Koteczek_21 pisze:
Nas w szkole uczyli, że bez względu na wszystko są tylko i wyłącznie 2 płcie, więc jeśli ktoś twierdzi, że istnieje więcej, niż dwie to nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać.
Ponieważ na poziomie gimnazjum przyjmuje się to uproszczenie.
Dopiero w szkole średniej zaczynają się tematy zaburzeń płciowych, alternatywnych systemów determinacji płci w przyrodzie itp.
A i tak tego jest bardzo mało, bo brakuje chyba w programie moim zadaniem najlepszego dowodu, że nawet determinacja biologiczna nie jest taka prosta: zaburzeń typu interseks.
Jak się bowiem okazuje ok. 0.05-0.07% noworodków wykazuje zaburzenia utrudniające determinację ich płci, a jeszcze więcej ma subtelne formy (dalej zupełnie biologicznych) zaburzeń płciowości.
Masz tu wszystko - od problemów typu zespołu Klinefeltera (mężczyzna o chromosomach XXY), czy Swyera (kobieta z chromosomami XY), przez takie rzeczy jak niedobór 5–alfa-reduktazy (męskie gonady, obojniacze lub żeńskie narządy płciowe zewnętrzne. Możliwa jest tu nawet płodność - tj. osoba z kobiecymi narządami płciowymi może produkować prawidłową spermę), po prawdziwy hermafrodytyzm (gonady obu płci, choć zwykle nierozwinięte zewnętrzne narządy płciowe żadnej).
Bo jak byś zakwalifikował takich ludzi? Genetycznie mogą być innej płci niż fizycznie. Fizycznie mogą być bez żadnej płci lub dwóch naraz.
A to wszystko jest dalej w pełni biologiczne. Gdy dorzucimy jeszcze do tego psychikę, to naprawdę dużo się psuje w "szkolnym" systemie determinacji płci.
Więc jak ktoś poważnie twierdzi, że istnieją tylko dwie płci, to nie wiem czy się śmiać czy płakać nad systemem szkolnym :) Ale serio, warto było by coś o takich rzeczach wspomnieć na biologii, bo zbyt dużo ludzi wierzy w to, że kobiety są XX, a mężczyźni XY i tyle.