-Czarny Chevrolet Impala, Tablica rejestracyjna ILJ-0304. Zaparkowana przy dworcu, kluczyki mam przy sobie. Ile razy mam to jeszcze powtarzać, zanim zaczniecie szukać jej i tego pie**olonego złodzieja?- spojrzał na siedzącego przed sobą funkcjonariusza
Właściciel
- Proszę się uspokoić. - Wyraźnie znudzony życiem, podstarzały funcjonariusz podniósł wzrok znad kartki:
- Jakieś inne, charakterystyczne cechy pojazdu? Uszkodzenia, dodatki? -
Spokojnie, oddychaj, na pewno potrzebuja tych danych, zeby nie pomylic samochodu z tysiacem innych Impal. ktore pewnie akurat sa na tym W DUPE JE**NYM MIESCIE, pomyslal i odetchnal.
-Szyba w tylnich, lewych drzwiach jest lekoo zarysowana, u samego dolu, mniej wiecej na srodku. Orginalne radio wymienione zostalo na nowoczesne, od Sony. Na kierownice nalozona jest specjalna powloka, bakteriobojcza czy jakos tak.- Zastamowil sie -Skora na przednim siedzeniu pasazera jest zarysowana, na wysokosci kobiecego uda, po prawej stronie. Czy to wam starczy? W razie czego mam jeszcze zdjecia- Wskazal na telefon, lezacy na stole
Właściciel
- Dobrze, ściągniemy zdjęcia do komputera. - Odpowiedział Ci, po czym zawołał do sąsiedniego pokoju:
- Denise, zrób mi kawę! I kabelek do telefonu na komputra załatw! - Po czym z stoickim pokojem odwrócił się do Ciebie.
-No, widzę że po... 3 godzinach? W końcu coś się dzieje. Jestem dumny z naszej władzy. Ale dobrze, rozumiem was. Chcecie mieć do wszystkiego pewność i tak dalej. Spoko. Czekam. Mam czas. Mogę prosić o coś do picia? -usmiechbął się równie stoicki co on
Właściciel
Nieco zdezorientowany policjant zapytał:
- Jakiś konkretny napój? Może być kawa?
-Jeżeli drogiej Denis nie sprawi to problemu, łyżeczka cukru i troszkę mleczka- lekko skinął głową
Właściciel
- DENISE, JEDNAK DWIE KAWY I CUKIER I MLEKO! - Ryknął. Po chwili przyszła do was młoda, urocza policjantka, najprawdopodobniej , dzierżąca sztywną teczkę z dwoma kubkami kawy, cukrem, łyżeczką, oraz mlekiem w kartonie i kabelkiem USB. Chyba nie miała tutaj łatwego życia, bo wyglądała na całkiem styraną.
-Denise, kochanie, dziękuję ci bardzo- przysunął krzesło na którym siedział bliżej stołu, przyglądając się dziewczynie i jej uroczemu licu.
Właściciel
Była to szczupła brunetka średniego wzrostu, miała długie nogi, wąskie biodra, talię osy i małe piersi. Jej mundur wisiał na niej jak na wieszaku. Ta mruknęła coś pod nosem i wyszła, a starszy policjant zajął się kawą, zapominając o twoim telefonie.
Uśmiechnął się. Lubił takie drobniutkie dziewczyny. Postanowił na razie nie przerywać chwili policjata, która prawdopodobnie była jedną z najszczęśliwszych w jego życiu. Przynajmniej tak uważał z bo lekko uniusł mu się wąs.
Po chwili zapytał:
-Jak mija panu dzień, eeem... Sierżancie?
Właściciel
- A miło, że Pan pyta. Całkiem spokojnie dzisiaj. Rano tylko jakieś włamanie z pobiciem, gościa już szukamy, no i Pana sprawa. Poza tym, ustawiam tutaj tych nierozgarniętych rekrutów, ja to bym ich w życiu nie dopuścił do noszenia oznaki. - Starszy policjant znów się napił - Kurde, kiedyś to było lepiej. Kursy były wymagające, testy sprawnościowe też, nie to co teraz jest! Nie byle debil i chuchro mógł nosić oznakę! Kiedyś, żeby być policjantem, trzeba byłoby być samcem alfa, najlepszym z najlepszych! Teraz to nawet dobrej kawy zaparzyć nie umio. - Odgrażał się.
-Zgadzam się z Panem pod każdym względem. - wypił łyk kawy. -Oprócz jednego- spojrzał w stronę drzwi. -Denise robi anielską kawę- powiedział to na tyle głośno, by prawdopodobne było, iż dziewczyna go usłyszała
Właściciel
Denise, o ile raczej słyszała pochwałę, to jej reakcji zobaczyć nie mogłeś, była w sąsiednim pokoju. Policjant z zrezygnowaniem machnął dłonią:
- Anielska? To tylko spłukać smak z języka może. - Wzgardliwie spojrzał na kubek - Kiedyś kawa była lepsza, więcej smaku w niej było, a ludzie potrafili ją przyrządzić. Teraz to co? Jeden łyk przyprawi Cię o zawał serca, smaku nie ma, a żaden z tamtych patałachów nie potrafi jej zrobić tak jak należy. -
-A wiesz czemu? Bo nie ma już dostępu do starych źródeł kawy. Dlaczego? Bo wtedy cena wzrosła by o kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt procent. Tu pojawia się następne pytanie: dlaczego kiedyś było tańsze? Ponieważ ze starą kawą przewożone były narkotyki. Tak, to prawda. Dzięki temu przewoźnicy i ludzie uprawiający kawę zyskiwali od mafii pieniądze na milczenie. Była to duża część ich zarobku. Teraz... No cóż, czasy się zmieniły.- wypił kolejny łyk kawy, która faktycznie mu smakowała. Nie najlepsza, ale była dobra
Właściciel
- Ah, narkotyki, kawa, nie chce mi się w to wierzyć .- Machnął dłonią i położył ją na kabelku, przez co przypomniał sobie o robocie:
- Eee, to co, ściągamy te zdjęcia? -
-Ależ oczywiście- podpiął telefon i spojrzał na funkcjonariusza- mam to zrobić czy da Pan radę?- podniósł swoje krzesła i usiadł obok niego, nieważne jaką będzie odpowiedź, on musi wybrać zdjęcia
Właściciel
- Dam radę, znam się na tym...- Mruknął, po czym uruchomił komputer, a przynajmniej chciał to zrobić. Ekran był wyłączony, a on z coraz większą siłą raz po raz wciskał przycisk "ON".
- Znów nie działa, cholerstwo...- Powiedział do samego siebie, po czym zanurkował za jednostkę centralną, by szarpać się z kablami.
-Wydaje mi się że ekran znowu się zawiesił. To częste w tych szrotach.- wyciągnął rękę ku włącznikowki i nacisnął go- o widzi Pan? Wystarczyło zrestartować. Cholernie częsty przypadek. Niech pan już tu wraca
Właściciel
- Hę? - Wystawił głowę nad biurko i wdrapał się na krzesło:
- Rzeczywiście, działa...- Nachylił głowę do ekranu i zaczął czegoś szukać.
Poza zasięgiem wzroku Pana Władzy znalazł gniazdko USB i podpiął pod nie telefon, po czym odchylił się i z poziomu urządzenia pozwolił komputerowi na dostęp do plików.
-Wydaje mi się że trzeba nacisnąć to tutaj- powiedział gdy w prawym dolnym rogu pokazał się komunikat o nowym urządzeniu
Właściciel
- O, rzeczywiście. - Kliknął, wyświetliły się foldery twego telefonu: - Ma Pan głowę na karku, Panie...- Funkcjonariusz chyba zapomniał twego imienia.
- Panie Kaysaw. - usmiechnal sie- teraz prosze wejsc w karte pamieci i na podglad ogolny
Właściciel
- No, to Panie Kaysaw. - Funkcjonariusz mówił, spoglądając z bliska w ekran:
- Nie myśleliście kiedyś o pracy policjanta? -
- Szczerze nigdy sie nie zastanawialem, ale to brzmi jak ciekawa oferta.
Właściciel
- Przydalibyście mnie się tutaj, informatyk to w tych czasach użyteczny gość. - Kontynuował. Funkcjonariusz otworzył folder, teraz szukał właściwego zdjęcia. Stary system komputera wyświetlał jedynie ikony.
-Proszę wyszukać z uwzględnieniem daty, wpisać bodajże "12082017" i jedno albo i kilka zdjęć powinno być samochodu. -powiedzial stukając w ikonkę lupy.
- Dalby pan rade załatwić dla mnie jakies polecenie do przyjęcia do służby? - znowu opar się na krześle, wyczuwając okazje do niezlej zabawy
Właściciel
- Hmm...- Policjant zamyślił się i otworzył zdjęcie:
- Jakbyście się tu stawili jutro z rana, to coś.bym wymyślił. Pasuje Wam, Panie Kaysaw? -
- Brzmi w porzadku.- krzyczal w srodku, cieszac sie ajk dziecko. spojrzal na zdjecie. - O, dokladnie tak wyglada moje slonko
Właściciel
- Ładny samochód. Wrzucę do kartoteki i znajdziemy go w mgnieniu oka. - Przerzucił zdjęcie na pulpit:
- Na dziś, to już chyba wszystko co mogę zrobić, Panie Kaysaw. -
- W takim razie dziekuje i do zobaczenia jutro, Panie Wladzo.- odpial telefon i ruszyl w kierunku drzwi, spogladajac w poszukiwaniu Denise
Właściciel
Zauważyłeś ją, choć ona nie zauważyła Ciebie. Właśnie stała przy maszynie do kawy, prawdopodobnie robiąc kolejny napój dla kolejnego policjanta.
Szukajac jakiejs wymowki do wejscia do tego samego pomieszczenia, przypomnial sobie o kubku po swojej kawie. Szybko wrocil do biurka i usmiechajac sie do policjanta zabral go i wszedl do pomieszczenia z automatem do kawy. Podszedl poltorej metra od niej, i stajac przy szafce odstawil kubek.
- To byla na prawde dobra kawa, Denise
Właściciel
- Huh?! - Zaskoczona, szybko odwróciła się, i odetchnęła, widząc, że to ty. Zauważyłeś, że miała dosyć podkrążone oczy:
- Dziękuję Panu, staram się jak mogę... Ja to wezmę. - Bez wahania zbliżyła się do Ciebie i wzięła kubek, by prawdopodobnie umyć go.
- Moge sie tym zajac, bez problemu. A ty sobie slonko na chwile usiadz i odpocznij.- Powiedzial, z usmiehcem odbierajac jej kubek i podchodzac do zlewu
Właściciel
Dziewczyna chyba chciała coś odpowiedzieć, jednak głos ugrzązł jej na pierwszej głosce zamierzonego słowa i finalnie nie wypowiedziała nic, stojąc tylko sztywno jak kołek i z lekkim rumieńcem na twarzy. Ty zaś dotarłeś do zlewu.
Dla efektu odkrecil wode na ''zbytciepla'' i zaczal zmywac kubek.
- Pracujesz jutro?
Właściciel
Wyglądała na dosyć zmieszaną, chyba nie wiedziała jak zareagować na to, że zwracasz się do niej na "ty":
- Pracuję tu codziennie... Znaczy się, tak, będę jutro. Czemu Pan o to pyta? -
-Bo ja przypadkiem tez. O ktorej masz przerwe?
Właściciel
- No... - Zamyśliła się na moment: - Od dwunastej do wpół do trzynastej...- Chyba nie była zbytnio przekonana co do prawdziwości własnych słów.
-Mialabys ochote zjesc cos razem ze mna czy masz jakies inne plany?- skonczyl wycierac kubek
Właściciel
//Błagam, popraw się z interpunkcją...//
- Uh, oh...- Zarumieniła się silnie, po czym odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się lekko: - A jak się nazywasz? -
//jak bede mial nowy telefon to moge ci nawet z polskimi znakami pisac, na windowsphonie pie**ole//
///i ku*wa wracaj do karty zeby sprawdzic xD///
- Mark- wystawil dlon w jej strone - A ty, Denise?
Właściciel
Zaśmiała się lekko i uścisnęła twoją dłoń:
- Moje imię już znasz, Mark. -
Podociągał dłoń troche w górę i pochylił się. Pocałował ją i puścił.
-Tak więc dasz się zaprosić na cos smacznego?
Właściciel
Denise zarumieniła się, gdy ucałowałeś jej dłoń:
- No, skoro proponujesz...- Zaśmiała się, po czym kontynuowała: - Ale musiałoby to być po dwudziestej. Jakiego dnia chciałbyś mnie zaprosić? -
Mark zastanowił się chwilę.
-Jutro lub pojutrze, potem chyba nie mam czasu w tym tygodniu
Właściciel
- Jutro może być.. Będziesz tu jutro, tak? - Zapytała, chyba chcąc się upewnić co do twojej obecności na komisariacie.
-Tamten funkcjonariusz zaproponował mi pojawienie się tutaj w okolicach porannych. Tak więc raczej będę.- uśmiechnął się zalotnie