***
No cuż, wyspa była ''rodzinnym domem'' brązowookiego, więc nie bał się tutaj przebywać. Smętnym wzrokiem przyzwyczajonym do tego, że zaraz coś się na niego rzuci i będzie zmuszony uciekać, napiął mięśnie gotowy do ewentualnej ucieczki. Tak szczerze to bał się, bardzo się bał... Nienawidził tego miejsca, przypominało mu o swojej praktycznie ciągłej rutynie, musiał się ciągle chować albo ukrywać. Westchnął przykrywając się jakąś starą szmatką, która służyła mu za koc i oparł głowę o drzewo wyciągając miecz w razie gdyby jakiś ktosiek zamierzał mu ukraść jego najcenniejsze rzeczy - łuk i miecz.
Właściciel
Lady Riiri
Podeszła do niego
- Ciężko tutaj przeżyć, czyż nie?
A ten jak na komendę podskoczył i przyłożył jej miecz do gardła, lecz miał przeczucie, że dziewczyna nie skrzywdzi go, więc nieufnie włożył swój miecz w pochwę, znajdującą się w skórzanym pasie który nosił.
- Moim marzeniem jest przeżyć i wyrwać się z tej dziury, z tego je**nego ciemnogrodu - niemalże wysyczał nieufnym wzrokiem patrząc na nieznajomą, a z jego ust wyrwał się syk.
Właściciel
Lady Ririi
- Jestem Lady Ririi. Próbuję ożywić to miejsce... - Wachluje się swoim magicznym wachlarzem z żółtymi piórami
- Nie dasz rady, tego miejsca nic nie uratuje. Jestem Dylan i mam zamiar zbudować łódkę i popłynąć daleko z dala od tego zadupia i walczył o ojczyznę
- Pomożesz mi, czy wolisz tkwić tutaj sama? Do zrobienia łódki tak mało mi brakuje...
Właściciel
Lady Riri
- Czego brakuje?
- Z trzech desek i mogę już iść na szkolenie
Właściciel
Lady Ririi
Zbudowała mu łódź.
- Płyniesz ze mną? - zapytał się z lekkim uśmiechem
Właściciel
Lady
- Jeśli chcesz. - ukłoniła się nisko
Ale pan Dyla kultury nie znał.
- No to teraz szukamy jakiegoś morza, jeziora czy innego czegośtam.
Właściciel
Lady
Wepchnęła łódkę do morza
I pan Dylan wziął wiosła
- Wsiadaj, płyniesz ze mną
Właściciel
Łódź zaczna przeciekać...
- U-umiesz latać? - zapytał nieco przestraszony próbując nogą zatkać dziurę w łodzi
Właściciel
Ririi
- Tak, ale dawno nie latałam....
- Ja nie mam skrzydeł... Dasz rade mnie unieść? Pofruniemy na wyspę tych, którzy uznają słońce za bóstwo... Do moich braci, wiesz, że kiedyś walczyłem o wolność dla nich? Czciłem słońce, ale w końcu przegrałem i wylądowałem tutaj.
Właściciel
Ririi
- Feniksy nienawidzą wiwern....
- Przeżyje... Chciałbym być czystej krwi, ale jestem pół feniksem i pół upadłą wywerną...
Właściciel
Riri
- Upadłych Lubią... taka Sky Archer.. jak ja jej nienawidzę..
- Ona jest głupia, to jak? Dasz radę? - łódka praktycznie już tonęła
Właściciel
Ririi
Poleciała z nim na wyspę Soleji
Moderatorka
Ahri
-Chyba widzę ląd...-wychylila się i zobaczyła jakąś wyspę-
Właściciel
Darkness
Wyszła
- Teraz szukać wejścia do międzyświata...
Moderatorka
Ahri
-A tak dokładnie.Czego będziemy tam szukać?
//Pomoge wam, ziomki
Los chciał, aby Dylan niedaleko miał obóz. Rozpalił ognisko i wyciągnął jakieś mięso z namiotu, słóżącego jako lodówka i zaczął je piec
Właściciel
Darkness
Szuka tego wejścia, na próżno
Moderatorka
Ahri
-Em...czy to nie jest to wejście?-wskazuje na jakiś punkt przypominający wejście-
***
Kolejny dzień. Dylan postanowił rozbudować swój obóz. Teraz otoczony był murem kolczastym, służącym do obrony przed drapieżnikami i tubylcami. Aktualnie opiekał jakąś magiczną odmianę dzika nad ogniskiem.
Właściciel
Lady Ririi
Teleportowała się do niego
- Czego? Mam dość twojej fałszywej przyjaźni
- Wbiłaś mi sztylet w plecy, pamiętasz? Czekam na Sky, wole być już uwięziony na zawsze, niż patrzeć na tak fałszywą osobę!
Właściciel
Ririi
- Na tą zdrajczynię? Dlaczego? - podeszła bliżej
- Wbiłaś mi sztylet w plecy! - warknął, wyciągając miecz, ze słońcem wyrzeżbionym w rączce i odsunął się od Lady Ririi
Właściciel
Ririi
Rzuciła w niego strzałką usypiającą. Trafiła. Telepotowała go do królestwa wiwern.
Właściciel
Spaz i Reti
pojawili się.
Spaz
- Solar nas uratowała....
Reti
trzęsie się ze strachu
Nihil
Rozgląda się
-O k****
Furia, do mnie, spi***alamy
Nihil
-Wyrażaj się. Ty też nie chcesz tu być, prawda? No to uciekamy.
Właściciel
Furia
rży, że nie chce uciekać
Nihil
-Co XD? Uciekamy, albo składam reklamację. Albo chociaż zawieź mnie z powrotem na tamtą wyspę z której przybyliśmy.
-Bo zacznę być miły...
(Furia nienawidzi dobroci)