Hmmm... Właśnie kilka minut temu zrobiłem czwartą ścieżkę Fallout 4 i... Szczerze? Oczekiwałem czegoś więcej.
Koło rozmów. To miało sens chyba tylko i wyłącznie w Mass Effect, tutaj wyraźnie się nie sprawdza.
Brak zużywania się broni i pancerzy. To było całkiem fajne, cały czas musiałeś kontrolować stań ekwipunku przed ruszeniem na rajd. A tutaj? Jedynie pancerz wspomagany.
Fabuła... Fabuła jest bardzo dobra. Nie tak epicka jak w NV ale jednak trzyma klasę. Tylko zakończenie... Poważnie? Cztery niemal identyczne filmiki? Halo, Bethesda, coś tu nie gra!
Profity. Seeeerioooo...? Kobieciarz mi kilka poziomów? No i ten S.P.E.C.I.A.Ł. Przez tą możliwość dodania sobie później punktów już nie czułem się taki specjalny. No i brakowało tej jednej jedynej umiejętności definiującej nasz styl gry.
Brak tworzenia własnej amunicji. To było to! Dzięki temu Mojave było takie barwne chociaż tylko żółtawe! Tutaj jest więcej możliwości ulepszeń i to dowolnych, wszystkiego co masz w rękach lub na sobie, nawet zmiana nazwy. Brakło jednak tej amunicji...
Te powtarzające się zadania. Ciągle napady bandytów, pomoc osadnikom od Prestona i tego typu... No dobra, można podciągnąć poziom i trochę zarobić. Ale jednak co za dużo...
A teraz coś co mnie lekko wkurzyło.
Powędrowałem do empika ot tak, pooglądać i wyhaczyć coś ciekawego. Zobaczyłem figurkę Charyzmy za jeden grosz. A tu mi facet mówi, że tylko z grą, osobno 100 ZŁ! Szkoda, że nie wystawili ich ze dwa tygodnie wcześniej kiedy kupowałem pudełko -,-