Właściciel
Stolica Sojuszu Galaktycznego, niekiedy porównywana do stolicy Federacji.
O ile wielkie miasto na Hofrionie zajmuje ponad dziewięćdziesiąt procent planety to w wypadku tego miejsca zajmuje ono aż sto procent(!), choć i tak posiada mniej mieszkańców. Jest to skutkiem, głównie, małej wielkości planety, którą początkowo uznawano za księżyc.
Budynki tutaj nie są tak wysokie jak w stolicy Federacji (z wyjątkiem siedzib władz Sojuszu, tam mają oczywiście rozmach i wieżowce wzbijają się na tysiące metrów wzwyż), choć i tak spore. Duże nakłady finansowe oraz liczne patrole już nie policji, ale wojska, sprawiają, że poziom życia najbiedniejszych i im podobnych żyjących na najniższych piętrach planety-miasta są lepsze niż na Hofrionie, choć nadal nie zachwycają i także jest to miejsce pełne gangów, zdziczałych droidów, dzikich zwierząt i innych okropności, których nikt nie chciałby spotkać w ciemnej uliczce...
Brak jakichkolwiek luster i stacji kontroli pogody sprawia, że nie da się jej tutaj sztucznie ustawić, więc pochmurne dni lub opady deszczu, śniegu, gradu czy też czegokolwiek innego nie są rzadkością.
Poza byciem stolicą Sojuszu, jest to też poniekąd stolica Czarnego Słońca i Kartelu. Poniekąd, ponieważ obie frakcje mają swoje bazy gdzieś indziej, choć nie wiadomo gdzie dokładnie, a tu znajdują się jedynie te większe. Oczywiście, nie przeszkadza to tym dwóm nienawidzącym się organizacjom w zwalczaniu siebie nawzajem, na czym często cierpią cywilny mieszkańcy oraz żołnierze, policjanci lub inni funkcjonariusze, którzy mieli tego pecha, aby akurat trafić w nieodpowiednie miejsce o nieodpowiedniej porze.
Szedł jedną z ulic rozglądając się szukając targu broni bądź czegoś podobnego.
Właściciel
//Ulica na poziomach górnych czy dolnych?//
Właściciel
Broń niby jest, ale właściwie to jej nie ma. O co chodzi? Ano o to, że bronią handluje się tu na każdym kroku, ale nikt nie sprzedaje jej tak jawnie, jak na przykład na targu lub w sklepie.
No to szedł ulicą i szukał wzrokiem osób które mogą takim sprzętem handlować.
Właściciel
Konkretnej osoby nie widziałeś, ale jedna z ciemniejszych uliczek wygląda dość zachęcająco...
Felix na chwilę się zawahał lecz po chwili do niej wszedł.
Właściciel
Owa uliczka na pewno była ciemna, ale nie ślepa, bo miała jakąś odnogę, przy której stał śmigacz wyładowany po brzegi najróżniejszymi skrzyniami. Oparty o niego stał jakiś człowiek, mający za goryli dwóch postawnych Orków wyposażonych w ciężkie, czarne zbroje, dwuręczne topory, strzelby Dziurkacz, pistolety Tytan i ząbkowane noże.
- Czego, ku*wa? - rzucił natychmiast jeden z nich na Twój widok, celując do Ciebie ze strzelby. Drugi zerknął na człowieka i dobył topora.
-Nic, ku*wa i odłóż tą strzelbe.
Odrzekł Felix a po chwili zapytał się człowieka
-Handlujesz bronią? Bo potrzebny mi tłumik.
//Zapomniałem dodać tłumika do broni na karcie postaci ;-;//
-To akurat nieistotne.
Odparł Felix rozglądając się po okolicy.
Właściciel
- Lubię takie podejście. - wyjaśnił z uśmiechem i wskazał na skrzynie. - Czego Ci potrzeba? Broń snajperska? Działka błyskawicowe? Pistolety? Rewolwery? Karabiny? Materiały wybuchowe? Mam to wszystko i wiele więcej.
Właściciel
- Do tego gnata? Mam, pewnie że mam. Sto kredytów. - wyjaśnił, sięgając po owe urządzenie.
-No dobra
Felix dał handlarzowi kredyty mówiąc.
-Znasz kogoś kto ma jakieś zlecenia? Chodzi o zabójstwa.
Właściciel
- Handluję bronią, nie informacjami. - odrzekł i schował pieniądze, wręczając Ci tłumik. - Ale powinieneś zejść jeszcze niżej, do nor Kartelu lub Czarnego Słońca, na pewno znajdziesz tam coś dla siebie.
-Hmm dzięki, pójdę tam.
Przymocował tłumik i poszedł do takowego Kartelu.
Właściciel
//Najważniejszych Informacji się nie czytało czy jak?//
Najpierw to trzeba znaleźć ich siedzibę główną, jakąś mniejszą lub jakiegokolwiek członka tejże organizacji, bo takie proste toto nie jest.
//Przeleciałem wzrokiem ale będę musiał to dokładnie przeczytać//
Szedł ulicami (dolnymi) szukając dokładnie kogoś z tą organizacją związanego bądź takowego budynku.
Właściciel
Nie mieli nigdzie szyldu z napisem lub swoim logiem, bo to tak, jak proszenie się o śmierć, dlatego też ich przedstawiciele nie manifestowali w widoczny sposób bycia członkiem Kartelu. Czyli musisz się trochę bardziej postarać.
No to szukam ciemnych uliczkach, tam raczej najwięcej będzie takich osób bądź rzeczy.
Właściciel
Takich uliczek jest właściwie pełno, choć poza Kartelem lub Czarnym Słońce można trafić na najróżniejszych nieprzyjemnych typów, choć w tej, w której akurat się znalazłeś nikogo takiego nie było.
Szedł tą uliczką licząc na to że będzie jakieś rozgałęzienie
Właściciel
Niestety nie, acz gdy trafiłeś na ślepy zaułek usłyszałeś za sobą gardłowy rechot przynajmniej kilku osób i szczęk odbezpieczanej broni.
Wyjął Hiper'a i tak samo odbezpieczył broń mówiąc
-Kim jesteście? I czego ode mnie chcecie?
Mówiąc to jednocześnie się odwrócił.
Właściciel
Twój pokaz siły i pytanie nie wywołało żadnej reakcji na dwójce Goblinów i stojącym pomiędzy nimi Hobgoblinie. Ten ostatni dzierżył Colta Dwururkę, zaś dwaj pozostali dysponowali nie mniej skutecznymi pistoletami maszynowymi PPSz.
-Czego chcecie?
Powiedział spokojnie po czym dodał.
-Mam coś bardziej ważniejszego na głowie niż was.
Właściciel
- Nie pie**ol, dawaj kredyty. - powiedział jeden z Goblinów, a drugi poparł go ochoczym skinięciem głową.
- I pistolecik. - dodał Hobgoblin. - Dawaj, bo na teren Kartelu nie wchodzi się bez opłat.
//Przynajmniej już wiem że jestem na terenie kartelu//
-Panowie! Po co tak agresywnie? Możemy inaczej to załatwić, ja nawet nie wiedziałem że jestem na terenie Kartelu.
Spokojnie odpowiedział Goblinom.
-Mogę dać kredyty ale nie oddam swojej broni.
Właściciel
Jeden wykonał śpieszny gest zielonym łapskiem, chcąc abyś wręczył mu kredyty.
Dał mu 100 kredytów na rękę dodając do tego
-Tyle wam mogę dać i ani grosza więcej.
Właściciel
- Te gnaty są odbezpieczone, młody. - powiedział Hobgoblin. - Więc lepiej mnie nie wku*wiaj. Cała kasa, albo my będziemy musieli marnować na Ciebie amunicję.
-Mój "gnat" też jest. A całej kasy wam nie oddam.
//są jakieś osłony koło mnie? //
Właściciel
//Nie.//
Skinął głową i postawił lufę strzelby na ziemi, aby po chwili podnieść ją lekko i jednym strzałem zmienić w krwawą miazgę to, co kiedyś było stopą. Gdy w krwi i bólu upadłeś na bruk, dostałeś jeszcze kilka ciosów kolbami w głowę.
- Mówisz? - spytał Hobgoblin, a reszta zarechotała.