Dyniogłowy, koszmar nocny, zszedł z konia i zabrał worek z jego grzbietu. Choć Upiór nie opuszczał okolic Gilgasz, to tym razem zaryzykował i ruszył aż pod Argent, gdzie też złapał jednego cywila i uciekł niezauważony do swej siedziby. Nieszczęśnika czekały prawdziwe tortury, jednakże jak na razie mógł się cieszyć życiem. Został przywiązany do jednego ze słupów utrzymujących budynek, dzięki któremu nie zawala się do piwnicy. Same wejścia do piwnicy były dwa: Jedno ukryte pod belkami w domie dla Upiora, a drugie dla konia, prowadzące tunelem przez prawie sto metrów na zachód. Zręczny jeździec z pewnością mógłby galopować tym tunelem i z pełną prędkością wyskoczyć na powierzchnię. W szczególności, że wejście do unelu byłe ukryte jedynie kamieniami, gałęziami, liśćmi, mchem i pnączami. Na Zimę Dyniarz nie opuszczał swej kryjówki, przez co mogła ona spokojnie zostać zasypana śniegiem. W ukrywaniu się pomagał fakt opętanego konia, który nie musiał jeść i nie zostawał za sobą śladów. Jakby biegł po cieńkiej warstwie mgły...
Właściciel
Cieszyć się życiem? Bynajmniej! W tym momencie był śmiertelnie wręcz przerażony i co chwila krzyczał, tudzież próbował się wyrwać.
Ruiny starego domostwa zapełniły się krzykiem przerażonego człowieka. Nie uszło uwadze Upiorowi, że próbował się uswobodzić z więzów i popędzić tunelem na wolność, choć pewnie wiedział, że mało mu to da w walce z Dyniarzem. W szczególności, gdy nadal towarzyszył mu opętany koń. Dyniogłowy postanowił uciszyć jeńca, ściągając swoją głowę dynii i umieszczając ją przed jeńcem na taką odległość, że widziałby ją dokładnie, ale nie byłby w stanie jej kopnąć. Wydawać się miało śmiertelnikowi, że dynia do niego mrugnęła.
Właściciel
I rzeczywiście się tak stało, ale to jedynie powiększyło jego panikę.
Narastająca panika śmiertelnika była większa z chwilą, gdy ujrzał Dyniarza bez głowy. Ale nie miał to być koniec jego koszmaru, gdyż Dyniarz sięgnął po topór
Właściciel
O dziwo to był koniec jego paniki, bowiem zwyczajnie nie wytrzymał i zemdlał.
Krzyki śmiertelnika skończyły się tak samo gwałtownie, jak się zaczęły. I nie była to wina Upiora, lecz tego człowieka o wyjątkowo słabym sercu. Dyniarz doględnie do zbadał, szukając niedoskonałości
Właściciel
Jeśli jakieś były, to z pewnością nie na zewnątrz, gdyż był to dość dobry przedstawiciel ludzkiego gatunku.
Śmiertelnik okazał się być kimś bez wad. Do teraz. Dyniarz za pomocą magii szaleństwa spróbował uczynić z niego wrak człowieka. Kogoś, kto będzie bezwarunkowo mu posłuszny
Właściciel
Jak na człowieka tak strachliwego, miał dość silną wolę, a dzięki temu blisko dwie godziny zajęło Ci utworzenie z niego bezwolnej marionetki.
Umysł śmiertelnika walczył ponad sto dwadzieścia minut, jednakże i on uległ woli Upiora za pomocą jjego zdradzieckiej Magii Szaleństwa. Teraz, gdy już wszystko było gotowe- Dyniarz obudził swoją marionetkę
Właściciel
Po obudzeniu nie robił absolutnie nic, nawet jego oczy pełne były tej dziwnej pustki, niemalże przerażającej, ale oczywiście nie dla Ciebie.
Marionetka Upiora w końcu się obudziła. Jej oczy zawierały przerażającą nicość, która jasno świadczyła o tym, że mózg śmiertelnika przegrał. Bezgłowy Upiór rozwiązał go, rozkazując mu wstać.
Właściciel
Mimo chęci i całej woli, jakie zaprzągł w wykonanie polecenia, nie zrobił tego. Przejąłeś kontrolę nad jego umysłem, ale nie nad ciałem, a przez to musiałeś czekać, aż wróci mu krążenie, żeby mógł wstać.
Ciało sługusa pozostało w miejscu, jego ciało nadal było za słabe, by po takich torturach normalnie funkcjonować. Upiór więc zabrał się za czyszczenie swojej broni, by ta przynosiła śmierć bez zabrudzeń
Właściciel
Akurat gdy skończyłeś i wszystko już lśniło, człowiek niepewnie dźwignął się na chwiejne nogi. To, że na nich ustał, można uznać za spory sukces.
W końcu, gdy Dyniarz wyczyścił swoje narzędzia zagłady, to śmiertelnik powstał. Jednakże nadal był za słaby, by spełnić swoje zadanie. Rozkazał więc mu się jeszcze położyć, by zregenerował swoje siły. I tak zginie, ale lepiej, żeby wykonał swoje zadanie
Właściciel
Kolejna godzina w plecy, ale teraz chociaż nadaje się do czegokolwiek, więc może ruszać, nieprawdaż?
Kolejna godzina wypełniła Upiora nudą, ale w końcu śmiertelny niewolnik mógł już coś robić. Teraz wystarczyło sprawdzić, czy Dyniarz może widzieć jego oczyma i mówić jego ustami
Właściciel
No nie, Magia Szaleństwa na to nie pozwalała, ale jednak mogłeś wydać mu jakiekolwiek pozwolenie i być pewnym, że prędzej zginie, niż się zawaha lub go nie wykona.
Dyniarz wiedząc, że jego Magia nie pozwoli mu na taki zabieg rozkazał niewolnikowi czekać tutaj, a samemu ruszył na poszukiwanie jakiegoś ostrego narzędzia.
Właściciel
Tych właściwie było pod dostatkiem, lecz jakie były jego preferencje? Jakie zadanie miało spełniać ów narzędzie?
Celem zarówno narzędzia, jak i marionetki było ostrzeżenie. Groźba ich przyszłej zagłady, która mogła zjawić się w każdej chwili. Choć Paladyna to nie zabije, to już na tyle może zmniejszyć liczbę strażników o jeden
Właściciel
I z taką właśnie misją ruszył, gotów wypełnić zadanie lub zginąć podczas tej próby.
Niewolnik ruszył, pozostawiając Upiora samego sobie. Choć jakoś to pomoże w ataku na Gilgasz, to przydałby się większy oddział takich to marionetek
Właściciel
Zdobycie ich nie jest trudne, wystarczy tylko opuścić swoje legowisko i dobrać się do jakiejś grupki nieuzbrojonych osób i po sprawie.
Zdobycie oddziału marionetek jest prostrze, niż się wydaje. Wystarczyło napaść na jedną z wiosek. Tak więc Upiór odczekał godzinę i przygotował siebie i swojego wierzchowca. Razem opuścili Ruiny tunelem
Właściciel
I wydostaliście się na zewnątrz, niestety w blasku słońca, co czyni misję nieco trudniejszą.
W chwili, gdy Upiór opuścił Ruiny, przez liście drzew na jego ciało spadły promienie słońca. Choć dzień zwiastował, że ludzie nie śpią, to i tak Dyniarz nie zamierzał odpuścić w swojej misji. Ruszył lasem do najbliższej z wiosek ludzkich
Właściciel
Nie zaszedłeś daleko, gdyż okazja nadarzyła Ci się przed wioskami, a nawet dwie okazje: Wóz z dwójką ludzi oraz kolejnym, jadącym z przodu na osobnym koniu, oraz obóz kolejnych podróżnych, których było około kilkunastu, zlokalizowany jakieś dwadzieścia metrów za wozem, nieopodal gościńca.
W trakcie swej drogi Upiór zauważył dwie okazje do zbiorów marionetek. W jednej sytuacji zyskałby trójkę marionetek, jednakże tuż za nimi był inny wóz, z kilkunastoma śmiertelnikami. Dyniarz nie zamierzał marnować okazji i pognał konia do galopu, by ten wyskoczył na drogę przed pierwszych. Wtedy też zdjął swoją piekielną dyniową głowę i cisnął nią w zwierzę, by te zostało pokryte ogniem i odmówiło posłuszeństwa. Nie tracąc okazji ani czasu ruszył pędem dalej, by poważnie zranić resztę koni.
Właściciel
Po tym, gdy koń stanął w płomieniach, Ty spostrzegłeś, że tamci w obozie nie mają swoich, więc zapewne wędrowali pieszo. Ale drugiego konia, jadącego obok wozu, już zraniłeś.
Większa grupa nie posiadała swojego wierzchowca, jednakże do płonącego konia dołączył zraniony. Dyniarz przygotował się do odparcia ataku, choć liczył na to, że zemdleją
Właściciel
Ataku nie było, wszyscy starali się uciec: Jeździec na koniu, reszta zaś na piechotę.
Tchórzliwy gatunek próbował uciekać, jednakże Dyniarz nie zamierzał im na to pozwalać. Zmaterializował z użyciem swojej magii koszmary uciekających pieszo, by ci zamarli ze strachu. Natomiast jeździec zaczął być ścigany przez Upiora, który gonił go na zdrowym, niezranionym koniu
Właściciel
I dognał go, podczas gdy reszta rzeczywiście padła z przerażenia, pozbawiona przytomności, ale czy na pewno życia?
Gdy inni upadali jeździec został dogoniony przez Upiora. Dyniogłowy nie zamierzał odpuścić i siłą wyrwał go z siodła, by następnie tak złapanego zaprowadzić do reszty
Właściciel
Problem był tylko taki, że on był przytomny i mimo iż przerażony, za wszelką cenę chciał Ci uciec.
Choć człek się wyrywał, to i tak przez magię Upiora musiał paść nieprzytomny
Właściciel
Stało się to nieco później, niż Dyniogłowy się spodziewał, ale się udało, co jest najważniejsze.
Gdy człowiek został na łożu snu Upiór sprowadził go do reszty. Później zabrał wszystkich do lasu, by być niewidocznym ze strony drogi. Tam również rozpoczął proces tworzenia marionetek.
Właściciel
Z pewnością trochę to zajmie, a i nie jest to dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, że pozostała grupa wędrowców zwyczajnie uciekła. Być może widzieli całe zajście, być może tylko zniknięcie wozu, a może i jedynie płonące żywcem konie? Nieważne, ważne że uciekali.
Upiór chwilę czekał, a następnie przeniósł wszystkie trzy ofiary prosto do swoich ruin
Właściciel
Udało się, choć wóz i zwęglone końskie truchła wzbudzą podejrzenia. No i świadkowie. Ale kto by się nimi przejmował, kiedy masz trzy nowe zabawki?
Choć na drodze zostały ślady po ataku Upiora, to i tak Dyniarz nie zamierzał tego sprzątać. Po ukryciu wejścia do tunelu wrócił do siebie i zabrał się za tworzenie marionetek
Właściciel
Księżyc był już wysoko na niebie, gdy zakończyłeś swoją pracę.
Blisko północy robota Dyniarza zostałą zakończona. Czas tylko przyjrzeć się tym marionetkom
Właściciel
Zwykli ludzie, dwóch mężczyzn i kobieta w średnim ludzkim wieku... Nic specjalnie interesującego.
Mężczyżni i kobieta w sile wieku. Nic szczególnego, a przynajmniej z tej perspektywy. No, pozostało odczekać dwanaście godzin. Ni mniej, ni więcej