Właścicielka
Niesamowite miejsce, w którym ogień ma każdy kolor tęczy i bywa nawet mokry.
Właścicielka
zagubiony Bartuś
Dotarl na zewnątrz.
Alabama albatros albania
Udalo się jej wylądować na terenie wschodniego wieżowca, w całkiem bezpiecznym miejscu.
Konto usunięte
Zastanowiła się, czy istniałby możliwość przetransportowania pojazdu w pobliże swego skromnego domostwa
To teraz gdzie iść, krzak czy dom? Co jest bliżej?
Właścicielka
Krzak był na terenie Ziemi Ognistej, najbliżej.
Możliwe, że istniała.
To krzak. To ruszył na kraniec Ziemi Ognistej w jego stronę. Tylko jak go zgasić? Jakąś cientą ripostą?
Konto usunięte
A więc spróbowała wystartować i wlecieć do wieżowca południowego
Właścicielka
Pomysłów mogło być wielle. //ciętą//
Nie wiadomo, jak chciała wlecieć do wieżowca, ale uniosła rikszę ponad ziemię.
Konto usunięte
Tak samo jak wleciała do wschodniego
Właścicielka
Czyli chciała wylądować przed wieżowcem. W sumie dobrze, bo w wieżowcu wylądowałaby w jeziorku.
Konto usunięte
A nie dałoby się jakoś wylądować na brzegu? Zastanowiła się
Konto usunięte
A nie dałoby się jakoś wylądować na brzegu? Zastanowiła się
Właścicielka
Bezpieczniej wylądować przed wieżowcem a do brzegu podjechać.
//;-;//
Ej, ale już tam idzie do tego krzaka. Jakąś zmianę tematu czy bardziej rozbudowany odpis, bym poprosił.
Właścicielka
Kiedy tak sobie szedł, to mały feniks usiadł mu na ramieniui. Poza tym miał widok na niezbyt przyjemny dla oka widok Ziemi Ognistej, do której zmierzał.
Spojrzał na feliksa.
- Nie przyzwyczajaj się. - powiedział, po czym dodał po chwili ciszej -To samo tyczy się mnie.
Właścicielka
- Ćwir? Cwir?
Feniks jak na swoje możliwości był całkiem rozmowny.
- Możesz sobie i wstawać z popiołu ale to je**ne Życie i tak znajdzie sposób by cię opuścić przy mnie. - No fajnie, rozmawia z jakimś zwykłym ognistym ptakiem... Czy to już było?
Właścicielka
- Stary, dotrzyj do tego, że mam podobny problem do ciebie. Ćwir Ćwir. - feniks udał, że nic się nie stało.
- Co? - Spytał lekko zdziwiony. Po chwili jednak przypomniał sobie, że jest w Paradosso. Nie ma co się dziwić.
Właścicielka
Kubuś
Całą bandą wydostali się na powierzhnję.
Zajebiście. No to pora się rozejrzeć.
Właścicielka
Wszędzie widać było ogień. Właściwie nawet w nim stali. Nie parzył, jednak nieco dezorientował i zasłaniał widok.
- Panowie, spi***alamy gdzieś indziej. - rzekł i jak powiedział, tak zrobił, prowadząc swoją grupę w jakiś inne miejsce, na przykład poza wieżowiec lub na jego górne piętra.
Właścicielka
Trafili w lepsze miejsce. Nie paliło się aż tak i był widok na wszystko wokół.
A co było wszędzie wokół?
Właścicielka
Ogień. I płot oddzielający ogień od Parku Cetralnego.
Właścicielka
Idąc w stronę parku napotkali kilkumetrowego ognistego węża.
Spróbowali jakoś go obejść, czy coś.
Właścicielka
Wąż wsunął się pod ziemię. Najwyraźniej droga przed nimi była otwarta.
Właścicielka
Bartuś, Ktosiek & Ero-chan
We trójkę bezpiecznie dostały się na dół, a zjeżdżalnia rozpadła się dopiero wtedy, gdy wszystkie z niej zeszły. Na dole biegały kolorowe ogniki i syczał ogień, ale racze było spokojnie.
-Dziękuję za pomoc. Naeritsumonogirin Tsukinomatoshi, w skrócie Naerin Tsutoshi...- przedstawiła się z uprzejmym, niemalże idealnym uśmiechem, sprawiającym wrażenie naturalnego, mimo iż w rzeczywistości był to zwyczajnie wyćwiczony przez nią gest. -A wy to..?- zapytała, uznając, że może warto bliżej poznać swoich sąsiadów. Może żadne z nich nie zdawało się być tą osobą, której na chwilę obecną szukała, ale im mogła się bliżej przyjrzeć przy inszej okazji.
- Hiiragi Noa. Jaką masz umiejętność? Twoja aura jest taka potężna... - westchnęła
Nie miała pewności, co powinna odpowiedzieć. Z pewnością nie miała zamiaru zdradzać, do jakiej rasy przynależy, a równocześnie nie wiedziała, do jakiego stopnia powinna skłamać, a do jakiego powiedzieć prawdę. Mimo to odparła bez chwili zawahania, nie pozbywając się ani na chwilę pogodnego wyrazu twarzy, oraz czarującego, a tak naprawdę ani trochę nie prawdziwego (mimo iż wyglądał jak najbardziej szczerze) uśmiechu. -Zamieniam się w cień, stąd moja aura może się zdawać trochę mroczna. Poza tym jednak nie potrafię zbyt wiele!- powiedziała, idealnie markując zakłopotanie, jakby niezręcznie jej było się przyznać, że tak naprawdę nie jest wcale silna. Choć w rzeczywiści było to kłamstwo, gdyż potrafiła znacznie więcej, niż tylko zamieniać się w postać utkaną z cienia, po tonie jej głosu nie sposób było wyczytać, jakoby to miała być nieprawda.
- Jesteś jakaś nieludzka, ale Noa też nie jest zwykła. Zostań moją przyjaciółką!
Nieludzka? No proszę, strzał w dziesiątkę! pomyślała z lekkim rozbawieniem.
Mimo to jednak uśmiechnęła się miło. -Czemu nie? Bardzo chętnie!- odpowiedziała Naerin.
Nawet nie wiesz, w co się pakujesz, moja droga... dodała z niemą satysfakcją w myślach.
Uśmiechnęła się i dała jej taki kwiat, jaki sama nosiła we włosach.
-Dziękuję!- powiedziała pogodnie, wpinając sobie kwiat w swoje długie, śnieżnobiałe włosy. Teraz jednak mógł nie być odpowiedni moment do wcielenia w życie jej planu. W końcu była z nimi jeszcze Ana, nieprawdaż? Więc powinna albo doprowadzić do sytuacji, w której zostanie z jedną sam na sam, albo ruszyć na dalsze poszukiwania, a do Noa, bądź tej drugiej dziewczyny, wrócić później, przy innej okazji, ewentualnie innego dnia, jak już skończy z osobą, której poszukiwała...
- Wyglądasz na jakąś zamyśloną... coś się stało? może będę mogła pomóc.
// Podawanie imienia w przypadku demona nie jest zbyt mądre. Z tego co wiem, znajomość tego imienia przez innych jest trochę pewnym niebezpieczeństwem dla demona samym w sobie. //
Przyglądała się dziewczyną. Cóż nie zdążyła się przedstawić a teraz trochę głupio. Więc tylko stała z boku.
- To jest Ana Aman prowadzi warsztat i jest naprawdę dobra w naprawianiu wszystkiego.
//Zależy od rodzaju demona. Jest niebezpieczne, pod warunkiem, że to demon, który opętuje ludzi, gdyż znając imię łatwiej takiego wypędzić. Naerin zaś nawet nie posiada tej umiejętności. Jeśli już miałabym umieścić ją gdzieś w klasyfikacji, byłaby demonem-kusicielem o materialnej powłoce. Imię można wykorzystać przeciwko tym niematerialnym, bądź korzystającym z cudzego ciała.
-Miło mi was obie poznać. Dokąd obecnie zmierzacie?- zapytała z uprzejmym uśmiechem, zakładając, że obie idą w tym samym kierunku, skoro przyszły razem i najwidoczniej się znają.
- Tak w zasadzie to nam się nudziło więc poszłyśmy na spacer. A ty?
-Podobnie. W samotności czas dłuży się niemiłosiernie. Postanowiłam więc poszukać sobie kogoś do towarzystwa!- odparła pogodnie, choć po części było to kłamstwo. Faktycznie, szukała kogoś specjalnego, ale bynajmniej nie po to, żeby mieć z kim porozmawiać o pogodzie.