Właściciel
Statek będący własnością znanego, poważanego i wpływowego szlachcica zwącego się Zimitarra Czerwona Klinga. Po egzotycznym imieniu i dziwnej nazwie, można przypuszczać, że statek pochodzi z odległych stron. I jest to prawda, bowiem "Duma" została zbudowana w Nirgaldzie, skąd też pochodzi Zimitarra.
Jednostka ma pokaźne ładownie na transport zapasów dla licznej załogi, kajuty dla załogi, pana "Dumy" i jego gości. Posiada też inne pomieszczenia, jak kambuz i jadalnia, oraz wiele innych. Z racji niebezpiecznych czasów oraz zwykłej przezorności, każdy marynarz jest jednocześnie dobrze wyszkolonym i uzbrojonym wojownikiem, zaś "Duma Pustyni" uzbrojona jest w skorpiony i balistę, mające na celu zapewnić im ochronę przed atakami morskich potworów lub piratów. Dopełnia tego bitna załoga, łucznicy oraz wynajęty przez nirgaldzkiego szlachcica Mag znający się na Magii Ognia, Wody i Powietrza.
Jednostka wykorzystywana jest przede wszystkim jako szybka alternatywa dla długich podróży lądowych, ale też jako pokaz siły i bogactwa, gdyż całość jest gustownie ozdobiona i wykończona, a i wynajęcie własnego Maga oraz przeszkolenie i uzbrojenie tak licznej załogi to nie mały wydatek.
//To nie powinien być klejnot pustyni?
Właściciel
//Nie pamiętam już, przejrzałem starsze wiadomości w Gilgasz i było, że "Duma."//
// Znalazłem że klejnot ;-; 74 strona :v //
Właściciel
//Przechytrzyłem Was obu, walcie się.//
Po wypłynięciu podbiegła do burty i oglądała ocean. Rozglądała się od prawej do lewej, od lewej do prawej, aż w końcu jej się znudziło i postanowiła pójść do szlachcica.
Właściciel
Niektórym wpatrywanie się w rozległe połacie oceany nigdy się nie nudziło, acz Tobie już tak, zaś szlachcica znalazłaś na rufie, gdzie również zajęty był podziwianiem widoków.
-Hej, co robisz? - Zapytała się, choć zadała dość bezsensowne pytanie.
Właściciel
- Morze. - odparł. - Jego widok zawsze mnie uspokaja i koi duszę. Zobaczysz, jak wielkim kontrastem dla niego jest mój dom.
-To jak ty tam źyjesz bez wody? - Zapytała się.
Właściciel
- No cóż... Mamy podziemne źródła, jeśli to masz na myśli, ale poza tym kilka oaz to namiastka czegoś takiego. - wyjaśnił, wskazując na rozległe morskie przestrzenie.
-A jak smakuje woda z morza? - Zapytała się.
-Chcę spróbować wody z morza kiedy przypłyniemy! - Krzyknęła z entuzjazmem.
Właściciel
Wzruszył ramionami i zawołał coś do jednego z marynarzy, a ten zaraz wrócił z liną, na której końcu była butelka. Później wrzucił ją do morza, czekając chwilę i trzymając za koniec liny. Później wyciągnął ją z wody, wytarł, odwiązał linę i wręczył Tobie.
Najpierw to patrzyła się na szlachcica zdziwiona, ale po chwili się uśmiechnęła i napiła się wody z butelki, nie przewidując, że woda może być bardzo słona.
Właściciel
"Bardzo słona" to mało powiedziane. Niemalże od razu zwróciłaś zawartość butelki na deski pokładu, pozostawiając w ustach bardzo nieprzyjemny posmak.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że to nie jest do picia?! - Mocno szturchnęła Nilgardczyka w ramię.
Właściciel
- Powiedziałem, że jest słona. - odparł, uśmiechając się i podnosząc dłonie w obronnym geście.
-Dupek... - Mruknęła, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i odwróciła się w lewo kierując swój wzrok na ocean.
Właściciel
Był tak samo urokliwy jak wcześniej.
-Mógłbyś chociaż przeprosić. - Powiedziała cicho.
Właściciel
Przewrócił oczami i westchnął.
- Niech będzie: Przepraszam.
-Och... Wybaczam ci. - Uśmiechnęła się do szlachcica i złapała go za rękę. - Teraz idziemy coś zjeść.
Właściciel
Widać, że nie miał ochoty, chęci lub serca, żeby się spierać, tak więc poprowadził Cię w kierunku stołówki, a później przeszedł przez nią, nawet się nie zatrzymując, i wchodząc do położonej obok, eleganckiej jadalni.
-Dlaczego wszystko jest tutaj takie piękne? - Zapytała się szlachcica.
Właściciel
- Nie wiem. - przyznał, chyba szczerze, i zaklaskał w dłoni, a służba przyniosła Wam jedzenie i napoje.
-Oj, jaka ja jestem głodna... - Usiadła przy stole.
Właściciel
Wskazał dłonią na to wszystko, co leżało na stole, samemu ograniczając się do kieliszka wina i homara.
-Hej, co ty masz takie czerwone, smacznie wygladające na talerzu? - Zapytała się szlachcica.
Właściciel
- To homar. - odparł i po chwili wyjaśnił: - Taki morski skorupiak.
-Morskie co? - Zdziwiła się.
Właściciel
- Em... Po prostu zwierzak w pancerzu, coś jak krab.
-Aaa... A jak smakuje? - Zapytała się zaciekawiona.
Właściciel
- Całkiem nieźle, ale jeśli mi nie wierzysz, to możesz sama spróbować.
-Zazwyczaj nie jem rzeczy o których nie mam pojęcia, ale zrobię wyjątek. Albo nawet kilka wyjatków. - Uśmiechnęła się i nałożyła na talerz, to co Nirgaldczyk dodając jeszcze kilka innych potraw, które leżały na stole.
Właściciel
I tak spoczął na nim homar, jakieś zamknięte muszelki, okazała ryba o białych łuskach w czerwono-złote pasy oraz zielone wodorosty.
-Co mam zjeść pierwsze? - Zapytała zakłopotana.
Właściciel
- Co tylko zechcesz. - odparł, podważając nożem muszlę małża i wyjadając zawartość ze środka.
Kiwnęła głową i rozpoczęła od konsumpcji homara.
Właściciel
Dzięki wskazówkom szlachcica z powodzeniem dobrałaś się do jego białego i niezwykle smacznego mięska.
Kiedy już zjadła homara, zdecydowała się na te dziwne muszelki.
-Jak to się je? - Zapytała wskazując na jedną z muszelek.
Właściciel
Jako że miał jeszcze jedną na talerzu, zademonstrował, radząc sobie z nią tak samo, jak z poprzednią.
Zrobiła to samo, co szlachcic i zjadła to co było w środku.
-To jest akurat całkiem smaczne.
Właściciel
- Powinnaś dziwić się, gdyby było niesmaczne.
-Czemu miałabym się dziwić?
Właściciel
- Chodziło mi o to, że niczego niesmacznego nie miałbym na swoim stole.
-Ale każdy ma inny gust, prawda?
Właściciel
- O gustach się nie dyskutuje. - przyznał. - Więc tak, prawda.
Dokończyła jeść wszystkie muszelki.
-Co to za dziwna trawa? - Wskazała palcem na wodorosty