Właściciel
Mały pokój w sektorze mieszkalnym Wieży, w którym mieszka Aleksander. Na ziemskie standardy jest to zwykła kawalerka, w której jednak rozdysponowano miejsce bardzo umiejętnie. Są tutaj: małe biurko, łóżko w małej wnęce oddzielanej zasłoną, trochę wolnego miejsca na podłodze, oraz mała łazienka, oczywiście oddzielona drzwiami. Do tego szafa na ubrania i szafka na inne drobiazgi. Jest to klasyczny wzór pokoju dla adepta w Lidze Sprawiedliwych.
Aleksander wstał jakieś dziesięć minut przed ogólną pobudką, by dokonać swojego porannego rytuału. 30 brzuszków, 20 przysiadów i 10 pompek. Potem oporządził się w łazience.
Właściciel
Temperatura wody była jak zwykle idealnie regulowana. Aleksander poczuł się świeży i gotowy do akcji.
Usiadł na łóżku i czekał na jakiś sygnał do wyjścia. Jaki grafik na dziś?
Właściciel
Miał wolne do 7:00, kiedy to będzie musiał udać się do Kompleksu Siłowni na obowiązkowy trening wytrzymałości i sparing. Później śniadanie i wolne do 9:30, kiedy przyjdzie czas na trening z innymi adeptami w Kompleksie Treningowym. Później do lunchu, który będzie wydawany między 13:00 a 15:30 wolne, a o 16:00 teoria - towarzyszenie któremuś z pełnoprawnych członków przy pracy analitycznej i papierkowej. Później do 18:30 wolne. O 18:30 towarzyszenie bohaterowi, który czeka na jakieś wezwanie, innymi słowy - praktyka w najczystszym tego słowa znaczeniu.
Mogło się jednak zdarzyć, że w dowolnej chwili dnia zostanie wezwany na misję, do pomocy jednemu z bohaterów. Ale taka to właśnie praca.
Podczas każdego czasu wolnego mógł robić, co chciał (oczywiście oprócz udawania się w zamknięte dla niego sektory Wieży). Pobudka o 6:00 była jedynie obowiązkiem w celu usystematyzowania pracy Ligi. Którego należało przestrzegać.
Właśnie wybiła 6:00, piszczący, wibrujący dźwięk trwający pięć sekund o tym poinformował. Od teraz wszyscy pracujący na dzienną zmianę powinni być poza łóżkami.
Wyszedł na korytarz by się przejść. W Strażnicy był jakiś park, spacerniak czy ogród?
Właściciel
W Sali Reprezentacyjnej rosło wiele drzew i krzewów, więc to tam udawali się często członkowie w wolnym czasie, aby zebrać myśli lub porozmawiać. Drugim takim miejscem spotkań była Główna Stołówka, w której bez przerwy ktoś siedział i można było znaleźć dobre towarzystwo.
Zamiast tego podszedł do drzwi Lilianny. Zapukał.
Właściciel
//czy Twoja postać zna imiona przynajmniej bardziej znanych członków Ligi? Mam na myśli przydomki oczywiście. Czy może dopiero się z nimi zaznajamia?//
Właściciel
Po chwili drzwi odsunęły się do góry i stanęła w nich Lilianna.
- Hej, co tam? - przywitała go.
//Zaznajamia. Założycieli oczywiście zna, ale z innymi gorzej.
-Cześć Lili. Mam te chwilę wolną to pomyślałem, że wpadnę.
Przywitał się z uśmiechem na twarz. Podrapał się po tyle głowy.
-Idziemy gdzieś? A może wypijemy u mnie po kawie?
Właściciel
//przywołuję Was do porządku. Na czat z takimi dyskusjami//
Właściciel
Oparła się o framugę.
- A masz? - uniosła lekko jedną brew.
-Czajnik jest w pokoju, trochę ziaren pożyczyłem wczoraj ze stołówki. Z naczyniami problem, tylko jeden kubek mam
Właściciel
- Hmm... No dobra. Mam swój kubek, nigdzie się bez niego nie ruszam. Poczekaj - zniknęła na chwilę w pokoju i pokazała się z powrotem, trzymając zielony kubek w lewej ręce. - Ale jak się już napijemy, to idziemy od razu na Siłownie. Bo słyszałam, że pół godziny przed naszymi zajęciami Wild Cat robi sobie rozgrzewkę, a ja nie chcę tego przegapić.
-Jak chcesz.- Odpowiedział idąc do swojego pokoju. Wyjął z szafki kawę mieloną i wsypał torchę do swojego kubka. Potem dosypał jej jeszcze Van Creich. Wstawił wodę do czajnika. -Niestety nie mam mleka.
Właściciel
- Nie szkodzi, nie trzeba. Wolę prawdziwy smak kawy - odparła. - Powiedz, też nie możesz się doczekać, aż będziesz pełnoprawnym członkiem?
-Zobaczymy czy w ogóle będę. Nawet jeśli nie, nie trzeba specjalnych gadżetów, żeby móc pomagać ludziom, wystarczą chęci.
Właściciel
- Myślę, że między innymi właśnie to czyni bohaterem. Nie umiejętności, czy gadżety. Członkowie Ligi po prostu dostali od losu taki prezent, że mogą pomagać innym lepiej, częściej i w bardziej bezpośredni sposób. O, woda się zagotowała - wskazała na czajnik.
Zalał kawę i zaczął szukać cukru po szafkach.
Właściciel
Znalazł go tam, gdzie go ostatnio położył.
- Ja dziękuję, nie słodzę - powiedziała Lilianna. - Mówiłam, lubię smak samej kawy - uśmiechnęła się.
Nasypał sobie jedną łyżeczkę i podał jej kawę. Wziął łyka.
-Lili, a tak w ogóle. Posiadasz jakiś specjalny dar?
Właściciel
- Nie, dostałam się z powodu hartu ducha i biegam po dachach każdej nocy, naparzając się z mafią. Żartuję, oczywiście, że mam.
-Podzielisz się tą wiedzą?
Wypił kawę jednym haustem, po czym zaczął podrzucać kuleczkę ognia w prawej ręce dla zabawy.
Właściciel
- Wow - powiedziała ironicznie. - Nie teraz. Zobaczysz to w akcji. Taka jestem tajemnicza, Batman normalnie - dodała i upiła kilka łyków ze swojego kubka.
-Zakładaj maskę i ruszaj w miasto. Z twarzy już podobna jesteś.
Zażartował.
Właściciel
- Ha ha - zaśmiała się z sarkazmem. - Dzięki. Swoją drogą to ciekawi mnie, jak on wygląda naprawdę. Czy to taki bogaty i przystojny facet, jak Zorro, czy może bardziej bogaty, ale brzydal i został Batmanem dlatego, że ludzie bali się jego twarzy na co dzień - uśmiechnęła się i wypiła swoją kawę do końca.
-Raczej jest przystojny, inaczej bat rodzinka nawet by nie zaistniała.
Właściciel
Zaśmiała się krótko.
- Faktycznie, o tym nie pomyślałam. Chociaż wiesz, niektóre polecą tylko na pieniądze - powiedziała, sięgając po komórkę do kieszeni. - O, już dwadzieścia pięć po - wstała. - Dzięki za kawę, Alex. Przebieżmy się w stroje treningowe, bo zostaniemy tam już do 7:00. Tylko nie bierz komórki - ostrzegła i podeszła do drzwi.
Zamknął drzwi za dziewczyną. Wziął wyżej opisany strój treningowy i wyszedł z pokoju zamykając go na klucz. Zostawił komórkę.
Właściciel
Po chwili z pokoju wyszła także Lili, niosąc mały worek. Pewnie miała w nim strój i ręcznik. Z pokojów obok wyszło też troje innych adeptów. Jeden z nich, ubrany w czarną koszulkę i takie same spodnie zapytał:
- Hej, wy też idziecie popatrzeć?
- No jasne - odparła od razu Lili. - Nie przegapiłabym tego za żadne skarby. Pierwszy raz będę miała z nim zajęcia.
- A my pierwszy raz mamy z nim rano, przez co nigdy nie widzieliśmy, jak trenuje sam. - dodała dziewczyna w czerwonym, obcisłym stroju. - Zawsze to nam dawał wycisk.
- Ale się podjaraliście... - powiedział młody chłopak, może osiemnastolatek, ubrany w zwykłe dżinsy i czerwony podkoszulek. Przeszedł między nimi i ruszył w stronę siłowni - To tylko trening zawodowca, nic wielkiego.
-Mnie tam bardziej sparingi interesują. Można wykorzystywać moce?
Zapytał nowych znajomych.
-Jeśli tak, to pójdzie łatwo, jeśli nie, trzeba zawierzyć w siłę mięśni.
Powiedział napinając prawego bicka do prezentacji. Zaczął kręcić ręką i strzykac kośćmi by je rozruszać. Wszystkie, od kręgów po palce, przez stawy
Właściciel
- Nie, no co ty - powiedziała dziewczyna w czerwonym. - Moce tylko w Centrum Treningowym. Na siłowniach ćwiczymy tylko walkę wręcz, no i oczywiście mięśnie. A, Bill, skoro mówisz, że to tylko trening, to po co też idziesz? Masz jeszcze pół godziny - zapytała przekornie. Bill nie zareagował, szedł dalej o trzy kroki przed nimi.
//hop. To znaczy, że przenosimy się do korytarzy. Bo oni wszyscy właśnie idą korytarzami w stronę siłowni (oddalili się od pokoju Aleksandra), więc dalsza część rozmowy przebiegnie w korytarzach, aż dojdą, gdzie trzeba//