Właścicielka
Ten las dla odmiany jest całkiem normalny. Poza dziwnymi grzybami i leszą pilnującą lasu.
Właścicielka
Post startowy Gwiezdnego Kuby
Gabriel dłubał w ognisku, pilnując, by nie rozchodziło się poza kamienny krąg. Walon za to siedział na pieńku niedaleko, obserwując okolicę. Wilk w tymże czasie leżał niedaleko ogniska i korzystał z chwili spokoju. Sielanka trwającego popoludnia, coś aż nie pasującego do łowców.
//Raaaaaany, nareszcie.//
No i racja, bo zaraz wypada ruszyć dupska. Jednakże chwilę spokoju poświęcił na jednoczesne lustrowanie okolicy wzrokiem oraz ostrzenie swej broni, a zaczął od topora.
Właścicielka
Ostrzenie szło raz szybciej raz wolniej. Gabriel milczał, a wilk po niedługim czasie podniósł łeb i prychnął. Następnie podniósł się i zaczął strzyc uszami.
Pogłaskał go po łbie i ostrzył dalej, a gdy topór miał z głowy to wziął się za miecze.
Właścicielka
Wilk zaczął coś obwąchiwać.
- A xo będziesz robił, jak ci się skończą ostrzalki?
- Do tego czasu powinniśmy nie mieć tu nic do roboty.
Właścicielka
//chyha nie skumalam co miał na myśli
//Nim skończy mu się osełka to wytłuką wszystkie monstra lub zginą próbując.//
Właścicielka
///okejo
- Marzyciel. - zakpił Gabriel.
Tymczasem wilk zajął się najbardziej ambitnym i filozoficznym zajęciem świata - lizał sobie jajca.
//WogólenienawiązaniedoPandemii.//
- Lepsze takie marzenia niż jak miałbym rozpaczać.
Właścicielka
//das ist Rache, mein Freund
- Mógłbyś być realistą. Odnoszę wrażenie, że ten las do kogoś należy. - zamyślił się Gabriel. - Podejrzane, biorac pod uwagę jakie to zdziczałe.
- A masz przypuszczenie do kogo może należeć? Jeśli oczywiście należy.
Właścicielka
- A kto mógłby być właścicielem lasu? Takim, żebym w ogóle o nim myślał? Leszy!
- I to może już być problem.
Właścicielka
- No nie mów, że się boisz.
- Nie, jedynie mówię, że leszy może być ciężkim przeciwnikiem.
Właścicielka
- W takich przypadkach pojwawiał się krótko po zepsuciu czegoś w lesie. A na razie nie ma po nim śladu. Woli siedzieć na dupie i nie ryzykować spotkania z nami.
//Gdzie mój odpis w Dzielnicy Świtu? ;-;//
- Sprytny sku*wiel. No dobra, trzeba się zaraz ruszyć i iść po niego lub opuścić las i poszukać czegoś innego.
Właścicielka
- Ty wybierasz, mi się nie chce.
Właścicielka
//masz kurde zmianę tematu, o co ci kaman
- Zapolujmy na coś innego niż ten leszy.
Właścicielka
- No i dobrze. Może nasz jajcarz w końcu ruszy zadek i coś wytropi. Czego się spodziewasz w tym lesie?
- Wilki, niedźwiedzie, Leszy, Wilkołaki. - odrzekł, wymieniając spokojnie na palcach każdego.
Właścicielka
- A od czego zaczniemy? - zapytał Gabriel, podnosząc się z miejsca.
Wilk podniósł się i zaczął warczeć.
- Mird, węsz. - polecił swemu czworonożnemu kompanowi.
Właścicielka
Wilk zaczął węszyć, ale szybko się cofnął. Zza krzaków wyszedł niedźwiedź.
//Nim coś napiszę to powiedz jaką broń ma ten drugi łowca.//
Właścicielka
//to twój łowca, nie podałeś na jego temat żadnych danych :/
//Bo zdałem się na Ciebie :V
Dwuręczna kusza oblężnicza, mieczyk długi i jakiż nóż ujdo?//
Właścicielka
//a ja już w opisie mówię, że nie wymyślam wszystkiego
Niech ci będzie, atakujesz pierwszy
Dobył topora i czekał, aż Gabriel wystrzeli z kuszy w miśka.
Właścicielka
// czytanje_ze_zrozumieniem.exe nie odpowiada?
Strzelił mu w pysk. Misiek się wkurzył.
//Nie, byłem ciekaw Twojej reakcji. Misiek stoi na tylnych łapach czy na wszystkich czterech?//
Właścicielka
//teraz na dwóch bo się wkurzył
W takim razie spróbował pchnąć miśka końcem drzewca swego topora w brzuch.
Właścicielka
Udało mu się to, ale niewiele to dało. Mird zaczął go gryźć od tyłu, a Gabriel dalej w niego strzelał.
W takim razie wyrwał grot z jego ciała, a później chwycił broń oburącz przy dolnym końcu drzewca i uderzył ostrzem w pysk niedźwiedzia.
Właścicielka
Cóż, przedłużył mu pysk i to konkretnie, rozcinając fragment czaszki. Jakby trafił tak jeszcze raz, może by mu nawet odciął pół głowy.
Jeśli niedźwiedź był martwy to sobie odpuścił, a jeśli jeszcze dychał, to ponownie zdzielił go toporzyskiem.
Właścicielka
Wtedy pół Niedźwiedziego łba wpadło wilkowi pod nogi, a niedźwiedź upadł martwy na ziemię, trysnęła jucha i było po wszystkim.
- No i znowu kawał dobrej roboty.
Właścicielka
Mird zaczął zlizywać ciepłą krew.
- Co racja to racja. Szkoda, że wypieprzył się mi akurat na to zgaszone ognisko. Trza będzie od nowa rozpalać.
- Może i nie, bo pora się stąd ruszyć. Jak stoimy z zapasami?
Właścicielka
- Starczy na dwa trzy dni, ale trochę już Nie świeże. Wartałoby na coś zapolować.
W odpowiedzi kopnął niedźwiedzie truchło.
Właścicielka
- Ja ostatnio kroiłem, teraz twoja kolej.
Głośno westchnął, a następnie zabrał się za skórowanie zabitego niedźwiedzia, aby później zacząć wykrajać z niego co lepsze kawałki mięsa. W międzyczasie polecił Gabrielowi rozpalić nowe, aby móc wysuszyć lub usmażyć mięso.
Właścicielka
Mird tymczasem z nudów zaczął zakopywać te odrabane pół łba. Gabriel po jakimś czasie rozpalił nowe ognisko.
No i zaczęli smażyć wykrojone przez Walona mięso.