dłużej.
Właściciel
- A co się stało? - spytał Thrall.
-No chyba, mi nie powiesz, że się tutaj nie nudzisz? Chcę tu wprowadzić trochę rozrywki w momencie kiedy to zrównamy z ziemią fort będący gdzieś nieopodal.
Właściciel
W tym momencie wszyscy zareagowali wielką euforią. Dawno nie mieli dobrej bitwy.
-No to co, szykować się przez tę godzinę, a następnie na mój znak ruszamy.- Powiedział szukając jakiejś osełki, by naostrzyć swoje topory.
Właściciel
Znalazłeś osełkę, a reszta się rozeszła.
Nucił sobie pod nosem jakąś wesołą piosnkę o miażdżeniu głów i siekaniu ciał jednocześnie ostrząc swoje topory, czekał aż minie większość tego czasu, w którym tę broń ostrzył.
Skoro nic się do tego czasu nie działo to już stanął ze swoimi wojakami przed bramą pierw udając się po swojego ogara.
Właściciel
I tym sposobem wszyscy dosiedliście swoich bestii. A poza tym, to podszedł do Ciebie Centaur. Miał dość strapioną minę.
-Ruszacie do walki czy będziecie tutaj czekać na coś?
Właściciel
- Szpieg ledwo żyje. - powiedział. - Nic z niego nie wyciągniemy, ale to mój przyjaciel i nie chcę żeby tak umarł. Wiem, że ten facet ma w grodzie Maga Leczenia, więc jeśli dasz radę, to go ściągnij.
-No to niech się lepiej zgłosi o to, że ma żyć. Raczej nie będę każdego pytał o życie.- Powiedział, a następnie spojrzał się po swoich ludziach patrząc czy są gotowi.
Właściciel
Bardziej gotowi już nie będą.
-W drogę, mamy mnóstwo do zabicia oraz mamy jednego stamtąd wyciągnąć, maga leczenia konkretniej... Jak natraficie na takiego to zachowajcie go przy życiu.- Powiedział, a następnie ruszył jako pierwszy w stronę fortu.
Właściciel
Ale czy aby na pewno wiedział, gdzie szukać?
Mapa musiała, więc iść w ruch. Raczej takie miejsce powinno zostać na niej zamieszczone.
No to teraz czym prędzej udać się w okolice dzięki mapie.
Właściciel
I względnie szybko trafiliście pod sam gród. Usytuowany był on na wzniesieniu, a w jego bezpośrednim sąsiedztwie wycięto wszelkie drzewa i krzewy. Te pierwsze posłużyły za materiał na budowę palisady otaczającej całość. Nie był to jednak cały system obronny, gdyż wykopano również fosę z wodą, której dostarczała pobliska rzeka. Do tego ziemia, będąca efektem kopania fosy, została usypana w ziemny wał, który wzmocniono poprzez wbicie tam mniejszych drewnianych pali. Poza tym była też strzeżona przez wartowników brama, pięć drewnianych wież dla łuczników i zwodzony most nad fosą. Za murem i tymi umocnieniami były zapewne zabudowania w rodzaju wszelkiej maści domów i warsztatów. W centrum, w najwyższym punkcie miasta, postawiono kamienną siedzibę władcy grodu, razem z okazałą wieżą.
-Dobra, trzeba do tego mądrze podejść, te pale mogą nas nieco spowolnić, a nie mamy za wiele czasu, by tak się bawić. Musimy wystrzelić płonące bełty w gród tak, by odwrócić uwagę przeciwnika chociaż na kilka chwil, by zdążyć przejść przez bramę i ją otworzyć. Niech kusznicy rozstawią się gdzieś na bokach grodu, a wojownicy zostaną tutaj i będą gotowi na szarżę ku bramie.
Właściciel
Wszyscy się rozeszli, zgodnie z Twoimi wskazówkami i rozkazami.
No to teraz czekał na znak od strzelców uważnie obserwując wrogów na bramie.
Właściciel
Przy bramie stało jedynie trzech strażników w skórzanych zbrojach, lekkich hełmach oraz uzbrojonych we włócznie i noże. Natomiast na każdej z pięciu wież czaiło się dwóch łuczników.
Po chwili zauważyłeś kilka płonących bełtów, a nieco później, krzyki przerażonych mieszkańców. Cóż, właśnie tego można się spodziewać, używając płonących bełtów na zabudowaniach z drewna i smoły: Pożaru.
-Jazda.- Powiedział do swoich, a następnie przewodził szarży ku bramie, w międzyczasie wyciągnął topór, by móc ściąć w razie potrzeby jednego ze strażników. Tak samo użyłby ogara do podpalenia ich, gdyby bronili się włóczniami.
Właściciel
Nie mieli zamiaru się bronić i spie**olili do środka grodu, zamykając bramę. Tymczasem Wami zainteresowało się łącznie dziesięciu łuczników, którzy zaczęli do Was szyć strzałami.
-Tarcza w dłoń!- Powiedział ściągając jeszcze pawęż i zasłaniając nim siebie oraz ogara. Pochylił też nieco głowę, by nie mieli jak mu zrobić krzywdy. Most chyba nadal się znajduje, więc nie przerywał swojej szarży na bramę, jedynie ogar wspiąłby się po niej.
Właściciel
Udało Ci się dostać do bramy, ale na górze muru pojawili się oszczepnicy wroga, rzucają w Was nie tylko oszczepami, ale też ciężkimi kamulcami. Do tego próbowali sypać na Was wapno otrzymane w wyniku prażenia muszli małży.
-Palić ch*jów!- Krzyknął i nakazał ogarowi buchnąć w nich ogniem, a samemu rzucił jednym toporem w stronę tego co miał zrzucić na nas wapno.
Właściciel
I buchnął, podpalając ze dwóch. Kolejny padł od ciosów topora. Również kusznicy nie próżnowali, eliminując łuczników na wieżach.
No to teraz nic nie przeszkodziło mu w tym, by jego ogar mógł wejść na bramę, tak samo jego wojakom.
Właściciel
A jednak coś przeszkodziło, bo jakiś żołnierz się ostał i gdy Twój Ogar był na końcowym etapie wspinaczki na mur, tamten przeszył go swoją włócznią, trafiając prosto w brzuch.
O ile jakoś mógł to postarał się i zniszczenie włóczni, a następnie zrzucenie czy też zmiażdżenie swojego przeciwnika kiścieniem.
Możliwie nakazał ogarowi wejście na bramę, a stamtąd zszedł z niego i zaatakował pierwszego przeciwnika, który się tam znajdował, a jak nie to rozejrzał się za jakimś kołowrotem od bramy.
Właściciel
Przeciwników brak, ale nie na długo, bo widzisz, jak pod bramą ściągają zastępy wojowników. Ale kołowrotek już jest, lecz musisz zejść z murów, by się do niego dobrać.
No to będąc samolubnym w tym konkretnym przypadku postanowił rzucić się na wrogów kiścieniem i toporem, a zabawę z kołowrotkiem pozostawił reszcie swoich wojaków, która miała tu wejść.
Właściciel
I w końcu weszli, a ku Tobie zbliżyło się około trzydziestu wojów, ale szerokość drogi pozwala im walczyć maksymalnie trzech lub dwóch na raz.
-To jak, wolicie szybko czy przyjemnie?- Powiedział śmiejąc się i machając kulą na kiścieniu, a następnie zaszarżował ku tej grupie pierw ich tratując, by następnie móc zdzielić ich po łbie zarówno kiścieniem jak i toporem.
Właściciel
Dwóch zabiłeś samym tratowaniem, kolejnych dziesięciu zabiłeś swoim kiścieniem i toporem. Pozostali ustawili defensywną formację żółwia i chroniąc się tarczami z przodu, boków i góry, zaatakowali, wystawiając do przodu i w górę swe włócznie.
Takie ustawienie obronne miało swoje i wady i zalety, wadą zdecydowanie była tutaj otwarta przestrzeń pomiędzy tarczami i włóczniami dlatego wykorzystał to podchodząc ostrożnie, a nie pchając się jak idiota, odsunął jeszcze dla bezpieczeństwa jedną czy dwie włócznie swoim toporkiem, a jak był już w bliskim zasięgu to zaczął łomotać w nich od góry toporem oraz kiścieniem.
Właściciel
Tarcze trzymane na górze jakoś wytrzymują. Jeszcze. Oni natomiast skontrowali ciosami włóczni, one również póki co nic nie dają.
Na zmianę odganiał zarówno ataki włóczniami kiścieniem i toporem i jednocześnie łomotał dalej tarczę przeciwnika, może nawet jakiś mocny kop w tarczę przed nim przyniesie jakiś efekt.
Właściciel
W końcu udało Ci się pozbyć całej tarczy, odsłaniając w ten sposób wrogów w środku. Oni rzecz jasna nie czekali i natychmiast wykonali pchnięcie włóczniami, mieczami, sztyletami, nożami i czym tam kto miał pod ręką.
Starał się to wszystko jakoś sparować na bok toporem oraz odsunął się w kierunku od którego rozpoczął nim zamach. Następnie postarał się o zdzielenie pierwszego delikwenta kiścieniem w głowę.