Konto usunięte
Hotel oferujący miejsca dla bogatszych, potrzebujących ustronnego miejsca na stosunek. Legendy powiadają, że ktoś kiedyś zatrzymał się tu na coś innego niż na seks
Konto usunięte
Kuba 1001
Dotarliście na miejsce. Wspólnie wybiegliście z samochodu do hotelu, ty i Zonana wziąłeś na ręce uzbrojenie, Mały Glina przyległ do recepcji, wyciągnął pistolet i wyrwał od biednego recepcjonisty informację o pokoju detektywa. Pobiegliście tam czym prędzej, słychać było kogoś rozmawiającego przez telefon.
- Wyważamy? - Zapytał Manua
- Wchodzimy jak cywilizowani ludzie? - Zripostowała policjantka
- Wyważamy, to zawsze jest zabawne.
Konto usunięte
Zonana westchnęła, ale ustawiła się w pozycji do wyważania. Chyba chciała zrobić to wspólnymi siłami, z tobą
On przyjął podobną pozę i na umówiony znak ruszył razem z nią.
Konto usunięte
Jeb, łubudubu! Drzwi wyleciały z zawiasów, wpuszczając was do środka. Manua błyskawicznie wyciągnął pistolet i zakrzyknął jakże symboliczne: "Stać, policja!" Siedzący za radiostacją mężczyzna zastosował się do polecenia, a Mały Glina przeszedł na obroty małego kaprala:
- Zamknąć drzwi i zabarykadować, zasłonić okna! - Zononana zabrała się za okna, a Manua zaczął rozmowę z detektywem.
- Co to ma znaczyć?! Nic nie zrobiłe! - Bulwersował się detektyw
- Właśnie zrobiłeś od cholery za dużo. Wiesz gdzie jest twoja żonka? -
- No, wyszła rano pogadać z wtyką. Coś zrobiła?-
- Od paru godzin siedzi w kostnicy, a my staramy się byś nie podzielił jej losu.- Faceta zatkało. Schował twarz w dłoniach i zapłakał cicho
Właśnie zdał sobie sprawę, że może to być nieco problematyczne, ale spróbował ustawić jakoś drzwi, aby się trzymały i zabarykadować je meblami.
Konto usunięte
Udało się. Manua kontynuował rozmowę.
- Nie łam się, bądź facet. Twoje śledztwo może uratować wielu innych przed jej losem. Masz broń. - Podał mu Kałasznikowa
- Przed kim się bronimy? - Zapytał ponuro detektyw.
- Specnazem. - Odparł, patrząc przez zasłony. - Kiedy ktokolwiek zapuka do drzwi, strzelać, zrozumiano?-
Skinął głową i odbezpieczył broń, a następnie gdzieś usiadł.
Konto usunięte
Atmosfera była naprawdę napięta. Nikt się nie odzywał, wszyscy trzymali się w pozycjach, jakby mieli odpierać co najmniej hordę zombie. W pewnym momencie, Zonana odsunęła się od zasłony, mówiąc: - Zajechali. - Ustawiła się koło Ciebie, wcelowana w drzwi.
On zaś podszedł do okna, aby stamtąd sprawdzić sytuację.
Konto usunięte
Na ulicy zaparkowała ciemnozielona Łada Niva, wyleciało z niej dwóch potężnie wyglądających mężczyzn w dresach, trdymających jakieś pudełka
- Zdjąć ich? - spytał krótko swego jeszcze krótszego towarzysza.
Konto usunięte
- Czekaj chwilę, niemożemy ryzykować. Chcę mieć choć jednego żywego, nawet sparaliżowaego, spalonego, w śpiączce i podziurawionego, ale żywego -
- Jak tam chcesz. - odparł, odsuwając się od okna.
Konto usunięte
Po chwili słychać było kroki na schodach.
- Przygotuj broń. - Szepnął Manua.
Po sekundzie, usłyszeliście zapytanie do drzwi.
//W sensie, że pukanie?//
//Yhym.//
Broń była już odbezpieczona, a więc jedynie wycelował ją w drzwi, chowając się w międzyczasie za jakimś meblem.
Konto usunięte
- Kutwa strzelaj....! - Ledwo słyszalnym szeptem rozkazał Manua. Pukanie powtórzyło się, nikt nie zmienił pozycji
Ku*wa strzelił, posyłając tam serię.
Konto usunięte
Łubupierdubu! Wszędzie posypały się drzazgi, a do ognia z waszej strony dołączyła się także Zonana. Z tamtej strony też posłali serię, aczkolwiek krótką i chaoetyczną, nietrafiła kogokolwiek. Po chwili kanonada ucichła. Drzwi i meble którymi zabarykadowano drzwi wyglądały co najmniej jak ser szwajcarski. Bo drugiej stronie było słychać jęki i szuranie
- Mogę wysunąć się zza drzwi i dobić gnojów? Mogę?
Konto usunięte
- Znokautuj, nie zabijaj. Będziemy mieli ich żywych! W końcu po tylu latach poszukiwań! - Manua piszczał jak małe dziecko
Wzruszył ramionami i ostrożnie uchylił drzwi, aby wyjrzeć na zewnątrz.
Konto usunięte
Jeden z "dostawców" kuśtykał po schodach, zapierając się o balustradę. Poważnie krwawił, podobnie jak jego kolega, którego wlókł za sobą. Oboje dzierżyli w dłoniach AKSU 74. Sprzątaczka jak zauważy jak upie**olili schody to chyba zawału dostanie
Postanowił ich unieszkodliwić seriami po rękach, w których trzymali broń.
Konto usunięte
Zauważyli Cię i posłali serię w twym kierunku, aczkolwiek pociski trafiły w zupełnie odmienne miejsca. Twoja seria dosięgnęła ich rąk, oboje wypuścili karabinki z dłoni. Jeden zaległ na schodach, gapiąc się na sufit drżącym wzrokiem, drugi spadł na dół schodów i powoli się podnosił. Facet ze stali normalnie
- Nie ruszać się, to Was nie zabiję. - powiedział i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi i mierząc do każdego ze swej broni.
Konto usunięte
Dołączyła do Ciebie Zonana, skała leżącego na schodach. Chyba był nieprzytomny. Drugi powoli czołgał się w kierunku broni, zostawiając za sobą krew niczym ślimak śluz
Podszedł i odkopał od niego broń, a później złapał go za fraki i zaczął tachać do pokoju.
Konto usunięte
Gościu stawiał, albo próbował stawiać jakiekolwiek opory, ale upływ krwi skutecznie pozbawił go siły. Po chwili wysiłku, znalazł się w pokoju, gdzie Zonana z Manuą próbowali ocucić drugiego delikwenta. Detektyw zajął się opatrywaniem przywleczonego przez Ciebie dziurawca. Tymczasem, na klatce było słychać ciche, jakby zniekształcone dźwięki. Reszta zdawała się ich nie słyszeć
Lekko uchylił drzwi, by wyjrzeć na klatkę.
Konto usunięte
Na jednym z stopni, leżała zakrwawiona krótkofalówka. Nawoływano w niej kogoś o imieniu Sergiej oraz Sasza. Musiała wypaść jednemu z "Dostawców Pizzy" gdy spadał ze schodów
Postanowił zabrać znalezisko ze sobą do reszty, bo w sumie nie wiedział czy coś powiedzieć, czy ją wyłączyć.
Konto usunięte
- Towarzyszu Siergiej, Towarzyszu Sasza, ostatnie ostrzeżenie. Odezwijcie się, w przeciwnym razie wyślemy wsparcie! - Zabrzęczało radio podczas gdy wspinałeś się po schodach
- Sytuacja... Sytuacja została opanowana. Nie potrzeb posiłków. - odparł, starając się brzmieć tak rusko, jak tylko mógł, licząc że zakłócenia zrobią resztę.
Konto usunięte
- Czekaj... Ty suko! Pani Kapitan, pojmali ich! *profesjonalny dźwięk zakłóceń w radiu*- Tutaj rozmówca się urwał, a ty powróciłeś do pokoju. Twoi znajomi zdarli z Ruska ubranie, okazuje się, że pod zgrabnym uniformem pizzeri znajdował się mundur. Jego rana zostały opatrzone i był przytomny, w przeciwieństwie do jego kolegi, który już leżał w plastikowym worku na śmieci
- Tak jakby się wydało, zaraz przyjdą tu jego koledzy. - powiedział, zamykając za sobą drzwi.
Konto usunięte
Manua spojrzał na Ciebie jak na największego zbrodniarza wojennego. Z jego ust wydarło się pojedyncze "Ku*wa!" po czym wyciągnął pistolet i strzelił w krótkofalówkę. Ta posypała się w drobny mak. Na dworze zapadał mrok.
- He..he...- Zakaszlał postrzelony żołnierz. - Umrzecie. -
Konto usunięte
- Trza stąd spi***alać. I to w podskokach. - Rzekł Mały Wielki Glina, po czym uciszył Ruska kolbą
- W podskokach powiadasz? Podążajcie za mną. - W Panu detektywie najwyraźniej obudziły się zapędy dowódcze, bo wziął parę rzeczy i wybiegł na korytarz
To on za nim, z bronią gotową do strzału.
Konto usunięte
Zonana wzięła Ruska na plecy i pobiegła z wami.
Na korytarzu, detektyw zaczął się wdrapywać po drabince prowadzącej na dach.
- Czy to napewno dobry pomysł? Tam nie będzie drogi ucieczki. - Zauważyła Pani Komandos, unikając się pod ciężarem przenoszonego ciała
- Może ja go wezmę? - zaproponował, jednocześnie mówiąc do detektywa: - Ona ma rację. Jak chcesz stamtąd zleźć? Helikopter wezwiesz?
Konto usunięte
Zonana chętnie przerzuciła Ci Ruska na plecy, on jedynie jęknął.
- Ale po co Helikopter? Przeskoczymy na sąsiedni budynek! - Rzeczywiście, równoległy budynek był całkiem blisko, ale nie aż tak by przeskoczyć, bynajmniej nie bez złamań
- Może Wy tak, ale ja niekoniecznie. On za to na pewno nie. - powiedział, wskazując przy ostatnim zdaniu na Rosjanina.
Konto usunięte
- To co w takim razie? Bronimy się aż Carycy znudzi się posyłać jej żołnierzy? - Rzekł nieco smętnie detektyw
- Możemy polecieć do samochodu, ale tam już raczej nas wyczekują. - Smutny, ale prawdziwy fakt wyjawił Manua
- Z dwojga złego już lepiej na dach.
Konto usunięte
- Zgodzę się. - Zonana przytaknęła, a reszta za nią. Zaczęli pokolei wdrapywać się po drabince, tylko Pani Komandos ubezpieczała tyły