Właściciel
Apartament o średnio luksusowym wystroju. Lodówka pełna jedzenia, widok na miasto, plazma, 400 kanałów, konsola i sypialnia dla dwojga. Nic nie wyróżnia go na tle innych apartamentów, żadnych kosmicznych laboratoriów czy innych bajerów, zwykły zbiór pokoi w których mieszka zwyczajna dziewczyna. A przynajmniej tak się wydaje.
Właściciel
Miranda
Obudziło cię głośne echo dochodzące z góry. Brzmiało, jakby coś spadło na dach i wcale nie tao małego. Zupełnie jakby ktoś cisnął autem. Z jednej strony chce ci się spać, ale z drugiej zżera cię teraz ciekawość. Od jakiegoś czasu czytałaś o podobnych przypadkach. Głośne echo, dziury na dachach wieżowców, nagrania usunięte, ludzie mówią o dziwnym cieniu na nocnym niebie. Nikt nic nie wie, a nagrań brak. Aż korci aby wyjść na zewnątrz w zbadać sprawę. No bo w końcu co to mogłoby być? Kosmici? Pewnie jakiś dron albo inny drobiazg ale nie zaszkodzi zerknąć.
Czym prędzej złapała za telefon. Narzuciła na siebie szlafrok i boso pobiegła do okna. Najpierw wyjrzała na zewnątrz przez szkło, a potem otworzyła okno do szeroka, próbując zobaczyć, co spadło na dach.
- Halo! Jest tam ktoś?
Właściciel
Miranda
Cokolwiek jest na tym dachu, jest wyjątkowo duże, prawdopodobnie żywe i straciło na twoją twarz nieco lodowatego śniegu.
Wzięła śnieg na palce i zjedła. Resztę strzepała i wybiegła z mieszkania. Były tam schody na dach, więc szybko się po nich wdrapała. Przy okazji włączyła kamerę w telefonie. Jeśli uchwyci 'to' na filmie, będzie milionerką.
Właściciel
Miranda
Jak się okazało, był to smok. Bezlitosny czarny charakter wielu opowieści. Olbrzymia, pokryta czarnymi jak noc łuskami jaszczurka którą znasz z filmów i baśni. A ten stwór wylądował na twoim dachu i najwyraźniej nie najlepiej poszedł mu jego lot.
Jak go zobaczyła, wydała z siebie radosny pisk. Skierowała na niego kamerę.
- Normalnie nie uwierzycie! To prawdziwy smok! - mówiła, kiedy nagrywała zwierzę. Ruszyła go jakoś obejść, żeby lepiej go zobaczyć.
Właściciel
Miranda
Smok był całkiem duży, na oko jakieś dziesięć metrów długości jak nie więcej. Gdy tylko cię usłyszał, odwrócił się i spojrzał na ciebie ze zdziwieniem. Nie wyglądał na wściekłego, a jedynie nieco rozkojarzonego. Mogłaś dostrzec jak z jego nozdrzy wydostaje się gorące powietrze, miał też parę długich rogów z tyłu głowy a szyja pozwoliła mu wygiąć się na tyle, aby móc się przyjrzeć. Na szczęście nie zaatakował, tylko cię uważnie obserwował. Kamera wszystko nagrywa a on widocznie o tym nie wie.
Kiedy była zadowolona z nagrania, schowała telefon do kieszeni szlafroka. Spojrzała na smoka z szerokim uśmiechem.
- Zgubiłeś się? Skąd jesteś? Co jesz? Tylko powiedz, że nie ludzi. Ale jak ludzi, to daj mi tylko chwilę, żeby wysłać ten filmik. - znowu sięgnęła po telefon, żeby wrzucić zrobiony film na social media.
Właściciel
Miranda
Twój telefon zadzwonił, najwyraźniej jeden z twoich klientów. Smok spanikował i odleciał, przy okazji zderzył się z wieżowcem nieopodal.
- Aww... Nie uciekaj! - krzyknęła za nim, przesuwając zieloną słuchawkę.
- Miranda Winchester, słucham?
Właściciel
Miranda
- musiałem kupić kilka gazet aby wreszcie cię znaleźć - odezwał się nieznajomy głos. - wyjdź na zewnątrz i rozejrzyj się. Jeżeli zobaczysz dziwnego faceta w cylindrze, pogadaj z nim. On wie coś na temat tego smoka.
- To od niego? Zapłaci mi? I z kim mam przyjemność? - skoro była już na dachu, podeszła do krawędzi, ale nie za blisko, żeby się rozejrzeć za opisaną osobą.
Właściciel
Miranda
- gdybym ci się przedstawił to albo byś mi nie uwierzyła, albo oszalała. Lepiej będzie jak dowiesz się później. - jest i wspomniany jegomość. Oparł się o lampę nieopodal i bawił się kostką Rubika. - pogadaj z dziwakiem, on wszystko z tobą uzgodni. Najlepiej idź teraz, chłopak czekał już wystarczająco długo.
- Czemu mam robić co mi każesz, nawet nie podając imienia? Mógłbyś nawet jakieś zmyślić, panie Niewiadomy. - ruszyła po schodach na niższe piętro, a potem na swoje. Weszła do mieszkania, wsunęła na stopy jakieś trampki i narzuciła na ramiona kurtkę.
Właściciel
Miranda
- jestem kiepskim kłamcą. - odparł głos. - zresztą, jak nie chcesz to nie idź. Możemy zapomnieć o całej sprawie, udawać, że tego smoka wcale nie było. Coś jednak czuje, że nie zamierzasz odpuścić, prawda?
- Kto normalny przepuściłby taką okazję?! - zamknęła za sobą drzwi i wyszła na zewnątrz, w stronę tego dziwnego jegomościa.
Właściciel
Miranda
Chłopak spojrzał na ciebie spode łba.
- sześć lat. Pomyliłem się o sześć lat.
- Dzień dobry? O sześć lat za dużo, czy za mało? Nie wiedziałam, że cylindry są jeszcze w modzie. Zawsze chciałam sobie taki zakupić. Ale nie mieli nigdzie. Gdzie zakupiłeś swój? Znaczy, proszę pana?
Właściciel
Miranda
- dziewiętnasty wiek, chyba w czasie rewolucji przemysłowej. Uszył mi go pewien krawiec który przegrał ze mną zakład. A teraz musiałem czekać sześć lat aby móc cię... Że tak to ujmę "porwać". Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - jegomość wyciągnął rękę na powitanie. - miło poznać, pani Mirinda, mam rację?
- Wow. Znaczy, tak, to ja. Jest pan bardzo uprzejmy jak na porywacza. - zaśmiała się, ściskając jego dłoń. - Czy będę mogła chociaż ubrać coś wygodniejszego, zanim będę mogą się nazywać "porwaną"?
Właściciel
Miranda
- nie mam nic przeciwko - odparł. - to ja pójdę uruchomić silnik w staaa... ucie...
- W staaucie? Co to takiego?
Właściciel
Miranda
- miałem na myśli auto... Dobra, powiem jak jest. Chodzi mi o statek kosmiczny a ja jestem... - chłopak zamilkł.
Starała się zachować powagę. Naprawdę się starała. Ale nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Wybacz, wybacz. - wybełkotała przez śmiech. - Ale statek kosmiczny? Smok jeszcze ujdzie, ale taka technologia jest jeszcze niemożliwa. - wytarła łezkę z kącika oka i poszła do domu, żeby się ubrać.
Właściciel
Miranda
Chłopak pobiegł za tobą.
- jak to niemożliwe!? No wiesz!? To rani moje uczucia!
- Jakbyś pokazał mi... No nie wiem. Certyfikat ukończenia fizyki kwantowej na Cambridge, to może bym uwierzyła. Ale tak... Nah. - weszła na klatkę i podreptała po schodach na górę.
Właściciel
Miranda
- fizyki kwantowej? No nie powiem, masz niskie oczekiwania. - zaśmiał się. - kwanty można łatwo opanować, wystarczy schłodzić je do zera absolutnego. A gdyby je tak rozczepić? Mogłaby z tego być niezła bomba. A tak w ogóle to dlaczego akurat Cambridge? Uniwersytet zjednoczonej floty czerwonego nieba się nie nada?
- Zjednoczego czego? - zaśmiała się, wchodząc do mieszkania.
Właściciel
Miranda
Chłopak wyciągnął z kieszeni latarkę aby oświetlić pokój.
- Ciemno tu jakoś. Wracając do tematu, mówiąc inaczej jest to uniwersytet marsjański Elona Muska. Wykładałem tam przez kilka lat fizykę przestrzenną. Jakiś dzieciak spróbował odtworzyć z tą wiedzą Tardis.
- Aha. - zachichotała. - Rozgość się, zaraz wrócę. - skierowała się do sypialni. - Uniwersytet na Marsie... Ha. - szepnęła do siebie z rozbawieniem. Ubrała się szybko w wygodne jeansy, koszulkę z krótkim rękawem, czerwoną flanelową koszulę w kratę i wygodne trapery. W końcu ma być porwana, przynajmniej trzeba wyglądać ładnie. Na głowę naciągnęła czarną beanie. Przejrzała się jeszcze w lustrze, schowała to kieszeni telefon ze słuchawkami. I w sumie to już włączyła muzykę. Przeciągnęła słuchawki pod koszulką, włożyła jedną do ucha i poszła wróciła się do 'porywacza'.
- Gotowa na porwanie.
Właściciel
Porywacz tymczasem siedział sobie w salonie.
- tak szybko? Jestem pod wrażeniem.
- Bo co? Bo jestem kobietą? I myślisz, że potrzebuję dużo czasu żeby się przebrać? Nie dość, że to stereotypowe, to do tego seksistowskie. No doprawdy. I to jeszcze od gościa w cylindrze. Czy cylinder nie powinien być oznaką dżentelmeństwa?
//To znak podróżnika w czasie//
Właściciel
Miranda
- cylinder był oznaką bogactwa i skąpstwa. - odparł, zdejmując wspomniane nakrycie głowy.
- I też jest to stereotyp. Wy ludzie czepiacie się takich szczegółów. Znaczy, my ludzie, tfu, po prostu my. Żadnych skojarzeń.
- Ty w sumie ludziem być nie musisz. Skoro mówisz o uniwersytetach na Marsie... Definitywnie jesteś kosmitą. Albo z probówki. To też możliwe, nie? - podeszła do czajnika, włączając go.
Właściciel
Miranda
Czajnik po krótkiej chwili zaczął charakterystycznie syczeć.
- nic z tych rzeczy. Sprawa jest bardziej skomplikowana i łatwiej możnaby wyjaśnić magię niż ten... Nietypowy wybryk natury.
- Nie bądź dla siebie taki surowy. Wybryk natury do bardzo pesymistyczna rzecz. Lepiej by brzmiało "niecharakterystyczny okaz" albo "biały kruk w świecie organizmów żywych". Kurcze, może zostanę też designerem sloganów? - wyciągnęła kubek, wsypała do niego dwie łyżki kawy, trzy łyżki cukru i zalała wrzątkiem. Zaczęła mieszać zawartość, rytmicznie stukając łyżką o ścianki kubka w rytm słuchanej muzyki.
//Wiem co myślę, a mam wysokie ego, więc...
Właściciel
Miranda
- miło mi to słyszeć od kogoś kogo mam "porwać" - roześmiał się. - czasu mamy sporo więc jeżeli ci to nie przeszkadza, to zostanę na nieco dłużej. Pytaj o co chcesz, tylko nic osobistego proszę.
- No to może... Po co chcesz mnie porwać? Dla okupu? To już ci powiem, że nikt nie zapłaci. Raczej. Chociaż...? Nie... - napiła się kawy. - O. O jeszcze jak jest na tym Marsie? Jest tam inna grawitacja, niż u nas, co nie? Łatwo da się przyzwyczaić?
Właściciel
Miranda
- obserwowałem cię od jakiegoś czasu i wygląda na to, że nadajesz się do projektu X. Tak więc zabieram cię abyś nie padła ofiarą tego eksperymentu. A grawitacja na Marsie jest trzykrotnie mniejsza więc łatwo można się przyzwyczaić. Gorzej z powrotem na ziemię. Kości są bardziej kruche, mięśnie zanikły i zapewne zaraz po wyjściu z rakiety dostałabyś mdłości. Bez usprawnień nic byście nie zdziałali. I za to was podziwiam. Jesteście delikatni ale nadrabiacie to inteligencją za co was podziwiam. Chyba odbiegam od tematu, cały ja.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Projekt X, huh? Co to jest? I czemu ja? Wiem, że jestem kreatywna, ale na pewno nie będę nadawać się do jakichś projektów. No chyba że chcą zaprojektować ogród. Albo salon. Albo ogród zimowy.
Właściciel
Miranda
- chcą zaprojektować idealną cywilizację złożoną ze smoków. - odparł.
- Iiii... Ludzie mają być smokami czy pokarmem.
Właściciel
Miranda
- smokami. Na pokarm się nie nadają. Są ciężkostrawni, mają twardawe kości i ogólnie niesmaczni - zaśmiał się. - smakują okropnie, zaufaj mi
- Skąd o tym wiesz? Jesteś kanibalem?
Właściciel
Miranda
- ekspedycja naukowa na jeden z najzimniejszych punktów na Ziemi. Zgubiliśmy się na kilka dni, znaleźliśmy trupa, resztę dopowiedz sobie sama. - odparł z uśmiechem.