Kwark_Gorny pisze:
Jestem niewierzący, ponieważ:
1. Nikt nie udowodnił istnienia Boga/bogów a ciężar dowodu spoczywa na wierzących.
2. ,,Cuda" zdarzają się w wielu religiach i łatwo je wytłumaczyć ( zjawisko naturalne, oszustwo itp.). Znane są przykłady ewidentnych oszustw np. Magdalena się La Cruz, która była czczona jak żywa święta, lecz sama przyznała, że jej stygmaty i twierdzenia o dokonywaniu cudów są fałszywe.
4. Bóg nie jest potrzebny do wytłumaczenia powstania Świata, więc nie zakładam jego istnienia bez dowodów.
To jest jeden wielki argument, który mówi, że nie ma dowodów na istnienie Boga, stworzenie świata przez Boga, ani na prawdziwość cudów. Nie wiem tylko po co to rozbijać na trzy osobne akapity.
Próba udowodnienia istnienia Boga czy innego zjawiska metafizycznego metodą empiryczną, czyli fizyczną, będzie zawsze skazana na niepowodzenie, tak samo jak wkręcanie śruby młotkiem. Nauka nie została po to stworzona i nie może być ku temu zaimplementowana.
Kwark_Gorny pisze:
3. Religie powstały jako wytłumaczenie zjawisk naturalnych (pioruny, tęcza...).
Tak samo jak filozofia. To znaczy, że filozofia coś na tym traci? Wiedza, że greccy filozofowie tłumaczyli świat jako pochodzący z wody czy powietrza nie obniża mojego zaufania do Kanta lub Schopenhauera. Obie te dziedziny (filozofia i religia) wyszły z przyrody i przerodziły się w coś innego.
Zabawna próba wskrzeszenia grupy - szczególnie, że temat był już omawiany szeroko w licznych tematach.