Właściciel
Wielka Twierdza Septisian, w której znajduje się blisko 1/4 całej armii tego narodu. Jest to wymagane przez to, że ich jedyny wróg to Makrów, a Twierdza ma wysyłać patrole i żołnierzy na most. W najgorszym scenariuszu również Twierdza ma być drugą linią obrony, żeby reszta armii przybyła i wspomogła obrońców. Dowodzi tutaj Król Binnes IV i chodź jest młody, to zyskał doświadczenie i szacunek wojsk dzięki wyprawom łupieżczym. Twierdza oprócz głównej drewnianej bramy posiada zamontowane balisty na murach i jest osłaniana górami. Stąd do mostu są dwie godziny drogi poprzez kamienne drogi.
Właściciel
Steve O'Neil się obudził. Po pierwsze: W bliskim pobliżu leżało wielu brodatych mężczyzn. Po drugie: Miał na sobie skórzaną zbroję i jakąś broń, ale nic, co miał tradycyjnie przy sobie.
Właściciel
Troyus Nowak obudził się. Leżał na murze tuż nad bramą. NIe przypominał sobie, żeby to było jakieś miejsce w Polsce, ale nie było na to czasu. Miał jedynie skórzaną zbroję i broń- miecz, tarcza i włócznia.
Pierwsze co zrobił to wstał. Włócznię odrzucił, a tarczę sobie zostawił. Hm, dziwne w całym swym szkoleniu skupił się całkowicie na ataku, nigdy nie uczył się bronić tarczą. Zostawi ją sobie, najwyżej kogoś się zapyta jak się bronić... Rozglądnął się dookoła szukając jakiegoś placu ćwiczeń czy coś.
Właściciel
Wiewiór
Czy chciał, czy nie, to niestety włócznię musiał sobie pozostawić. Zwłaszcza, że wszyscy ustawiający się na placu ćwiczebnym mieli i tarcze, i włócznie. Miecze u pasa. Warto do nich dołączyć, prawda?
Zostawił włócznię mimo wszystko. Nie umiał nią walczyć i uważał ją za zbędny balast. I tak oto z mieczem i tarczą dołączył do ludzi na placu ćwiczebnym.
Właściciel
Wiewiór
I ta próba też zakończyła się porażką. Jeden z żołnierzy podał mu to.
-Nie wiem, co chcesz osiągnąć, ale narażasz nas na porażkę, jeżeli będziesz próbował być czymś więcej niż żołnierzem.
Odtrącił rękę tego człeka.
- Nie potrzebuję tego. Wystarczy mi tylko mój miecz, zwłaszcza że w ogóle nie umiem tego używać. Podobnie jak tarczy.
Właściciel
Wiewiór
-To się nauczysz. Szybko to pójdzie, zaufaj mi.
- Od kogo niby? Nawet jak się nauczę, wiedz że nie będę tym walczył.
Wstał i co pierwsze zrobił, to sprawdził jaką miał broń przy sobie. A druga czynność jaką zrobił, to zaczął się rozglądać po okolicy.
Właściciel
Wiewiór
-To wyłamanie się z szeregu! Król nakazał eliminować tych, któzy robią problemy!
Zohan
Włócznia, miecz i tarcza. Nic więcej. A okolica to wielki namiot ze skór.
Kuba
Spencer Whitney obudził się.
-Rekruci! Wstawać! Nie umiecie walczyć, ale dziś się to zmieni!
- No dobra........ To gdzie nauczę się używać tarczy......?
Właściciel
Wiewiór
-Tam ośle. Tam gdzie są żołnierze.
- I oni mnie nauczą wszystkiego co chcę wiedzieć? Dobra- ruszył w stronę żołnierzy.
- Ja nie umiem walczyć, synek? A przypie**olił Ci ktoś kiedyś?
- Ku*wa... Przecie ja tym gównem walczyć nie umiem. - szepnął sam do siebie.
Po chwili podszedł do najbliższego mężczyzny i zapytał:
- Kiedy zbiórka albo coś?
Właściciel
Zohan
Wskazał na średniej wielkości budynek po lewej.
-Tam jest sprawa dla was.
Kuba
-Cieszy się mnie to dziadku, ale chcę to zobaczyć w praktyce, nie w słowach.
Wiewiór
No i zabrał włócznię, która sprytnie została włożona przy tarczy.
No trudno i tak nie będzie tym walczył udał się w stronę walczących.
- Czy ktoś nauczy mnie tego używać?!- Krzyknął w stronę ćwiczących.
Pokiwał głową i minął go, klepiąc po ramieniu, aby później zdzielić go prawym sierpowym prosto w twarz.
Właściciel
Kuba
Na to jedynie oddał w nos.
-Później na ringu się zmierzymy, jak na razie wypełniaj rozkazy.
Wiewiór
Na to został jedynie wyśmiany, a później zbliżył się do niego koleś w pomarańczowym płaszczu.
-Ja. Do oddziału marsz!
- Jakie ku*wa rozkazy, synek? Za kogo Ty mnie masz?
- Jakiego oddziału? I jak coś to chodziło mi o używanie tarczy, tak tylko sprostuję.
Właściciel
Kuba
-Za kogoś niższego rangą.
Wiewiór
-Nauczysz się obu, w razie W.
- A kiedy się to mniej więcej zacznie?
- Ze mnie taki żołnierz, jak z Ciebie, szczawiu jeden.
- A... aha... - Przytaknął niepewnie. - Jaka sprawa?
Właściciel
Zohan
-Wojskowa.
Kuba
-Miło wiedzieć, że jesteś werbownikiem i przydzielasz innym posiłki, a dodatkowo walczyć w drugiej linii.
Dobitniej nie dało się pokazać, że ten koleś jednak był żołnierzem.
Wiewiór
-Nie wiemy. Może dziś, może jutro, może nigdy...
- Dobra to... Co mam robić do tego czasu?
- Sranie w banie. - mruknął i splunął gdzieś na bok, a później wyszedł na zewnątrz.
- Ah tak... Kiedy ruszamy?
Właściciel
Wiewiór
-Możesz się zają...
Nie dokończył, bo przerwał mu głośny odgłos rogów.
Kuba
Gdy wyszedł twierdza została postawiona na nogi przez odgłosy rogów.
Zohan
Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż odgłos rogów skutecznie zagłuszył inne dźwięki.
-Teraz!
- Po kiego trąbią? - spytał najbliższą osobę.
- Co to za dźwięk, co sygnalizuje???
Właściciel
Kuba
-Zbiórka, ruszamy na Most.
Koleś wyglądał na zaskoczonego i przerażonego.
Wiewiór
-Zbiórkę sygnalizuje! Nasze oddziały idą wesprzeć Most!
Zaczął patrzyć na resztę ludzi, by pójśc tam gdzie oni.
Właściciel
Wiewiór
Jak na razie, to szykowali się do zbiórki i wymarszu.
Podrapał się po głowie.
- Jaki most, synek?
Właściciel
Kuba
-Most, na którym przyjdzie nam walczyć. Most, na którym będziemy zabijać i bronić naszego kraju.
Czekał aż ustawią się w jakąś formację coby się do nich przyłączyć.
- Jak zasypiałem, to Ameryka wyglądała trochę inaczej...
Właściciel
Kuba
-Ame... co?
Wiewiór
Zaczęli się ustawiać, po pięciu w rzędzie.
- Ale to jest poje**ne... No nic, tylko brnąć. Gdzie jest jakaś zbiórka albo co?
Właściciel
Kuba
Wskazał palcem na plac, na któym ustawiali się żołnierze.
Wiewiór
Przyłączył się, a nawet w dobrym miejscu, bo nikt go nie wyzywał.
Właściciel
Wiewiór
Wszyscy sprawdzali swoje uzbrojenie, albo dostawali nowe, jeżeli było wadliwe.