To_masz___Problem pisze:
No wszystko fajnie, tylko co w sytuacji gdy ktoś bogaty jeździ po pijaku, rozwala przystanek i parę aut, i nie musi się niczym martwić bo kasy ma dużo
Wtedy też wszystko fajnie. Jeśli jakiś bogacz po pijaku rozwali przystanek i parę aut, ale ze swojego majątku pokrywa wszystkie straty, to nikt na tym nie traci oprócz niego. Przystanek zostaje odbudowany, auta naprawione lub odkupione, wszelkie związane z tym niedogodności zrekompensowane. Jeśli po czymś takim chcesz nadal karać tego bogacza inaczej niż finansowo, to nie za wyrządzone przez niego straty, tylko za narażanie życia i zdrowia innych osób, co już faktycznie trudniej zrekompensować pieniędzmi.
Ale twierdzenie, że można być na tyle bogatym, by się taką karą nie przejąć, uważam za absurd. Śmiem twierdzić, że bezproduktywna utrata dużej sumy pieniędzy jest bolesna niezależnie od tego, ile tych pieniędzy masz. I raczej pozostanę przy tym twierdzeniu, dopóki ktoś mi nie udowodni że jest błędne.
Dużo bardziej niż "bezkarnych" bogaczy obawiam się tu wymuszania odszkodowań. tworzenia sytuacji w których ofiara nie tylko mniej traci, ale wręcz zyskuje na popełnieniu przestępstwa.
Mimo to uważam, że system karny powinien iść dużo bardziej w stronę pokrywania przez winnego strat. I kosztów związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości - tak, żeby w jak największym stopniu odciążyć niewinnych. Rehabilitacja przestępcy bez odczucia przez niego ciężaru szkód, które wyrządził, wydaje mi się bardzo dziwna.