Konto usunięte
Miasto, o które dziesięć lat wstecz walczył Radowid i Emhyr var Emreis. Wygraną cieszył się Emhyr, lecz nie na długo. Miasto zostało odbite przez Króla Żebraków. Sprawuje on obecnie władzę nad miastem, a Emhyr cofnął swoje oddziały. Jest to największe miasto na kontynencie, gruba kość na widok której władcom ślinka cieknie. Pełno tu kupców, sklepów, kuźni i innych miejsc które na pewno się przydadzą.
Aayla pojechała pod bramę miejską. Była na północy dopiero od kilku tygodni, a już poznała, z jakim oporem i nieufnością traktują ją mieszkańcy miasteczek i wsi. Miała nadzieję, że tak wielkie i różnorodne miasto jak Nowigard przyjmie ją cieplej. Jak nie tu to nigdzie. Zeskoczyła zgrabnie z konia i spróbowała wejść do środka
Konto usunięte
Po zamachu na Radowida, łowcy czarownic zostali rozwiązani, a nieludzie i czarodzieje nie musieli się już ukrywać. Strażnik pochylił głowę przed Aaylą i otworzył bramę.
Weszła, prowadząc swego wierzchowca, i zaczęła rozglądać się dookoła, szukając najbliższej karczmy i tablicy ogłoszeń
Konto usunięte
Alejki były ciasne i gęsto zaludnione. Był nawet lekki tłok. Po przeciśnięciu się przez te aleje dotarłaś do rynku. Pełno kupców chwaliło się ofertami. Jedni patrzyli na ciebie krzywo, drudzy nie zwracali uwagi. Na rynku była jedna karczma -Zimorodek. Obok niej stała tablica.
Aayla przystanęła przy tablicy, rozglądając się za miejscem, w którym mogłaby pozostawić swojego wierzchowca. Zarzuciła przy tym na swoje sakwy Dwudreszcz, proste zaklęcie które opanować mogliby pewnie nawet wiedźmini. Był to rodzaj alarmu, powodujący, że gdyby ktoś próbował otworzyć jej sakwy natychmiast zostałby porażony nieprzyjemnym, choć niezbyt szkodliwym, ładunkiem, czarodziejka zaś zostałaby o tym natychmiast powiadomiona lekkim dreszczem
Konto usunięte
Koło karczmy był zaułek w którym stały 2 konie pijące wodę.
Przywiązała więc tam swoją zebrę i ruszyła przyjżeć się tablicy ogłoszeń
Konto usunięte
Na tablicy nie było nic ciekawego. "Wykupię garnek nie za duży nie za mały" "Oddam dzieciaka za garnek kartofli" i inne bzdety. Jednak na samym dole tablicy było pewne zlecenie. "Zlecenie na bazyliszka. Proszę uje**ć tę ku*wę czy cokolwiek to jest. Więcej można się dowiedzieć w dokach. Dużo zapłacę. Proszę pytać o Kurta Dyseina."
Właściwie dziecko też nie jest takim złym pomysłem, no ale robota na pierwszym miejscu. Zerwała te dwa ogłoszenia, po wróciła jednak po swego wierzchowca i ruszyła z zebrą w kierunku doków
Tarn zbliżał się powoli do Novigradu, jeszcze bez planów na to, co zrobi po przekroczeniu murów miasta. Może rozglądnie się za jakimś łatwym zleceniem, lub dobrze zapowiadającą się karczmą? Kiedy to ostatnio był w jakiejś lepszej? Miesiąc temu? Wtedy jeszcze było go stać na taki luksu, jednak ostatnio zaczął oszczędzać swe pieniądze. W spektrum jego zainteresowań znajdowało się również kupienie konia, jednak nie wiedział po ile one chodzą w tych częściach świata. A może miał to zwyczajnie gdzieś w głowie i w owej chwili nie pamiętał? W sumie chyba pozostawi sprawę przypadkowi i sprawdzi wpierw co takiego ujrzy zaraz po wejściu do miasta.
Konto usunięte
Novigrad należało do najpiękniejszych miast na kontynencie. Przy bramie stali strażnicy, którzy bez problemu wpuścili cię przez bramy. Na rynku aż roiło się od kupców i trubadurów wystawiających pokazy przy karczmach. Przy rynku znajdowała się jedna karczma-Zimorodek. Obok tej karczmy była tablica ogłoszeń. Był także drogowskaz, który wskazywał ci drogę do doków i na wyspę świątynną. Na wietrze powiewały też sztandary sklepów z końmi, balwierzy itp.
Oh, czyli los tym razem obdarzył go wszystkim o czym myślał! Chyba wpierw wybierze się do tablicy ogłoszeń i tawerny. Może zatrzyma się tu na chwilę? To w sumie będzie zależne od zlecenia, w końcu przy jakimś eskortowaniu karawany pokój na nic mu się nie przyda. Potem mógłby udać się do karczmy, ale to uzależni od samego zadania jakiego się podejmie. Skierował więc swe kroki w stronę tablicy informacyjnej.
Konto usunięte
//w tamtym poście popełniłem błąd, powinno być należał, nie należało
Nic ciekawego na tablicy nie znalazłeś.
W takim razie przewidywany czas jego pobytu w mieście zmniejszył się do jednego dnia. W takim razie udał się do tawerny umieszczonej w pobliżu tablicy, musi w końcu coś zjeść po podróży i wynająć pokój na jedną noc. Miał nadzieję, że miejsce nie okaże się dla niego zbyt drogie.
Walgo powoli usiadł na bruku przy jednym z murów niedaleko doków. Na tyle blisko że widzi wodę, przypomina sobie czasy gdy wszystko było piękne. Gdy miał rodzinę. Teraz zostały mu brudne łachy i wędka. Idzie do doków złowić zarobek, żebrząc straci resztki godności, a bez koron straci życię.
Konto usunięte
//Nie ma czegoś takiego jak "kolejka" po prostu wypadło mi z głowy. Wybacz, wiewiur
Idziemy do Zimorodka
Właściciel
Statek "Biały Bazyliszek" dobił do portu w Novigradzie. Marynarze opuścili trap, a kapitan zwrócił się do Yarella
-No Panie wiedzminie, rejs z tobą nie był ani przyjemnością, ani zmartwieniem. Życzę szczęścia w poszukiwaniu...tego czego poszukujesz. Pewnie jakiejś paskudy.
Kapitan nie czekał na odpowiedź, obrócił się na pięcie i wrócił na statek pozostawiając Wiedźmina samego w porcie
Moderator
Wiedźmin ostatni raz był w Novigradzie 3 lata temu, ale świetnie pamiętał trasę do najlepszego kowala, widok wiedźmina z toporem był rzadki, a on jako dawny nauczyciel szermierka wolał użyć miecza w razie czego. Wsiadł na konia i zapalił fajkę, jechał prosto do kuźnii
Właściciel
Dojechaleś do kuźni bez problemów. Mieszkańcy Novigradu są przyzwyczajeni do widoku obcych ras, podobno można tu znaleźć nawet dopplery. Kowal pracował w najlepsze i nawet nie zauważył Twojego przyjazdu
W tym czasie Vaastrad chodził po uliczkach, wypytujac o "jednookiego"
Moderator
Wiedźmin spojrzał na krasnoluda przy pracy
-Nadal kujesz tak dobre miecze jak dawniej?
Wiedźmin nie przestawał obserwować mistrza
Właściciel
-Ooo! Wiedźmin! Przed chwilą jednego z was obslugiwałem, ale tak tak, miecze utrzymują poziom...
Moderator
-Z chęcią się przyjrzę, do 1200 koron znajdzie się jakiś porządny z meteoru?
Wiedźmin dalej palił fajkę i puszczał kółka z dymu
Właściciel
-Zabawne, gdybyś przyszedł dwadzieścia minut temu, już byś go miał, ale ostatni wykupił ten drugi wiedźmin. Niestety nie mam więcej
Moderator
Wiedźmin zmarszczył brwi
-W takim razie wykuj, a dorzucę 100 koron
Yartell odszedł i usiadł przy fontannie, od nowa nabił fajkę i czekał aż przyjdzie osoba, na którą czekał, w międzyczasie dokarmiał bezdomnego psa
Właściciel
-Jednooki? - zapytał się nieznajomy. Na plecach niósł dwa miecze.
Moderator
-trochę ci zeszło znalezienie mnie dzieciaku (jeśli Ci nie przeszkadza tak będzie moja postać nazywać twoją bo jest znacznie starszy). Pamiętam jak uczyłeś się od mnie szermierki, ale chyba zdecydowanie za rzadko czyściłeś miecze
Pokazuje na jego zakrwawione miecze
Właściciel
-To nie kwestia twoich nauk, tylko jednego stwora - w pamięci wiedźmina pojawił się podlodnik- Chciałeś się ze mną widzieć, oby to było coś ważnego, bo przeprawa przez pontar kosztowała mnie...więcej niż zwykle
Moderator
Wiedźmin głaskał psa
-Nie interesuje cię może pewna robota, będę osłaniał pewnych ludzi w drodze do Nilfgard, ale miednica mi to uniemożliwia, będę potrzebował twojej pomocy. Kupcy dobrze Ci zapłacą i Kaer Seren był człowiek podawał się za twojego brata, mówił, że twój ojciec nie żyje i inne bzdety.
Chciał żebyś to dostał
wiedźmin wyjął za pleców nóż zawinięty w skórę i oddał go dawnemu uczniowi
//W szkole zbytnio nie mogłem się tym zająć
Właściciel
Wziął nóż i spojrzał w oczy Yartella
-Oslaniac przed czym? Jeżeli będą to komenda Scotia'tael to wolę nie ryzykować, znasz przecież wiedzmiński kod
Moderator
Głównie przed potworami, ale jakieś komando sięteż raczej trafi. Jak zaatakują kupców to znaczy, że to bandyci i będzie to obrona własna.
Wyruszają za 3 dni, w tym czasie możesz się zająć swoimi sprawami, ja jeszcze muszę kupić jakiś miecz.
Wiedźmin podniósł topór i mu się przyjrzał.
-Ale to sobie zostawię, jest dobry do rzucania
Właściciel
-Naprawdę dobrze płacą? - Vaastrad uniósł brew. Kupcy nie lubili zazwyczaj dużo płacić- W mieście jest podobno jeszcze jeden z nas
Moderator
- za całą obstawę 1000 na głowę - wiedźmin zaciągnął się z fajki i puścił kółko z dymu- oprócz tego dobrze karmią i zapewniają paszę dla konia- oprócz ewentualnej naprawy sprzętu wkład własny jest praktycznie zerowy. Szczerze to myślałem, że tym wiedźminem jesteś ty
Yartell wstał przerzucił broń przez plecy, po czym zgasił fajkę i wskazał palcem w kierunku karczmy
- Tam znajdziesz dowódcę karawany, jadą po wino do Tousaint. Wyprawa będzie długa, ale się opłaci. Jak będziesz chciał to załatwią Ci tu po znajomości nocleg
Wiedźmin odszedł i skierował się do warsztatu kowala.
Właściciel
Kowal wręczył gorący jeszcze miecz wiedzminowi. Uśmiechnął się pokazując spód czarnej brody bogatą kolekcję szczerb. Wziął zapłatè
W tym czasie Vaastrad wszedł do karczmy i rozglądam się za zleceniodawcą. Karczma byĺa taka sobie jak na Novigradzkie standardy. Trochę podśmierdliwa i Stara. Przegladał w myślach przyszła trasę. Oby Ci kupcy załatwili mu bezpieczny przejazd przez rzekę
Moderator
Przy jednym ze stołów siedział człowiek w ubraniu podróżnym, na oko w wieku 40 lat, pił piwo i rozmawiał z ludźmi i niziołkiem, którzy z nim siedzieli. Nie zauważył wiedźmina pomimo, że na jego widok ucichła połowa karczmy.
Właściciel
Wiedźmin stanął za podróżnym i kaszlnal głośno
Moderator
Niziołek pierwszy go zauważył i ustąpił miejsca, przynajmniej oni mają uprzedzeń
Po chwili kupiec podjął
-Pan jest jak rozumiem tym przyjacielem Pana Yartell? Widzę nóż gildii kupieckiej, nie wiedziałem, że będę miał do czynienia z osobą z fachu, kolega przedctawił warunki umowy?
Kupiec wyglądał na miłego i nie sprawiał wrażenia kłamcy, ale był zbyt gadatliwy.
Właściciel
-Nóż miał być chyba tylko znakiem rozpoznawczym - położył nóż przed kupcem - Jestem Wiedźminem tak jak wspomniany Yartell. Również chcę się najać do ochrony pańskiej karawany, ale najpierw musimy omówić pewne..."delikatniejsze" sprawy
Vaastrad będzie musiał uprzedzić kupca o lęku przed wodą, nie lubił dzielić się tym faktem. W Lyrii nazywają go już Przyjacielem Utopców, po tym jak było niezdolny do wyeliminowania ich bandy w tamtych okolicach
Moderator
-Nie nóż, na pewno nie należy do mnie
Podniósł i obejrzał
-Ciekawe, zdobieniea i herb wskazują na bogatą rodzinę kupiecką, tylko nie pamiętam, którą. No to czym są te delikatniejsze sprawy? Karczmarzu jeszcze jedno piwo dla.... mojego współpracownika.
Młoda dziewczyna w wieku około 17 latprzyniosła piwo i spojrzała na wiedźmina i jego medalion z ciekawością, wracając pijany mężczyzna zaczął ją obmacywać. Kupiec nie ukrywał swojej odrazy jego zachowaniem, ale ten od razu pokazał mu środkowy palec i długi miecz przypięty do pasa.
Właściciel
-Mam małe problemy...z wodą - zaczął wiedźmin patrząc z odrazą na obwiesia. Zdławił w sobie chęć rozpłatania go mieczem. Ściszyl głos - Nie jestem w stanie walczyć z wodnymi stworami, a sam będę wymagał specjalnego transportu podczas przekraczania rzek i potoków
Moderator
-Da się załatwić, panie wiedźminie, spokojnie, jeszcze, coś?
Nagle z tyłu było słychać rechot 5 ludzi. Ten, który chwycił dziewczynę, wstał, a gdy ona próbowała uciec zganił ją i kazał siedzieć
-Wiedźmin chędożony, a boi się wody. Taki pies jak ty powinien się bać wjechać do miasta, a nie się zmoczyć. Może cię nauczyć porządku i rozrzucić Twoje flaki po drodze?
Jego ludzie znowu zaczęli się śmiać, dziewczyna, której leciały łzy z oczu dawała znać, żeby nie reagował. Ludzie zaczęli się chować, żeby przypadkiem nie dostać spudłowanym ciosem.
-Już zabiłem jednego kundla takiego jak ty. Widzisz to na mojej szyji to medalion że szkoły kota, tak? Jakiś głupi krasnal kowal wziął mnie za jednego z was. Ten wiedźmin miał czelność zasnąć w mieście, to go ubiliśmy.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dziewczyna próbowała wydusić słowo, ale nie potrafiła, lecz nie trzeba było słów by zrozumieć, że prosi by nie robić burdy w karczmie jej ojca.
Właściciel
- Ku*wa...
Vaastrad powoli wstał i spojrzał oprychowi w oczy
-Słyszałeś o Rzezniku z Blaeviken? - jego żółte oczy świdrowały obwiesia- Chcesz stworzyć Rzeznika z Novigradu?
Chwycił mężczyznę za szyję i wysyczał
- "Boi się wody" jak chcesz to wrzucę twoje ciało do najbliższego jeziora z podlodnikiem. Może wtedy zrozumiesz - uśmiechnął się wrednie- A nie czekaj, Ty nigdy niczego nie zrozumiesz
Moderator
Jego ludzie się podnieśli dziewczyna szybko uciekła do kuchni. Wtedy nagle miecz oprycha błysnął, ale w tym samym momencie poleciał na ścianę, w drzwiach stał starzec z podniesioną lewą dłonią i dziwnie ułożonymi palcami, miał jedno oko.
-coś mnie ominęło?
Właściciel
-Typowy debil gra chojraka - odparł Vaastrad- Nic niezwykłego
Moderator
-Nigdy się nie nauczą- Yartell powoli szedł w kierunku zbója, który leżał pod ścianą, po czym zerwał mu medalion z szyji- To jest ten trzeci wiedźmin w tej dzielnicy- powiedział z pogardą- Nie chcesz miecza, Vaastrad?
Jego ludzie wahali się czy rzucić się na dwóch wiedźminów, w końcu było ich aby czterech. Po chwili dowódcą wrzasnął- Zabić tych sku*wieli
Po czym się poderwał i rzucił na Yartella, to samo uczynili jego zbóje rzucając się na Vaastrada
Właściciel
Dziewczyna nie chciała bałaganu w karczmie? Będzie się musiał postarać. Spowolnił zbójów przy pomocy Aard i zawirował w tańcu łamiąc zbójom nogi i żebra. Jednemu rozwalił nos z którego poplynęła strożka krwi. Zaraza