Planeta w całości górzysta, pełna przepaści, kanionów, kraterów i innych dziur. Ze względu na swoje wysokie położenie populacja tej planety w drodze ewolucji zyskała sobie cechy ułatwiające im życie w górach. Zamieszkują ją w całości ludzie, którzy chcą dołączyć do Federacji, jednakże sama planeta jest położona niebezpiecznie blisko Fiodoru, przez co obecność Federacji obok głównej bazy wojskowej jest nie do przyjęcia. Początkowo Sojusz próbował pokojowo, jednakże gdy ich dyplomata został zamordowany, a okręt zestrzelony, to wojna się rozpoczęła. Początkowo Sojusz nie miał sposobu jak zdobyć placówki na tej planecie, ale dzięki ich firmom i Spartens udało im się to zrobić. Zajęli cztery Forty, które oznaczyli kolejno Północ, Wschód, Południe, Zachód. W planach jest zajęcie również Fortu Centralnego, który wytrzymał wszystkie ataki wroga. Gdy te pięć fortów zostanie zajęte, będą mieli bezpieczną drogę do stolicy i reszty ważnych miast-fortów na Gretis.
Jednakże z drugiej strony mówi się, że Federacja wspiera ludność Gretisa, a niedługo sama otwarcie ruszy do walki przeciwko Sojuszowi. Do tej pory jednak nic się nie zmienia, a krwawa wojna trwa cały czas.
Właściciel
Vader:
W końcu Wasz lotniskowiec wyszedł z nadprzestrzeni, a piloci dostali rozkaz odpalania maszyn, zaś obsługa techniczna już pakowała się do promów i innych jednostek, które mają przetransportować ją wraz ze sprzętem na powierzchnię planety.
Przygotował się do tej akcji.
Właściciel
Po chwili Twoja eskadra dostała zielone światło, w przenośni i dosłownie, a poszczególni piloci zaczęli wylatywać z hangaru.
Właściciel
Dość szybko wylądowaliście w swej nowej bazie, która przypominała tę na Fiodorze, ale oczywiście znacznie mniejszą.
No cóż, Sojusz jeszcze się nie rozbudował.
Właściciel
Mieliście kilka lub kilkanaście takich baz, choć fakt, mogło być lepiej.
Przynajmniej obecnie ostrzał jest zerowy.
Właściciel
O ile Federacji się coś nie odwidzi, tudzież tym buntownikom...
Byłoby śmiesznie zostać zestrzelonym nad własną bazą.
Właściciel
Działka, garnizon, mury, drut kolczasty pod napięciem i tym podobne powinny dać im do myślenia.
Jeżeli pogłoski o wężowatych mechach się sprawdzą, to czeka go ciekawa misja.
Właściciel
Jednakże, na razie, czeka go jedynie zakwaterowanie, czyli wojskowa rutyna.
//Spokojnie, zacznie się dziać od następnego dnia (w świecie gry).//
Właściciel
//Jeszcze jak!//
Następnego dnia otrzymałeś jakże ważne, trudne i wymagające zadanie: Udać się ze swoją eskadrą na patrol, trójkami w każdym kierunku świata, aby zbadać obszar w promieniu dwustu kilometrów wokół bazy.
Kto mu przypadł do zespołu?
Właściciel
Szeregowiec imieniem Lock oraz kapral Nines.
//Obstawiam, że Nines wyższy stopniem?
Poleciał z nimi.
Właściciel
//Wygraliście podwójną rację rumu, szeregowy.//
Leciałeś jako prawy skrzydłowy kaprala, w kierunku na północ i jak na razie nic się nie dzieje.
Byleby teraz niczego nie wykrakać.
Właściciel
Właściwie to cały patrol minął Wam spokojnie i to podczas lotu do bazy zrobiło się ciekawiej, a mianowicie ktoś postanowił sobie do Was postrzelać, ale, co zabawne, strzelano do myśliwców z broni ręcznej...
-Czy mam zwidy, czy to na poważnie?
Właściciel
- Wszystko na to wskazuje, to pewnie Ci partyzanci... Lock, zostajesz w odwodzie, a Ty ze mną, strzelaj, aby zabić. - powiedział kapral i zaczął lecieć w kierunku buntowników, oddając salwy z działek swojego T-1.
Ruszył za nim, żeby dokończyć to, co on zaczął.
Właściciel
Wspólnie rozerwaliście ich na strzępy lub rozpyliliście na atomy, ale mimo to myśliwiec szeregowego Locka zaczął spadać po eksplozji, wciąż płonąc... Najpewniej byli to kolejni partyzanci, uzbrojeni w jakieś wyrzutnie rakiet lub lekkie działka laserowe, a tamci byli tylko odwróceniem uwagi... Niemniej, kapral zręcznie uniknął wystrzelonej w jego kierunku rakiety, która rozprysła się na zboczu pobliskiej góry, powodując małą lawinę. Również w kierunku Twojej maszyny leci jedna rakieta.
Wykonał standardowy manewr wymijający, by jej uniknąć. Czytaj: Odwrót 360 stopni w lewo.
Właściciel
Udało się, efekt był podobny jak w wypadku pocisku lecącego w stronę kaprala, który to przy okazji zaczął strzelać do uciekających partyzantów.
Ponownie, postarał się dokończyć to, co zaczął.
Właściciel
Kilku musiało uciec, teren i jego znajomość im sprzyjała, ale nie macie możliwości, żeby ich szukać, a więc powinieneś wracać do bazy, zresztą tak jak kapral.
Właściciel
Podczas drogi powrotnej nikt Was nie niepokoił, a więc dość sprawnie wylądowaliście z powrotem w bazie, gdzie to obsługa naziemna od razu zabrała się za Wasze myśliwce, zaś kapral Nines od razu ruszył w kierunku kwatery dowództwa.
Pytanie teraz, czy ruszyć z nim.
Właściciel
Jest podoficerem, a przy okazji dowodził na tej feralnej misji, więc raczej się obejdzie. A jeśli będzie potrzebował świadka lub poparcia swoich słów to na pewno wróci po Ciebie lub kogoś wyśle.
No to teraz pytanie, co robić dalej. Lock nie żyje, a przynajmniej nie ma szans, by przeżył.
Właściciel
Szanse właściwie są, jego myśliwiec nie eksplodował ani nie został rozpylony na atomy, więc mógł to przeżyć i spróbować katapultowania się... Niemniej, zauważyłeś dwa śmigłowce Rugmi szykujące się do startu, więc być może ktoś także na to wpadł?
Przynajmniej tyle dobrego.
Jackob obserwował okolicę.
Właściciel
Szakal:
//Nie, bo taki start jest, łagodnie mówiąc, do dupy, nie wiem jaką okolicę obserwuje, gdzie jest, gdzie są jego kompani i tak dalej. No i to nie jest dobry wybór na start dla łowcy nagród.//
Vader:
A i owszem, bo jeden ruszył nawet w Twoją stronę.
- Byłeś tam, gdzie zestrzelili naszego? - spytał żołnierz i bez większych wstępów wskazał na śmigłowiec. - Umiesz pilotować coś takiego?
No i w końcu przydało się to pięcioletnie szkolenie.
-Owszem, potrafię. I znam miejsce, więc mogę tam z wami polecieć.
// Dobra. Masz rację jest do dupy. To może lepiej założę nowy temat na lokację startową.
Właściciel
Szakal:
//Mamy ich tu kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, tak ciężko przeczytać wszystkie i wybrać jeden? Sam mógłbym wymienić trzy, które pasowałyby na lokację startową dla Twojej postaci.//
Vader:
Wskazał ruchem głowy na kokpit jednego ze śmigłowców, a później przekazał nowiny reszcie pilotów i żołnierzy, aby na sam koniec załadować się do pojazdu.
Ruszył do maszyny.
///Też mogę. Cmentarz. Cmentarz. Cmentarz.
Właściciel
//Chcesz?//
Spokojnie zasiadłeś w kokpicie, teraz wypadałoby zająć się wszelkimi procedurami przedstartowymi i na sam koniec oderwać maszynę od ziemi, aby poprowadzić ją w miejsce starcia.
///Nie, doradzam Szakalowi. W razie czego dodam planetę Cmentarz///
I to zrobił. To raczej klasyczne procedury dla każdego pilota.
Właściciel
//Miałem na myśli, czy Ty chcesz posłać tę postać na Cmentarz, ale spoko.//
A i owszem, więc wszystko przebiegło gładko. Teraz zostało tylko wystartować, w końcu druga maszyna musi polecieć za Tobą, bo nie zna drogi.
Właściciel
Podróż swoje trwała, w końcu Rugmi to nie T-1, jest znacznie wolniejszy... Niemniej, wróciliście na miejsce katastrofy, gdzie wciąż unosił się dym z wraku myśliwca szeregowego.
-Obniżam lot, uważać mi tam.
Obniżył, by reszta mogła się przyjrzeć miejscu, gdzie niedługo mieli wylądować. Nie warto lądować na świeżo.