Historia prawdziwa, nie fake
Wczoraj z nowym kolegą jeździliśmy na rowerze bo pogoda się trochę usmiechla.
no i se tak jedziemy. Zatrzymujemy się obok drzewa nieopodal rzeki. Nagle on krzyczy i pada na ziemię. Zaczyna mieć jakieś dziwne ataki. Ja się przestraszylem. Sięgnąłem do kieszeni bluzy ale telefon był rozladowany. Nie wiedziałem co robić. Najbliższa wieś była około 1-3 km stąd. Zamarlem. Nagle jakiś głos powiedział:
-Wkrótce twój czas...
Rozgladnalem się. Nikogo nie było...
I mojego kolegi też