Właściciel
Centrum. Niegdyś kwitło ono życiem i handlem, teraz odbywają się tu zamieszki i protesty. Jest tu także szubienica na której wisi wiceprzywódca jednej partii i dwóch Saracenów, a pod nią leży członek innej z poderżniętym gardłem.
Właściciel
Henryk przybył, i stanął pod szubienicą z wiceprzywódcą i tym od gardła i zobaczył idącą w jego stronę sylwetkę
//wypowiedź, myśli bedę dawał w nawias
Właściciel
//Wypowiedzi od myślnika
-Jestem tym samym, co zostawił ci karteczkę.
Poznajesz ten głos, ale musisz wytężyć pamięć aby go sobie przypomnieć
Właściciel
-Już mówiłem - Tym od karteczki
Teraz poznałeś ten głos. To jest ten sprzedawca z naprzeciwka który próbował cię przekrzyczeć
Właściciel
- Tak samo jak ja...
Zauważyłeś skinienie ręką, usłyszałeś ruch, strzał z kuszy, a następnie krzyk. Dźwięki rozległy się z tyłu
Właściciel
Odwróciłeś się, zobaczyłeś człowieka przybitego do szubienicy za pomocą strzały z łuku, leżący miecz Made in Poland i przyjaciela biegnącego w twoją stronę z wyjętą szabelką
-No cóż... Widocznie oboje przyszliśmy z obstawą. Wiesz jak wyglądam, tak więc oddam Ci towary, a Ty mnie nie wydasz straży, dobrze?
-No dobra, ale nie mogłeś mi oddać od razu moich towarów?
Właściciel
Odpowiedziało ci milczenie i krzyk zabijanego najemnika z tyłu
-Cholera... mam mało czasu, chcesz mnie wrobić tak?
Właściciel
-Nie mam po co. Nie wydaj mnie, a do jutra towary będą w wozie
I odszedł
-Przydałoby się też obmyślić plan odnośnie zamordowanego najemnika
Powiedział przyjaciel
-Tak idź po jakiegoś strażnika ja tu zostanę
Właściciel
Poleciał i wrócił po chwili ze strażnikiem już z nim rozmawiając
-Czyli to było w obronie twojego przyjaciela?
-Tak
-Kto go nasłał?
-Ja nie wiem, może mój przyjaciel wie
-Mhm...
Po czym podszedł do ciebie (Strażnik) i zapytał się:
-Kto go nasłał?
I wskazał na ciało najemnika
-Był to jeden z tutejszych bandytów raz chyba nawet słyszałem jego imię, chyba brzmiało Jakub czy jakoś tak
Właściciel
-Zanotowane. Ponieważ była to obrona w czyimś imieniu, będzie tylko grzywna w wysokości 100 złota. Dobranoc.
-Powinniśmy już iść.
Powiedział przyjaciel
//Dalej dalej, Targ w Jerozolimie!
Właściciel
Giovanni po niezbyt krótkiej podróży dotarł na miejsce
//A ta postać to aby nie jest na targu?//
Właściciel
//czekaj bo to tak dawno było że ch*j kapuję//