Linkin

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ojczyzna Linkinów, zwana niekiedy Planetą Łowców, oczywiście nie bez przyczyny.
Najwięcej powierzchni planety pokrywają gęste dżungle i lasy deszczowe pełne najróżniejszych form życia, której liczbę szacuje się na kilka milionów, z czego odkryto i szczegółowo opisano ledwie ułamek.
Poza bogatym ekosystemem leśnym nie brakuje tu rozległych rzek i jezior, które stają się jeszcze większe w czasie trwającej cztery lokalne miesiące pory deszczwej, kiedy to ich łączna powierzchnia może się wahać między dziesięcioma, a ponad dwudziestoma procentami całej powierzchni planety. Niemalże reszta to wspomniane dżungle i lasy deszczowe, zaś ledwie jej ułamek stanowią góry, a dokładniej to góra, wznoszący się na ponad osiem tysięcy metrów szczyt, który mieszkańcy nazywają Słoneczną Koroną, z racji tego, iż to dokładnie nad nim wstaje i zachodzi słońce.
Najwięcej zabudowy planety stanowią pojedyncze chaty, gospodarstwa domowe i osady, większych miast jest niewiele, lecz o ile tamte ukryte były głęboko w dżungli, co utrudnia ich wykrycie, to największe metropolie Linkinów dość łatwo wytropić, głównie dzięki sięgającym nawet kilometra wzwyż piramidom schodkowym z białego marmuru. To bez dwóch zdań najważniejsze obiekty na całej planecie, które służą jako siedziby lokalnych władz, obserwatoria astronomiczne, świątynie, hangary, stocznie, warsztaty zajmujące się naprawą i/lub budową statków, broni i wyposażenia dla linkińskich wojowników, a także wiele innych pomieszczeń i funkcji, z których pojęcia nie zdają sobie żadni postronni, którzy nie są Linkinami. Najciekawszym ze znanych pomieszczeń w tych schodkowych piramidach są tak zwane Sale Łowców, gdzie to odbywa się tajemny rytuał, którego celem jest przemienienie zwykłego Linkina w prawdziwego wojownika. Również tu młodzi łowcy, przed lub po rytuale, otrzymują od innych wojowników, starszyzny lub nawet władców porady, pomoc, sprzęt i zadania, gdyż aby zyskać stracony szacunek lub honor, albo też takowy sobie dopiero wyrobić, trzeba żywym wejść do dżungli i żywym ją opuścić, a do tego z głową, łapą lub jakąkolwiek inną częścią zwierzęcia, jakie trzeba było schwytać.
Wyprawa kogokolwiek spoza Linkinu w też dżungle to pewna śmierć, więc wynajęcie lokalnego przewodnika, łowcy, wojowników i tragarzy to konieczność, choć nie ma wielu powodów do zapuszczania się tam, jeśli nie jest się Linkinem, acz coraz to nowsi archeolodzy, awanturnicy i poszukiwacze skarbów wybierają się w jej mroki w poszukiwaniu legendarnych i starożytnych skarbów i artefaktów. Niestety, niewielu wraca, a z tych, którzy mieli to szczęście, na palcach jednej ręki można wyliczyć tych, którzy wrócili z tym, czego szukali.
Wielu może sądzić, że Linkin to planeta dziewicza i prymitywna. To półprawda, gdyż rzeczywiście jest dziewicza, ale bynajmniej nie prymitywna: O ile mieszkańcy małych osad w dżungli rzeczywiście żyją niezmiennie od tysięcy lat, to ci z miast mają dostęp do wszelkich zdobyczy nowoczesnej technologii.
O ile przemysł jako taki nie istnieje, to energii jest pod dostatkiem i dostarczają ją, w mniejszym stopniu, elektrownie wiatrowe i geotermalne, w większym, wodne, a w największym słoneczne, a to za sprawą wielu nowoczesnych luster i baterii słonecznych zarówno na planecie, jak i w przestrzeni kosmicznej, które pozwalają na czerpanie energii prosto ze słońca.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku