Kot patrzał na niego ospale, ale po chwili uciekł, co było dziwne gdyż nikogo ani niczego nie było w pobliżu. Po chwili zawiał lekki szum i było słychać szept. Po pięciu minutach od tego powietrze się zatrzymało i wszystko wróciło do normy.... chyba.
Ten widok nikogo ie dziwil. Kowal pracujacy nad swym kolejnym dzielem. Wyglada na to ze tym razem bedzie to miecz. Jednak kowal byl kims wiecej niz tylko kowalem. Nazywal sie Jorbart i byl jednym z wychowankow opiekunki, kaplanki Melitele. "Ile to juz lat?" Pomyslal, "Ile to juz lat minelo od kiedy tu zamiwszkalem? 2, 3 lata? Po co mi ma wiedza jesli nie moge z niej skorzystac... Gdyby chociaz ktos tu przyszedl, ktos kto nie jest po prostu kolejnym gwardzista z zamowieniem na 10 mieczy... Pamietam tego wiedzmina ktory czesto odwiedzal opiekunke... Jak on sie nazywal? A niech to szlag, nie pamietal... Wyuczylem sie alchemii, nauczylem sie nawet pracowac z meteorytami, i po co to wszystko? Jakie sa szanse ze jakis wiedzmin czy czarodziej zechce bym cos dla niego wykul... Cos nad czym moglbym pomyslec. Ktos, kto zasluzy na ma bron... Po co ja stworzylem, jesli i tak nie sprzedaje jej w sklepie? Po co polaczylem wszystko co wiem, aby stworzyc ten jeden maly przedmiot, a jednak tak zabojczy?
Nagle ludzie zaczęli szeptać i się powoli roztępować. Dało się słyszeć dudnienie kopyt, ale nie takie jakie brzmiało z kierunku gwardzistów to było taktowne uderzanie kopyt. W końcu przed warsztatem zatrzymało się 10 jeźdzców w pięknych zbrojach. Jeden z nich zsiadł i skierował się w kierunku kuźni
Jorbart powoli odlozyl nienaotrzony jeszcze miecz i podniosl glowe. - Zaiste, mosci panie, Czy moglbym doznac zaszczytu poznania Pana imienia? - Nie wiedzial kim on jest, ani co planuje. Na wszelki wypadek rozejrzal sie po wnetrzu swego warsztatu, aby znalezc cos co pozwoliloby mu przebic sie do piwnic.
- Potrzebuję miecza, ale moje imię na razie chciałbym ukryć, córka wychodzi za mąż, a chciałbym mieć jakiś prezent dla przyszłego zięcia, można obejrzeć miecze?
Mężczyzna nie wyglądał na wrogo nastawionego, a jego obstawa nie zsiadała z koni.
Jorbart uwznie popatrzyl na nienajomego. - Oczywiscie ze tak, jedank moj warsztat jest malym miejscem, czy moge prosic panskich towarzyszy o pozostanie na zewnatrz? Jesli miecze ktore mam na wystawie pana nie interesuja, zawsze moge przyjac robote na zamowienie. - Postanowil ze rozegra to ostroznie. Byl pewny ze da rade uciec jednemu rycerzykowi, a w piwnicy na pewno znajdzie jakis eliksir czy wywar ktory mu pomoze. Teraz zalowal ze nie prowadzil listy jego tworow.
- Jak można prosić, to chciałbym na zamówienie jakiś dobry miecz z meteorytu, ponoć wiedźmini takich używają, tu mam schemat, kucie takie miecza zajmi~ pewno kilka miesięcy, ale za pół roku by był?
Jorbart odpowiedzial - Jest to zal... - zrozumial ze wpadl w pulapke. Techniki wukuwania mieczy z meteorytowej stali sa znane nielicznym. Mial nadzieje ze jego rozmowca okaze sie typowym zadufanym w sobie szlachcicem z zerowa wiedza na ten temat. - Panie, miecze wiedzminskie sa zazwyczaj wykuwane w Mahakamie, jedynie krasnoludy, prawdziwie wybitni kowale i wiedzmini sa w stanie je wykuc. Byc moze zadowoli pana miecz stalowy z pochwa ozdobiona temerskimi liliami? - Pomimo wlasnej niewiary zaczal recytowac dawno zapomniana modlitwe do Melitele.
Jurbart nie zamierzal ufac kompletnie nowo napotkanemu nieznajomemu, szczegolnie jesli nie zamierza podac swego imienia. - Bede sie staral z calych sil. Czy moglbym widziec gdzie zyjecie, dobry Panie? W razie problemow moglbym natychmiast pana powiadomic. Jednak jestem przekonany ze ktorys z krasnoludow zyjacych w poblizu bedzie nadawal sie lepiej do tego zadania. - W tej chwili Jurbart marzyl tylko o tym zeby nieznajomy sobie poszedl. Musial przygotowac sie do wyjazdu. Moze Kaedwen bedzie dobrym miejscem? Nie moze dluzej zostac w Wyzimie. Czlowiek na tyle bogaty aby kupic taka ilosc meteorytu, na pewno nie nalezy do najmniej wplywowych. Mial nadzieje ze bedzie mial wystarczajaco duzo czasu aby uciec.
- Dziękuję jestem właścicielem jednego dworku 50 mil od miasta, często bywam w Wyzimie, a gwardziści mówili o dobrym kowalu w okolicy. Jutro przyjdę tu z córką niech Pan wyceni swoje usługi i podejmie decyzję.
Wyszedł i wsiadł na konia, po chwili jeźdcy odjechali
Jurbart cico=ho zaklal. Nie dalby rady Zniknac w jeden dzien. Musial podjac decyzje, jednak najpierw skierowal swe kroki na ulice i zlapal jednego z biegnacych chlopcow. - Widziales czlowieka ktory u mnie byl? Powiedzial ze mieszka 50 mil od miasta, dam ci 10 koron jesli dowiesz sie przed jutrzejszym dniem kto to. - W czasie kiedy chlopiec sie zastanawial, pomyslal co dokladnie znajduje sie w jego piwniczce. Przypomnial sobie jego szufladki ze skladnikami, jesli dobrze pamietal, mial jeszcze...
//prosilbym o wypelnienie tego przez moderatora. Jesli mozna, uzywajac ziol z wiedzmina 1, jesli mozna, chcialbym miec jeszcze jakas baze pod petardy, ale zostawiam to moderatorowi.
//wedlug lore prawdziwe miecze z meteorytowej stali sa mozliwe do wytworzenia jedynie przez mistrzow kowalskich, przez uzycie kilku nieznanych stopow. Moja postac wie jak to zrobic dzieki sporej wiedzy Nenneke i kontaktach z Geraltem, ale nigdy niczego nie zrobil. Wlasnie dlatego ma on jednoczesnie praktyczne i teorytyczne zdolnosci. A jesli mam zmieniac lokacje to musze sie jakos obronic na szlaku, a petardy,szczegolnie kartacz i gwiazda tanczaca, moze nawet samum sa jedynym wyborem ktory ma sens dla mojej postaci.
// Nie do końca, miecze z meteorytu mógłby wykuć każdy, ale wiedźmińskie były wykuwane przez krasnoludy i przy użyciu ich tajnych technik, żeby były jak najlepsze, jak na moje to możesz po prostu się przenieść do innej lokacji, ale opisz, że trochę mu to zajęło, ponadto stal z meteorytu mogła być zastąpiona inną rudą z ziemii z takim samym skutkiem
// miecze wykute od kazdego byly najczesciej zrobione z stali magnetytowej. Do przetworzenia prawdziwego syredytu trzeba miec naprawde dobry sprzet. Bylo o tym mowione chyba w sezonie burz.
I nie wiem do konca czy jeszcze sie przenosic, bo watek szlachcica moze byc ciekawy, ale moja postac nie ufa ludzia, wiec... Nawet w 1 kowale byli naprawde dobrzy, patrzac na to ze byli w stanie odtworzyc zbroje kruka. Nawet jesli, nie jest to umiejetnosc ktory zwykly szary kowal bedacy w wyzimie od 3 lat, majac okolo 18 lat(czy aby na pewno?) by posiadal. Moja postac nie chce nagle byc zasypana pytaniami, jednoczesnie boje sie lekko zakon jako ze nie wiem czy wystepuje w naszej historii.
//Spoko, na razie czekam na odpowiedz dzieciaka i zawartosc szufladek, ale ziola z okolic wyzimy, czyli z 1 aktu powinny starczyc. Nie bede w stanie zrobic chyba zamieci czy innych zaawanowanych eliksirow, ale starczy na podstawy typu kartacz, jaskolka czy jakies oleje. Mysle ze mozna tez sie ograniczyc do skladnikow dobrej jakosci. Jak nie grales w jedynke to sa 3 rodzaje baz do alchemi. Jest tluszcz, proch i alkohol. I sa rzeczy tworzone z 3,4 i 5 skladnikow. Baza dobrej jakosci pozwala na tworzenie z 4 skladnikow, czyli na przyklad jaskolka. Kazda petarda uzywa chyba bazy przynajmniej dobrej jakosci.
Jorbart przypomnial sobie jeszcze o meteorycie ktory zostawil nieznajomy. Rzucil okiem na kontuar, zauwazyl lekki blysk kolorowego metalu
// prosilbym o podanie koloru, prawie o tym zapomnialem, niebieski 300 orenow sztuka, czerwony 500, a zolty 800. Cena wykucia jest pomiedzy 600 a 1600 orenow w grze, kazda kombinacja jest mozliwa. Tak tylko zeby troche bylo bardziej RP. Nie pamietam jaki jest przelicznik orenow na korony.
//No to mowie ze po prostu podziele cene miecza przez 6,5 to bedzie cena w koronach, i to podam jako odpowiedz szlachcicowi. Po prostu chcialem miec jakis punkt odniesienia zeby nie zgadywac ceny.
Jurbart szybko policzyl w glowie ile wzialby za taki miecz, wylaczajac materialy, zazadalby jakies 250 koron, jednak nieznajomy oszczedzil mu trudow szukania meteorytu, dodatkowo nie chcial go urazic... Postanowil ze wezmie za ta robote 150 koron, moze w koncu starczy mu na kupno tego warsztatu, a nie ciagly wynajem. Wtedy moglby wyruszyc w podroz do Oxenfurtu, podobno maja tam uczelnie, zawsze interesowalo go czego mozna sie tam nauczyc. Zwrocil uwage na chlopca. - No? Namysliles sie juz czy mam spytac kogos innego? - Musial wiedziec dla kogo pracuje zanim podejmie decyzje. Nadal nie ufal szlachcicowi. To ze od czasu do czasu robil zlecenia dla gwardzistow niczym nie wyroznialo go od reszty kowali w miescie.
Jurbart wrocil przed sklep i zaczal zanosic sprzet do srodka. W oczy wpadl mu schemat miecza. Chwile mu to zajelo, i kiedy skonczyl na dobre zapadla noc. - Ciekawi mnie co sobie zyczy... - Otworzyl schemat, w oczy wpadla mu iskrypcja, ktorej zazyczyl sobie szlachcic. - Co to znaczy...? Trzeba bylo posluchac opiekunki i bardziej przykladac sie do jezykow. To chyba starsza mowa... Niewazne, pewnie jakies tandetne bzdety.- Wszedl do czesci mieszkalnej i skierowal swoje kroki do kuchni.
//Czy zawartosc kuchni i podobne temu bzdety moge uzupelniac sam?
Szybko przeszukal szafki i znalazl butelke wina rozanego, bochenek chleba i resztki kurczaka z obiadu. Mial nadzieje zrobic liste wyprodukowanych eliksirow. Zalowal ze wiekszosc wyrzucil w dzien odwiedzin wlasciciela warsztatu. Zdolal ukryc jedynie pare fiolek i podstawowa aparature. Uporal sie z jedzeniem i zszedl do piwnicy. Okazalo sie ze szczury czy inne gryzonie dobraly sie do jego zapasow ziol, niektore mogl kupic pod pretekstem medykamentow, jednak niektore dostawal od specjanie oplaconych najemnikow. Nie wiedzial kiedy bedzie w stanie uzupelnic zapasy. W koncu znalazl 3 fiolki. Uwaznie przyjrzal sie zabezpieczenia i aparaturze. Mial nadzieje ze nic sie jej nie stalo.
//tutaj zalezy od ciebie ile bedzie zniszczone i jakie eliksiry. Powiedzialem ze ma sprzet ale nie chce jakos wybiegac przed szereg zeby moja postac nie mogla stworzyc nagle litrow eliksirow. W sensie czy aparatura jest zniszczona, czy zostaly jakies rzadkie skladniki czy tylko pospolite i ile butelek nie przetrwalo.
Star zakurzona aparatura, nie nadawała się do użycia dopóki ktoś jej nie umyje, a butelki były dawno już opróżnione po za jedną z bliżej niezidentyfikowaną substancją
Jorbart podrapał się po głowię. Jeden eliksir i to nie oznaczony, zero składników, aparatury nie wyczyści bez specjalnej szczotki... Postanowił że zajmie się tym jutro. Na razie poszedł spać w oczekiwaniu na kolejny dzień.
//O wiele lepiej pisze się na PC, i też ładniej to wychodzi, więc same plusy.
Następnego dnia faktycznie przyjechał ten mężczyzna, od chłopca Jorbart dowiedział się, że nazywał się Felix Hertax i faktycznie jego córka miała brać wkrótce ślub. Z karety wyszedł on i jego córka. Anna jego córka miała 20 lat, niebieskie oczy oraz jasne blond włosy, była niemal tak piękna jak elfka
Jorbart zrozumiał że nie ma wyboru. Albo to zrobi, albo będzie musiał uciekać, a nie był na to przygotowany. - Oczywiście, dobry panie, jak mógłbym odmówić tak pięknej niewiaście? - Nie kłamał, Była ona najpiękniejszą osoba jaką kiedykolwiek zobaczył. - Czy życzy pam sobie abym zamówił specjalną pochwę? Będzie to nieco kosztowało, ale efekt będzie zdumiewający. - Jorbart kompletnie zapomniał o ostrożnosci i zaprosił parę do środka, kompletnie zapominając o fiolce z eliksirem która zostawił na blacie poprzedniego dnia. Teraz zakląl w myślach i błagał Melitele aby nikt nic nie spostrzegł. Jak dał się tak omotać? - Kobiety, a szczególnie piękne kobiety to same kłopoty - Pomyślał
Felix wszedł do środka wraz z córką uśmiechnęła się do niego
- To tutaj pracujesz? - spytała się podniosła fiolkę- Co to?
Felix udał, że tego nie widzi
- Ile by kosztowała ta pochwa?
Po warsztacie szlajał się kot co było dziwne bo on nie miał kota, ale znając te małe bestie nie do niego należała decyzja tylko do czarnego lekko posiwiałego kocura, który wskoczył na stół i zrzucił z niego kilka przedmiotów
Jorbart próbował na szybko coś wymyślić - Tak, na noc chowam kowadło i reszte sprzętu do środka, najlepiej pracuje mi się na dworze, to stary nawyk mojego mistrza. Pochwa będzie kosztowała od 10 do 50 koron, w zależności od ilości zdobień. Za miecz wziałbym 250, ale z okazji ślubu pana córki i w podzięce za oszczędzenie mi trudów znalezienia rudy, zejdę do 150. Zajmę się nim od razu, za miesiąc powinien być gotowy, żółty meteoryt jest niezwykle trudny do wygrawerowania. - Mówił szybko, miał nadzieję że taki natłok informacji sprawi że dziewczyna zapomni o fiolce, podszedł do blatu i dyskretnie zdjął ją i schował do kieszeni jednocześnie pokazując jedna z ozdobnych pochw na miecz bastardzki dla odwrócenia uwagi.
//nie wiem czy masz jakieś plany na szlachcica, mam nadzieję że tak bo robi się ciekawie.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.