Bar "Stłuczony Kufel"

Avatar Kuba1001
Położony pomiędzy centrum a przedmieściami Gotham (szczerze to nie wiem jak nazwać tę część miasta ;-;) bar. Z pozoru nic niezwykłego - kilkanaście stolików, do kompletu krzesła, zawieszony pod sufitem telewizor, który ma za zadanie dostarczyć nieco informacji lub rozrywki klienteli, choć w tym bardziej specjalizuje się stół do bilarda stojący w rogu. Dochodzi do tego kontuar, gburowaty barman za nim (w tej roli nasz ukochany właściciel przybytku), za którym to z kolei stoi szafka pełna alkoholi, bo to te są najbardziej rozchwytywane, acz poza tym można tu w miarę dobrze, szybko, tanio i ciepło zjeść, o co dba duet kucharzy (kuchnia za kontuarem, barman przekazuje i odbiera zamówienia dzięki sporemu okienku, rzecz jasna bez szyby czy czegoś w tym guście), zaś napitki i jedzenie roznoszą trzy kelnerki. I to właściwie tyle. Ale czy na pewno...?
Większość sąsiadów czy klientów nie wie o drugim dnie lokalu: W piwnicy, poza żywnością i alkoholami, składuje się narkotyki w większych i mniejszych skrytkach. Dwa kolejne piętra zaś są magazynami, choć tylko na planach, w rzeczywistości pierwsze jest kolejnym składzikiem narkotyków, broni i skradzionych dóbr, a także salonem dla członków gangu, którego głową jest właściciel baru, oraz kwaterami mieszkalnymi. Ostatnie piętro to poniekąd magazyn i strych, ale ponownie na planach, ponieważ to tam mają swoje kwatery urocze damy, które swoim towarzystwem zarabiają na utrzymanie swoje i gangu, przy okazji umilając czas jego członkom lub klientom.

Avatar Kuba1001
Alex przeciągnął się za kontuarem i oparł łokieć o jego blat, na którym to oparł z kolei głowę... Cały dzień minął spokojnie, a zamknięcie baru o godzinie dwudziestej trzydzieści zbliża się wielkimi krokami, więc jedynie rozejrzał się za maruderami, których powinien wyprosić w mniej lub bardziej grzeczny sposób.

Avatar Baturaj
Właściciel
Drzwi do sali otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna będący najbardziej zaufanym podwładnym Alexa. Jak gdyby nigdy nic, spokojnie przeszedł przez bar i stanął naprzeciwko swojego szefa, kiwając głową na powitanie. Spojrzał mu w oczy i powiedział cichutko:
-Jest problem.
//pozostawiam ci możliwość opisania go, w sumie twój człowiek//

Avatar Kuba1001
Jeśli Thomas King, jego prawa ręka, najstarszy i zarazem najlepszy morda, człowiek z którym zawsze można było wypić, pójść na dz**** i napaść na jakichś frajerów mówił, że był problem, to problem musiał być.
- Mów. - powiedział równie ściszonym głosem, czekając na nowinki.

Avatar Baturaj
Właściciel
-Chodzi o nasz dzisiejszy transport. Joe i Steven nawalili. Jeśli można tak powiedzieć.

Avatar Kuba1001
Machnął ręką, chcąc zachęcić go do kontynuowania, jak na razie wielu mu to nie mówiło.

Avatar Baturaj
Właściciel
-No więc jechali jak zwykle, wzdłuż autostrady i złapali gumę. Kiedy wysiadali, to Steven zarzeka się, że napadło ich kilku gości w kominiarach i zabrali towar. Cały. Jednak odnoszę wrażenie, że kłamie. Ale przecież nasi ludzie nie okradają swojego szefa- mówiąc to, spojrzał znacząco na Alexa.- Musisz sam z nimi pogadać.

Avatar Kuba1001
- A co na to Joe? Przecież był tam z nim. I co w ogóle transportowali?

Avatar Baturaj
Właściciel
-Joe w ogóle jeszcze nic mi nie powiedział, bo ma złamaną szczękę. Tym razem wieźli półtora kilo koksu dla tych Rosjan z Centrum, pamiętasz, już od nas brali. Musimy coś z tym zrobić.

Avatar Kuba1001
- Musimy. Gdzie są Joe i Steven?

Avatar Baturaj
Właściciel
-Czekają na górze, w salonie. Zdążyli się już opatrzeć. Mniej-więcej.

Avatar Kuba1001
- Yhym. Zastąp mnie, jak będzie trzeba zamykać bar to wyproś klientów. - powiedział, a sam udał się na górę.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po wejściu do pokoju ujrzał Stevena chodzącego w tę i z powrotem oraz Joe'ego siedzącego na krześle. Obaj byli w kilku miejscach obandażowani. Joe miał bandaż owinięty wokół głowy, przytrzymujący szczękę. W pokoju był jeszcze Mike, który najczęściej sprawował pieczę nad bezpieczeństwem górnych pomieszczeń.

Avatar Kuba1001
Usadził tego, który miał robaki w dupie obok łamiszczęki, a później usiadł naprzeciw.
- Więc...?

Avatar Baturaj
Właściciel
-Szefie, bo my... To znaczy- Steven wyraźnie starał się uspokoić. W końcu dwa razy wciągnął i wypuścił powietrze, po czym wyprostował się na krześle i spojrzał na Alexa.- Przepraszam, już. Po prostu wciąż jestem wku*wiony na tych gości, co nas napadli. Pobili Joe'ego. Jechaliśmy tą drogą niedaleko autostrady i nagle opona nam poszła. Teraz myślę, że to oni coś nam podłożyli. No więc wychodzimy sprawdzić, o co biega. A tu nagle wychodzi trzech frajerów z kijami. Chcieliśmy wyjąć gnaty, ale doskoczyli do nas i nieźle nam wpieprzyli. Potem wzięli nasze gnaty i towar. Przepraszam, szefie. Nie wiem, kto to był.

Avatar Kuba1001
Zaczął udawać, że w milczeniu zastanawia się nad jego słowami, a w rzeczywistości spróbował przyjrzeć się dyskretnie ich obrażeniem, aby ocenić, czy mogły być one zadane kijem, tak jak mówił Steven.

Avatar Baturaj
Właściciel
Lewe przedramię Stevena było widocznie nabrzmiałe. Wyglądało jak złamane kijem, tylko że bez przemieszczenia, a więc z nie bardzo dużą siłą. Reszta obrażeń niestety wyglądała na typowe obrażenia od pięści. Pomijając oczywiście szczękę drugiego członka gangu. Z niej raczej nie dało się nic wyczytać. Joe patrzył beznamiętnie na ścianę. No tak. Facet, który dostał z dużą siłą w szczękę zazwyczaj potrzebuje kilkudziesięciu godzin żeby dojść do siebie, jednak za maksymalnie kilka będzie można się z nim normalnie komunikować. W obecnej chwili był raczej półprzytomny.

Avatar Kuba1001
- Gdzie Was napadli? I kiedy (chodzi o godzinę, żeby nie było)?

Avatar Baturaj
Właściciel
-To było tuż po zaświeceniu się latarni ulicznych... Chyba coś koło 19:15. Albo wpół do ósmej... Niedaleko mostu, drugiego mostu na Rzece Finger. Jechaliśmy na południe, żeby potem skręcić w stronę Centrum.

Avatar Kuba1001
Pokiwał głową i wstał.
- Pogadamy jeszcze później, na razie odpocznijcie, bo i tak nie byłoby z Was pożytku, chłopaki. - powiedział i wyszedł, wracając na parter.

Avatar Baturaj
Właściciel
Z racji późnej pory wszyscy goście wyszli lub zostali wyproszeni przez Thomasa, który właśnie opierał się o kontuar i wpatrywał w telewizor na ścianie. Zdążył już zamknąć drzwi frontowe. Widząc szefa, wyłączył go pilotem.
-Nic ciekawego. Odnośnie naszego problemu pozwoliłem sobie wysłać tam Johna i jeszcze trzech chłopców, żeby sprawdzili teren. Na razie tylko jeżdżą, nie będą podejmować żadnych działań dopóki nie zadzwonisz albo na coś nie natrafią. Pozostali nie zgłaszają żadnych problemów.

Avatar Kuba1001
- No dobra, więc pora odbić sobie jakąś tę stratę. - powiedział, mając na myśli stracony transport, i zastanowił się, kogo lub co napaść, porwać lub okraść, aby zdobyć nieco pieniędzy, jednocześnie dał swojemu kompanowi znak, że może zgłaszać wszelkie sugestie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Thomas wyjął swoją komórkę i zaczął coś sprawdzać.
-Monitoruję przewóz tej forsy, o której mówiłeś. Jutro o 18:30 wyjeżdża transport do banku. Furgonetka, będzie z kilkadziesiąt tysięcy. Oprócz tego jedno muzeum w naszym jakże kulturalnym mieście musiało zrobić cięcia budżetowe i zwolnili ze dwóch strażników. Ale, jak wiesz, dzieła sztuki nie tracą na wartości. Ale nie są głupi, podobno dali jeszcze więcej kamer i czujników. Nie sądzę, by było warto. Zawsze można kogoś porwać dla okupu. Ale przecież to już nie są stare, dobre czasy, nie? Teraz jest to dużo bardziej ryzykowne. Niby jest też ten bal charytatywny, też jutro wieczorem, wiesz, tej Williams. Moglibyśmy zwinąć kogoś spod parkingu i nikt by nawet nie zareagował.
Jest jeszcze coś, czym się raczej nie paramy, ale ostatnio zwiększyli nagrodę za tych świrów na ulicach. Tego, jak mu tam, no wiesz, tego łysego nożownika, to szuka chyba połowa G.C.P.D.
Rozmawiałem też ostatnio z tym człowiekiem od Rosjanina i powiedział mi, że kroi się coś między nimi a Maronim. Że stary makaroniarz grubo zapłacił za coś, co wcale nie na rękę Ruskowi. Ale to tak z innej beczki, żebyś był zorientowany.

Avatar Kuba1001
- Jasne, wielkie dzięki... Czyli wychodzi na to, że dziś mamy wolne, bo nic szczególnego się nie zapowiada.

Avatar Baturaj
Właściciel
-Dzisiaj nic konkretnego. O, chłopaki piszą, że znaleźli możliwy trop- pokazał Alexowi smsa od Johna. -Połączyć cię?

Avatar Kuba1001
Skinął głową i czekał.

Avatar Baturaj
Właściciel
Thomas wybrał numer i podał telefon Alexowi. Po jednym sygnale odebrał John.
-Szefie, to ty? Znaleźliśmy coś niedaleko miejsca, o którym mówił Stevie, ale to tylko poszlaka. W wejściu do jakiejś starej kamienicy leżał łom. Wiem, że łom to nie do końca kij, ale wszystko inne się zgadza. Lekko zakrwawiony, jakby ktoś upuścił go w biegu. Pomyślałem, że może to sprawdzimy. Co ty na to, szefie?

Avatar Kuba1001
- To zawsze jakiś dowód, weźcie go ze sobą, gdy będzie wracać i kontynuujcie poszukiwania.

Avatar Baturaj
Właściciel
-Przyjąłem. A mamy zajrzeć do tej kamienicy, czy może na razie nie? To nie nasz teren, ludzie mogą po kogoś zadzwonić, albo co. To jak, szefie?

Avatar Kuba1001
- Nie, ale miejcie ją w razie czego na oku, to zawsze mógł być przypadek, że łom leżał właśnie tam.

Avatar Baturaj
Właściciel
-Dobra, rozumiem. To my tu się jeszcze trochę pokręcimy, a potem wracamy. Na razie szefie- John rozłączył się.
Thomas uniósł brwi w niemym pytaniu.

Avatar Kuba1001
- Znaleźli łom przy wejściu do starej kamienicy, niby się zgadza, ale łom to nie kij. Poza tym kazałem im go zabrać, nie wchodzić do kamienicy, powęszyć trochę i wracać tutaj.

Avatar Baturaj
Właściciel
-No dobra. To, skoro nie mamy już dzisiaj nic do roboty, pijemy?- Thomas sięgnął ręką w stronę butelek z pytającym gestem.

Avatar Kuba1001
- Szwendanie się po ulicach nie ma większego sensu, tamci sobie poradzą, chłopaki muszą wyzdrowieć, transport gotówki jest poza naszym zasięgiem... Tak, pijemy. - powiedział i sam wydobył z szafki butelkę whiskey, z którą nie miał zamiaru się pie**olić, tak więc od razu otworzył ją i pociągnął z gwinta.

Avatar Baturaj
Właściciel
Thomas zaśmiał się szczerze na ten widok, po czym sam wyciągnął butelkę oraz szklankę, nalał sobie więcej niż połowę i zaczął pić.
//przenosimy się w następny dzień, czy jeszcze pobalujemy?//

Avatar Kuba1001
//Ja nic poza chlaniem nie planuję, ewentualnie zabawić się jeszcze z jakąś panienką, więc pewnie, przenoś, jeśli też nic nie masz dla niego w planach.//

Avatar Baturaj
Właściciel
//Dobra, to zaczynamy następnego dnia w południe, ty decyduj, gdzie będzie wtedy Alex//

Avatar Kuba1001
//W sumie to będzie pewnie stać za ladą, tudzież leczyć kaca, więc wiesz... Ewentualnie przewiń trochę, żeby brać się za tę akcję z furgonetką.//

Avatar Baturaj
Właściciel
O 16:45 wszyscy mający uczestniczyć w napadzie zebrali się w salonie na piętrze lokalu. Alex stał przed swoimi ludźmi. Tamci patrzyli na niego, oczekując ostatecznych podsumowań planu działania.

Avatar Kuba1001
//To ja mam go wymyślić od podstaw czy już coś mamy?//

Avatar Baturaj
Właściciel
Thomas podszedł do ściany i zawiesił na niej mapę miasta.
-Zdobyłem trzy możliwe warianty tras furgonetki. Niestety, to kierowca w końcu wybiera, którędy chce jechać, tuż przed odjazdem. Wiemy, że nadjedzie mostem Vincefinkel, ale potem może skręcić tutaj, tu albo tu- zaznaczał kolejne linie markerem.- Nie będzie się zatrzymywał nigdzie oprócz świateł czy znaków drogowych. Musimy obstawić wszystkie trzy drogi. Po drodze jest trochę kamienic, zaułków, czy ostrych zakrętów, więc można i tam urządzić zasadzki. Przypomnisz plan, szefie?

Avatar Kuba1001
- Jak już wspomniałeś, dzielimy się na trzy grupy: Jedną dowodzę ja, drugą Ty, a trzecią Mike. - wyjaśnił, mając na myśli człowieka numer trzy w swoim gangu. - Utrzymujemy stałą łączność, żeby w razie kłopotów jednej grupy pozostałe mogły ją wesprzeć. Poza tym postarajcie się wybrać w miarę odludne miejsce, przede wszystkim bez kamer. Pamiętajcie też o zmianie tablic rejestracyjnych swoich wozów, jeśli dobierzecie się do furgonetki... W miarę możliwości rozstawcie jednego lub dwóch ludzi na dachach w pobliżu, później zgarnijcie łup, przyczajcie się w umówionym miejscu, a później wracajcie grupkami do baru. To chyba wszystko, czy może o czymś zapomniałem?

Avatar Baturaj
Właściciel
-Jeszcze jedna sprawa. Mamy starać się nie zabić konwojentów, czy to obojętne? Będą mieli broń.

Avatar Kuba1001
- Będą mieli broń i zrobią z niej użytek, więc najlepiej byłoby ich pozabijać, jeśli będzie taka możliwość. Obiekcje? Pytania?

Avatar Baturaj
Właściciel
Wszyscy jednomyślnie zaprzeczyli.

Avatar Kuba1001
- No dobra, to szykujcie się do misji: Ubrania, broń, tablice, torby na pieniądze i tak dalej, mamy niewiele czasu, a przecież musimy jeszcze dojechać na miejsce i wybrać najlepsze miejsce do zasadzki, prawda?

Avatar Baturaj
Właściciel
Wszyscy natychmiast zaczęli rozchodzić się w różne strony, niektórzy zostawali by założyć pasy z bronią, które przynieśli ze sobą wcześniej. O 17:10 wszyscy byli gotowi do drogi, w samochodach i z bronią. Przed dwoma autami stali ich dowódcy, trzeci czekał na Alexa.

Avatar Kuba1001
W takim razie ustalił jeszcze kto ma gdzie jechać i wsiadł, a następnie pokierował kierowcę w odpowiednie miejsce.

Avatar Baturaj
Właściciel
//właśnie sobie zdałem sprawę, że trzeba zmienić lokację. Poczekaj, stworzę temat//

Avatar Baturaj
Właściciel
//gotowe//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 1154 postów, 51 tematów i 18 członków

Opcje grupy [PBF] Gotham...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie [PBF] Gotham City