Temat Mijaka zainspirował mnie do założenia tego tematu. Zastanówmy się, jakie będą konsekwencje zarówno stale rosnącej średniej długości życia, jak i modyfikacji i zabiegów, które owe życie znacznie wydłużą najpierw u ludzi bogatych, a potem, wraz z upowszechnieniem się tego i masową skalą, u coraz szerszych grup społecznych.
Czy kary więzienia wydłużą się w każdym przypadku, czy nastąpi to jedynie w przypadku przestępstw powodujących trwały uszczerbek na zdrowiu lub śmierć?
Wiek emerytalny na pewno wzrośnie, bo będziemy się później starzeć. Ba, w przyszłości być może ludzie nie będą już wcale umierać ze starości, a w wyniku wypadków, chorób, zabójstw etc.
Na pewno ludzie zaczną dbać bardziej o zdrowie, karierę, wykształcenie, środowisko (tylko to w tym temacie). Związki monogamiczne będą wystawione na ciężką próbę, bo życie trwa dłużej, a z tą samą osobą żyć codziennie przez 1000 lat wydaje się trochę niepokojące. Wzrośnie liczba rozwodów i wiek, w którym ludzie pobierają się.
Długowieczność może spowodować też wyż demograficzny, jak za czasów wprowadzenia powszechnych szczepionek.
Jak będzie wyglądała edukacja? Moim zdaniem, skoro życie trwa dłużej, to edukacja będzie też dłuższa.
Czy gdy dojdziemy do etapu, w którym nie będziemy się starzeć, a śmierci będą spowodowane wypadkami, chorobami czy zabójstwami, będą dalej emerytury?
I ostatnie pytanie ode mnie: Czy może dojść do takiej sytuacji, że po jakimś czasie będzie trzeba się poddać przymusowej eutanazji?