Zaczął ganiać motylki ;-;
Konto usunięte
Przyszła, zaganiana głodem. Usiadła na trawie i zaczęla wypatrywać jakiś zwierząt.
-Oby udało mi się coś dzisiaj upolować...
Ziewnęła.
*spojrzała na znajomą alphę, którą wcześniej widziała. Położyła się na trawie i spoglądała na nią.*
Konto usunięte
Widzi jakiegoś zwierza. To chyba królik. Oblizała się i zaczęła wolno się skradać do niego. Gdy była blisko rzuciła się na królika i zagryzła. Zaczęła wolno spożywać zwierzę.
Właścicielka
*położyła się w gęstej i wysokiej trawie, obserwowała stado jeleni, poczuła inne wilki*
*w końcu wstaję, zaczyna się rozglądać.*
-Cholera...co to za wilki...w końcu chciałam żyć samotnie.!...-* powiedziała cicho, po czym ciężko wzdychnęła.*
*zauważa lisa nie opodal niej. Zaczyna się do niego skradać, lecz ów zwierzę to zauważa i ucieka. Natomiast Eris się nie poddaję i za nim goni. W końcu dopadła go. Chwyciła go za sierść i usiadła na tym miejscu gdzie wcześniej leżała. Zaczęła go jeść, bardzo szybko.*
Właścicielka
*zauważa słabą sarnę* *wstaje*
*Skończyła pożerać lisa. Była już pełna. Usiadła i spoglądała na alphę, co ów wilczyca mogła zauważyć*
// Hue C: Muszę kogoś zaczepić.
Właścicielka
*zaczyna się skradać, sarna niestety płoszy się i ucieka zbyt szybko* -Grr...
*nadal się na nią gapiła.*
-Mogła ją zajść od tyłu i wykorzystać inną taktykę. A i za zwierzyną się goni...-*mruknęła pod nosem.*
Właścicielka
*myśli* Właściwie, to nie mam po co gonić tej sarny... mamy dużo jedzenia *znowu leży*
Biegł, biegł, biegł. Biegł ile miał sił, bo inaczej w cierpieniach będzie się wił. Z głodu, rzecz jasna. Do głodny był i to go pchało. Ale i tak musiał się pobawić. W ogóle się nie męczył bieganiem, był wielki niemal jak niedźwiedź, za to jego ofiara, dojrzały daniel tak. A więc Mszczonowieścic się bawił, czekając aż tamten się zmęczy, chociaż mógł przyspieszyć i zatłuc go od razu. Mógł też użyć mocy i zrobić to jeszcze szybciej, ale po co, kiedy bieganie za ofiarą jest takie fajne? Znajdował się praktycznie metr za danielem. Jego rosłe, mięsiste ciało kusiło warga do przyspieszenia i ataku. Ale pokusa pastwienia się była jeszcze większa. W głowie miał trasy biegu, czas i możliwe miejsca. Wiedział, gdzie ofiara skręci zanim sama o tym zadecydowała. W końcu, po kilku godzinach biegu daniel zwolnił, po następnych minutach padł. Koniec. Mszczonowieścic podbiegł do niego i przegryzł mu mięśnie nóg, napawając się jego rykiem. Chwilę później zacisnął zęby na jego gardle, ale nie przegryzł go. Czekał, aż jego ofiara się udusi, co po dłuższej chwili się stało. Zabrał się do pożerania zdobyczy. Najpierw soczyste udźce, potem inne mięso. Nie jadł szybko, delektował się, powoli. Aż silny zapach ofiary dobiegł innych osobników w okolicy. Wysysał szpik z kości, które rozłupywał niczym orzechy. No, ogólnie uczta. A zapachy i dźwięki dla innych drapieżców były jak zaproszenie do niej...
Właścicielka
*czuje zapach świeżego mięsa, idzie w kierunku do niego, zauważa wielkiego warga, przygląda się mu zza drzew*
- Nie, nie, nie! To moje mięso, rozumiesz? Moje! - Posłał jej wściekłe spojrzenie. - Nie, nie, nie! Nie dostaniesz! -
///Nie wilk, tylko warg.///
Właścicielka
//ok, poprawię.
-Nie mam zamiaru go Ci zabierać... mam swoje *odwraca się i odchodzi*
*wyczuła piękną woń, wstała i jak w transie powoli podeszła do warga,który się zajadał. Oblizała się i schowała się za krzakiem ciągle się w niego wpatrywała.*
- Nie, nie, nie... Czekaj, nie chcesz zabierać? Skoro tak, to dobrze. Ale czekaj, jestem nowy w terenie. - Spojrzał w krzaki, w których chowała się druga przybyszka. - A ty, ty, ty, wyłaź. -
*Wyszła z krzaków i nadal patrzyła na warg'a*
- Cóż to za stworzenie...nigdy nikogo takiego nie spotkałam...ale on jest wielki...- pomyślała.
Właścicielka
- Nowy? A więc witaj w tych lasach.
Dumnie wypiął pierś, ukazując swoją imponującą muskulaturę, zaraz potem jak się do niej odwrócił. - Wielki, silny i mocny, jak mawiał ojciec, dziad i pradziad! -
- Czytanie w myślach,co?- *lekko się zaśmiała.*
-Też jestem nowa...tylko na razie nie szukam stada. Wolę być samotna.-*była dumna z tego co powiedziała*
- Stado jest dla słabych, jak mawiał wuj. Dla tych, którzy muszą sobie pomagać, by przetrwać. My, wargowie jesteśmy jak niedźwiedzie. -
-Bynajmniej wyglądacie jak dziki.-*mruknęła*
-Masz całkowitą rację, aby być samodzielny trzeba SAMEMU upolować itd.-*ziewnęła.*
Właścicielka
*nagle się odwróciła i spojrzała na nieznajomą wilczycę*
- Dziki? Bez sensu. Wargi są jak wielkie, barczyste wilki! Pochodzę z Borengardu. -
*również spojrzała na alphę*
-Słucham?...-*lekko mruknęła*
-Ciekawe czy mnie pamięta...kiedy dziś zakradłam się na ich teren....- *pomyślała, przy czym lekko się zmarszczyła. Spojrzała kątem oka na latającego wilka*
-Skrzydła?! Jak to możliwe...?-
-No to już nie wiem do czego jesteś podobny...Panie...jak masz na imię?-*zwróciła się do warg'a.*
Poderwał łeb w górę. - Nie, nie, nie, nie, warg nie może dołączyć do stada wilków których nie zna, o nie, to jest wpisane w naszą historię i tradycję, o nie... - Przeszedł do pozycji siedzącej, spojrzał na pytającą. - Mszczonowieścic. Tak mi matka dała, tak ojciec się zgodził i tak mnie wychowano. -
-Miło poznać, jestem Eris.-*mruknęła do Mszczonowieścic'a*
jestem eksperymentem - odpowiedział po czym powiedział do mszczonowcica( dłuższego się nie dało ?) - słuchaj ja nic nie zamierzam ci zakazywać bądź nakazywać ale współpracując będzie łatwiej przeżyć zwłaszcza że niedługo sezon na nas i ciebie również ...
Bez apostrofa się pisze, to polskie imię. - Tak, bardzo miło, bardzo miło. Mam nadzieję, że się za bardzo nie zezłościsz. - Zerknął na chwilę na latającego. - Nie ja, nie dopadną mnie, nie z mą magią. -
Właścicielka
*zdawało jej się, że widziała już tą wilczycę, przyjrzała się jej, po czym odwróciła wzrok*
-Powiadasz sezon na wilki? Ha ! Niech no tylko któryś z tych idiotów nazywanych potocznie ludźmi, we mnie wyceluję...powiem tylko tyle że pożałuję...-*ziewnęła, spojrzała na alphę*
-Coś nie tak?
- Nic nie tak, ale cię pamięta. -
-Niby skąd...-*udawała głupią.*
-Nie mam zamiaru,aby jakiś inny wilk chronił mi dupy. Bo potem trzeba się odpłacać... na razie wolę sama o siebie zadbać. -
-Słuchaj...*spojrzała na latającego wilka* ja inaczej widzę przetrwanie, przez prawie całe życie byłam samotna i sobie radziłam doskonale...-
Właścicielka
*czuje zmęczenie, wraca na swój teren*
niech sezon na wilka zmieni się w sezon na ludzia i niech wilki staną się dominującą rasą we wszechświecie !!!! ( tak taki trochę lenin co nie ?)
- Ale ja mam mą magię, nie dopadną mnie. -
-Ale tłumaczę...ja przeżycie widzę inaczej,a reszta widzi jeszcze inaczej...także się nie dogadamy.-
///Wrong! Wargi to odmiana orkowych psów, ale nie mają orkowej krwi.///
- Ach, wiem, że masz asa, dlatego nadzieję żywię, że się nie rozzłościsz. -
-Skąd niby wiesz ?!- *spojrzała na niego (warga) zdziwiona.*
-Jakie masz jeszcze informację na mój temat?....-
-Głód to mój chleb powszedni...przyzwyczaiłam się do nie jedzenia przez góra 3 dni...ale mogę przyjść...-*mruknęła do latającego wilka*