Nieduża drewniana chatka na skraju lasu nieopodal miasta Linest. Nic szczególnego. Nie jest ruiną ani nadzwyczajnie piękna.
Jot obudził się, przeciągnął, wyszedł na dwór i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu przygód.
Właściciel
Dzionek jest piękny, ptaszki śpiewają, słonko świeci... Dzień jak co dzień.
A więc powrócił do chaty po wytrych i napinacz, po czym ponownie udał się na zewnątrz. Postanowił przejść się w kierunku miasta Linest.
Właściciel
I ruszyłeś, a jeśli nie spotka Cię nic niezwykłego, to spokojnie trafisz do miasta w ciągu maksimum godziny. Lecz, jak wiadomo, gościńce nie są takie bezpieczne, jak by się wydawać mogło... Chyba najgorszą ewentualnością są potwory lub bandyci...
Jot
A więc szedł rozglądając się przy okazji.
//Godzina to trochę daleko.
Właściciel
//Nie sprecyzowałeś gdzie dokładnie leży, więc przyjąłem tyle.//
Jak na razie spokojnie, jedyną ciekawą rzeczą może być chłopski wóz kawałek drogi przed Tobą.
Podchodzi do wozu i przemawia " Dzień dobry, panie chłopie, co pan przewozi? "
Właściciel
//Wolałbym żebyś w ten sposób (lub kursywą) zaznaczał myśli, a wypowiedzi postaci pisał od myślnika.//
Spojrzał na Ciebie podejrzliwe.
- Ano, siebie, swoją córuchnę, co mi w liczeniu pomaga, i to, co od ziemi i zwierząt dostałem: Zboże, mięso, wełnę, owoce, warzywa, skóry, ozdoby z rogów... A chciałbyś pan coś kupić?
Jot
-Raczej nie. Szerokiej drogi.
I znowu ruszył w kierunku miasta.
Właściciel
- Hej, hej! - krzyknął chłop jeszcze za Tobą. - Nie podwieźć może? Dla pana szybciej, a i dla mnie bezpieczniej, jakby jacyś bandyci napadli...
Jot
-Niech tak będzie.
Wsiadł na wóz.
Właściciel
No i ruszyliście, a że wóz nie był demonem prędkości, chłop spróbował zabić nieco czasu rozmową.
- No... Także pan na najemnika wyglądasz... Zatrudnienia pan szukasz?
Jot
-To zależy... A szukasz najemnika?
Właściciel
- No mówiłem, szlaki niebezpieczne, a nie ma się już tej krzepy w łapie, co kiedyś. Broni w sumie też nie. Także byś mi się pan przydał, do ochrony wozu, ale problem taki, że ja biedny chłop jestem, za wiele nie zapłacę... Najwyżej coś z towaru będziesz mógł brać, albo jak bandytów zabijesz i im zabierzesz.
Jot
-Ciekawa propozycja. Ale nie jestem pewien czy kusząca... Jak długo będziesz w Linest i gdzie się potem udasz?
Właściciel
- Będę tam kilka dni, a potem wrócę do domu, w końcu pole trzeba uprawiać i zająć się obejściem.
Jot
-Na razie nic ciekawszego nie mam do roboty, więc może być.
Właściciel
Chłop zadowolony uścisnął Twoją dłoń i wrócił do powożenia wozem, który powoli toczył się po drodze.
- Do Linest jeszcze z pięć kilometrów. - zagadnął.
Jot
Siedział se na tym wozie czekając aż dojadą.
Właściciel
Spokojnie ujechaliście gdzieś z półtora kilometra, może dwa, kiedy na drodze zauważyliście stojącego na środku mężczyznę z klingą miecza opartą na gościniec, co mogło oznaczać prawdopodobnie tylko i wyłącznie zasadzkę bandytów.
Jot
Rozejrzał się dookoła drogi a następnie przemówił:
-Dzień dobry, czego chcesz?
Właściciel
- To niebezpieczne tereny. - odrzekł w odpowiedzi, ignorując Twoje pytanie. - Pełno tu bandytów, a Wy pewnie nie zapłaciliście jeszcze opłaty za ochronę, prawda?
Jot
//Oślepłem, że nie zauważyłem nic dookoła drogi?//
Przyjrzał się mężczyźnie, jego uzbrojeniu, miejscom nieosłoniętym i jego broni i spróbował ocenić jego odległość od wozu i przemówił:
-Zadałem pytanie.
Właściciel
//Napisałbym, jakbyś coś zauważył, bandyci kryją się na tyle dobrze, że ich nie widać, mniej więcej na tym polega zasadzka.//
- Ja również. - odparł, a w jego głosie słychać było narastającą z każdą chwila frustrację.
Uzbrojony był jedynie w miecz długi średniej jakości, więc nie można porównać go do takiego rycerskiego, ale z pewnością nie złamie się też w kontakcie z ostrzem Twojej broni. Stał na środku drogi, jakieś cztery metry od wozu, a jego zielony płaszcz z kapturem nie tylko skutecznie skrywał twarz, ale też opancerzenie, jeśli miał je na sobie, choć ciężko, żeby miał na sobie zbroję płytową lub jakiś hełm, a prędzej pancerz ze skóry, kolczugę lub przeszywicę.
//Ej no weź jakiś głupi ten zbój, zamiast powiedzieć o co mu chodzi będzie prowadził jakieś dialogi, które wyjdą na to samo... Ten miecz jest dwuręczny?//
-Nie zapłaciliśmy. Więc czego chcesz?
Właściciel
//Dwuręczny. Nie moja wina, że jest taki :V//
- Skoro nie zapłaciliście, to chyba wiadomo, że chcę żebyście zapłacili, nie?
Konto usunięte
Wędrował po lesie w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
//Ożeszty w cale nie gnojku bo regulamin...//
Właściciel
Sztyk:
- Dla Was to proponuję... Trzydzieści sztuk złota.
Kebab:
//Serio chcesz zacząć tutaj?//
Jot
Zwraca się do chłopa furmana woźnicy:
-Co o tym sądzisz?
Konto usunięte
//Nie miałem pomysłu a do miasta mi jeszcze nie śpieszno.//
Właściciel
Kebab:
//Ale wiesz, że tematy z lokacjami nie kończą się na tych, w których ktoś obecnie gra, nie?//
Las jak las, niewiele sobą oferował: Drzewa, inne roślinki, jakieś zwierzątka, okazjonalnie bandę rabusiów i tak dalej.
Sztyk:
- A jakbym się nie zgodził to byś załatwił jego i resztę? - spytał, oczywiście szeptem, bo z negocjacji byłyby nici, gdyby bandyta to usłyszał.
Konto usunięte
//Chciałem być w jakiejś lokacji koło lasu czy innej wiosce ale w jednej było nieciekawie a w drugiej coś się złego działo lub była mocno strzeżona. A co się dzieje kiedy dwie postacie kierowane przez tę samą osobę się spotkają?//
Czyli wszystko w normie. Od rabusiów trzymał się z dala i szukał jadalnych roślin.
Jot
Szeptem - Nie wiem nawet ilu ich jest. Ja jestem sam. To mogłoby skończyć się... Źle...
Właściciel
Kebab:
//Miałem kilka takich akcji, u Vadera i Bilolusa... Ogółem gracz steruje obiema postaciami na raz, ale z umiarem i rozsądkiem.
Najzabawniej wyglądałaby walka dwóch postaci tego samego gracza.//
Miałeś nieco grzybów, malin i jagód, czyli standard diety każdego banity, pustelnika czy innego Elfa, który szlaja się po lesie.
Sztyk:
Chłop pokiwał głową.
- Zapłacimy. - dodał i zszedł z wozu, aby wręczyć rabusiowi starannie odliczone trzydzieści sztuk złotych monet. Podrzucił mieszek usatysfakcjonowany i odszedł, zaś szelesty, które wywołali zapewne jego podwładni czający się w zaroślach upewniły Cię, że to był chyba dobry wybór.
Konto usunięte
Dobrze byłoby poznać teren. Naskrobał nożykiem kwadrat na pniu najbliższego drzewa i poszukał drogi wyjścia z lasu.
Właściciel
Kebab:
Widziałeś jakiś prześwit, toteż powinno pójść sprawnie.
Sztyk:
Wreszcie w zasięgu wzroku pojawiły się mury Linest.
//Zacznę.//
Konto usunięte
Zjadł garść malin i ruszył w tym kierunku.
Właściciel
Tym sposobem nieco pokrzepiony i w wciąż słodkim smakiem owoców w ustach trafiłeś na gościniec.
Konto usunięte
Postaram się to zapamiętać. Teraz zaczął badać tereny niedaleko drogi.
Właściciel
Nic ciekawego, o pobocza nie dbano, bo nie było po co, więc były równie zarośnięte co las i właściwie tylko brak drzew uniemożliwiał nazwanie ich pełnoprawnym lasem.
Konto usunięte
No to dalej w las aż znajdę coś ciekawego.
Właściciel
A co mógłby uznać za ciekawe?
Konto usunięte
Kryjówka, domek, ruiny, ołtarz piekielny. Po prostu coś co nie było dziełem natury.
Właściciel
O dziwo w lesie łatwiej właśnie o dzieła natury niż cokolwiek z wyżej wymienionych.
Konto usunięte
Kurła, kiedyś to było. Człowiek jak tylko wchodził do lasu, to natychmiast go stwory wypędzały. Nie to co teraz, czasem tylko jakiś bandyta na ciebie naskoczy. Znudzony usiadł na kamieniu i czekał na zmrok, zajadając się owocami leśnymi.
Właściciel
Nie starczyło Ci ich na wiele, ale jakoś do upragnionego zmroku doczekałeś.