Właścicielka
Marek Lis, właściciel pubu, nie chwali się tym, że ma całkiem spore i przytulne mieszkanie na ósmym piętrze. Głównie dlatego, że niechętnie sprasza tam gości.
Właścicielka
Maciej
Jeff doprowadził go pod jedno z mieszkań i odkluczył drzwi.
- Panienki przodem. - Prychnął rozbawiony, czekając, aż ten wejdzie.
Ten natomiast wpierw przepuścił Kirję, która - według niego - była kobietą. Kiedy przeleciała, to powiedział do Jeffa:
- Już, teraz ty możesz, ja tam wolę wejść ostatni. Bo jeszcze coś się może mnie mnie rzucić w środku...
Właścicielka
No i weszli. Jeff poszedł sobie i rozwalił się na fotelu. Wziął (nie umiem prymitywnie opisać czasopisma) i zaczął je przeglądać. Najwyraźniej zamknięcie drzwi pozostawił Hertowi.
//Papierek dla kobiet?//
Zamknął więc, ostatni raz sprawdzając czy nic nie wchodzi. Kiedy wszedł, dał Kirję na jej miejsce, kurę postawił na ziemi, a Jeffa się zapytał:
- Nie mów mi, że będziesz tutaj spał.
Właścicielka
- Nie wygonisz mnie z mojego mieszkania. Dlatego ten ci dał kluczyk, żebyś mógł się czuć... bo ja wiem, bezpiecznie i zamknąć się u niego w pokoju.
- Ile jest łóżek? I znajdzie się miejsce dla niej?
Wskazał ptaka.
Właścicielka
- A po co ci tyle łóżek? Kura sama sobie znajdzie miejsce.
- Chcę poznać ilość. Bo źle jak będzie jedno.
Właścicielka
- Nadal nie wiem o co ci chodzi. Lis ma swoje łóżko, ale jak nie chcesz, to ci jakiś materac skombinuję. Byle szybko, chcę iść do siebie.
//Czyi ja coś źle rozumiałem, ok.//
-Nie, nie musisz. Po prostu źle coś zrozumiałem. Nie wiesz co on tam będzie na dole robił?
Właścicielka
- Kto i co znowu ma robić? Marek ma nockę, bar jest otwarty do trzeciej.
- Oh, ok. No to... dobranoc.
Powiedział, po czym skierował się gdzieś w mieszkanie szukając kuchni.
Właścicielka
Jeff poszedł do siebie, a kura zaczęła gdakochrapać. Hert zaś dotarł do kuchni, gdzie akurat siedziała Kirja.
- O, jednak jeszcze nie uciekłeś.
- Jeszcze? Czyli powinienem się czegoś bać?
Zaczął szukać jakiegoś jedzenia. Najlepiej gotowego. Nie umie zbyt... Przecież mógłbym wykorzystać księgę.
Właścicielka
Znalazł paczkę czipsów.
- No bo nieważne dokąd byśmy nie poszli, ty się boisz.
Wziął ją i sprawdził smak.
- Bo wszędzie jest czego. Tutaj na razie nie ma.
Właścicielka
- Wilkołak ci nic nie zrobił, a i Rodrigo powiedział, że nic nie zrobi. Błagam, strony mi się gniotą jak tak ze mną biegasz.
- A nie wiesz, gdzie mógłbym zamieszkać na stałe? Bo takie włóczenie się po tym świecie staje się zbyt monotonne.
Właścicielka
- Pogadasz rano z Markiem, on się na tym lepiej zna.
Właścicielka
- Może. Nie jestem informatorem, nie wiem wszytskiego.
Ponownie sprawdził smak jedzenia.
Właścicielka
Czipsy były o smaku zielonej cebulki.
Spróbował więc, idąc szukać łóżka.
Właścicielka
Całkiem mu smakowały. Łóżko było spore i wyglądało na wygodne.
Po zjedzeniu trochę tych "czipsów", które chyba już raz jadł, odłożył księgę na najbliższej półce, a sam położył się do łóżka.
Właścicielka
Było mu bardzo wygodnie. Księga go obserwowała.
Obserwowała? Książka? Próbował sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widział u niej oczy.
Właścicielka
No właściwie to miała jedno narysowane na grzbiecie. Całkiem ladne swoją drogą.
Czemu dopiero teraz zwracam na to uwagę? Wstał więc i odwrócił ją tak, ażeby się na niego nie patrzyła. Potem wrócił do łóżka i próbował zasnąć.
Właścicielka
Przez kilkanaście minut mu się to nie udało, słyszał jakiś hałas za ścianą, ale potem zrobiło się ciszej. Usnął i obudził się rankiem, wypoczęty.
Wstał więc sprawdzić co to był za hałas.
Właścicielka
Właściwie to nieszczególnie mógł cokolwiek odnaleźć. Na podłodze siedział sobie Jeff, pił kawę i przeglądał Kirję, po cichu rechocząc.
Spojrzał mu przez ramię, co przegląda.
Właścicielka
Pewien pan szedł przez miasto i nagle strasznie zachciało mu się sikać. W pobliżu nie było żadnej toalety, a do domu daleko, więc poszedł za mur kościelny. Akurat kiedy sikał, niedaleko przechodziła zakonnica, podeszła do niego i się zapytała:
- Czy mogę chwycić twoje jajko?
Pan pomyślał: "Pewnie nigdy nie miała w ręku" i zgodził się.
- Czy mogę chwycić twoje drugie jajko? - zapytała zakonnica.
- Owszem.
Więc zakonnica chwyciła je i uderzając nimi o siebie powiedziała:
- Nie si-ka-my przy ko-ście-le!
Co to zakonnica i te kościoły? Trzeba będzie się kiedyś o to spytać...
Zabrał mu naglę książkę i zaczął szukać kury.
Właścicielka
- No ej, nie skończyłem czytać!
Kura siedziała z koszyku pośród flaszel po piwie.
Oby się nie upiła.
- Upiłeś ją?
Podszedł sprawdzić jej stan.
Właścicielka
- Nie, niby jak? Spałem. To ona przyleciała i mi zwaliła flaszki z półki.
Wziął kurę., ogólnie swoje rzeczy, po czym zaczął wychodzić. Zatrzymał się w progu.
- Nie wiesz gdzie mógłbym się zatrzymać na stałe?
Właścicielka
- A co cię nagle naszło na osiadanie?
- Znudziły mnie takie podróże.
Właścicielka
- A czemu się mnie pytasz? Nie pytałeś się dopiero co?
-Jeszcze się dobrze nie rozbudziłem... No nic, bywaj.
Wyszedł z pokoju i skierował się w stronę schodów, ażeby później zejść na niskie piętra.
Zaloguj się
