- W najbliższym czasie. Przygotowania dobiegają końca. Muszę teraz sobie szukać kogoś innego do zabicia, skoro z tobą się dogadałem.
A wtedy zniknął.

A on sprawdził czy może się już poruszać.

Już mógł. Dosłyszał też wołania swej bandy.

No to szedł w ich kierunku.

- Co się stało? Przygwoździło nas niewiadomoco do ziemi, a obok nas jeszcze centaur przeszedł z głupim uśmiechem.

- Je**ć Centaura. Jakiś truposz też mnie tak złapał i powiedział, że szykuje się jakaś wojenka z Elfami.

- A jak może truposz łapać?
- A ty się tak nie pchaj, szef mówi, że truposz łapał, to tak było. Nie ma dyskusji.
- Dobra. A co z tą wojenką?

- Skontaktuje się z nami czy coś. Ma jakieś mordy co też mają iść z nami na Elfy.

- A to my już nie wystarczymy?

- Im nas więcej, tym więcej Elfów ubijemy.

- Myślałem, że sami się z nimi uporamy. Kim te inne mordy w ogóle są?

- Jak się spytałem, to powiedział, że mnie zabije, jak mi powie.

- A to może wcale nie są dobre mordy i dlatego się nie przedstawiają? Albo inne elfy co chcą zabić elfy?
- Morda, szef jest od ciebie mądrzejszy.

- Jak chcą napi**dolić Elfom, to nie ma problemu. Ale jakby co to trzeba być gotowym na zdradę z ich strony.

- Czyli z tej wioski z elfami na tę chwilę nici?
- Cisza, marudo. Dokąd teraz się udamy, szefie? - zapytał Pwent.

- Jak stoimy z amunicją? - spytał, samemu sprawdzając u siebie oraz oceniając porę dnia.

//Fajna jest twoja banda.

Jeden z twych kompanów określił to niecenzuralnie. //jak co to raczej do domyślenia//

//Maksiu Ty mój, jak nie lubisz Elfów to dawaj, takich nam w bandzie potrzeba.//
- Czyli ch*jnia... No dobra, wracamy, nie ma rady. Jak z Elfami walczyć, to tylko z amunicją, drzewojeby przecież wolą strzelać z łuków jak jakieś baby, a nie walczyć na bliski dystans, jak faceci.

Abbei_The_Toy_Maker pisze:

- Morda, szef jest od ciebie mądrzejszy.

//Ten fragment na przykład mi się podoba. Głównie to jak Abby ich prowadzi.

//wiesz, nie to miałam na myśli
Ale ok

Kormoran
Solei udało się wyjechać z okolic jeziora. Tu było cieplej.

//Mógł powiedzieć również "zajebiście" //

- I jak sądzisz, fajnie tu, u góry? -

//A ja nadal nie wiem co mam zrobić
Edit: nie ten temat ;-;//

Abbei_The_Toy_Maker pisze:
//wiesz, nie to miałam na myśli
Ale ok

//W sensie, że mamy amunicji do pukawek pod dostatkiem, tak?//

//" mamy w .... dużo "

- U góry... no, trochę dziwnie.

- Też prawda. Aczkolwiek widoki są ładne. - Dalej leciała do Północnego wieżowca

- J-ja się chyba boję....

Odwróciła bukłak w drugą stronę, tak żeby nie widział otoczenia.
- Lepiej? -

//Nie mogłaś tak od razu?//
- Przeładować broń. - odparł, samemu to czyniąc, aby później zacząć rozglądać się po okolicy.

//wyglądasz mi na pojętnego
Skąd mam wiedzieć, że się nie domyślasz?

Okolica niewiele się zmieniła. Wokół latały sobie kaczki.

- T-tak... ale chyba ich nie znajdziemy, jak będziemy za wysoko.

- Masz rację. Zejdźmy nieco niżej. - Lotem ślizgowym opadała do Północnego wieżowca

W takim razie ocenił kierunek, z którego przyszli, aby ruszyć w przeciwną stronę.

- Może ustrzelimy sobie kaczkę?

- A strzelajcie. - odparł, bowiem sam nie miał zamiaru, głównie dlatego, że nijak mógł ustrzelić kaczkę z takiej odległości za pomocą swego pistoleciku.

Maciejek wróżbita pierwsza klasa
Dotarł do parku w centrum.

Szukał kogoś, kto wygląda na tutejszego.

Dostrzegł fauna siedzącego z filiżanką herbaty u wejścia do labiryntu.

Podszedł.
-Emmm, przepraszam. Nie wie Pan co to jest rododendron, czy coś?

//A jo?//

- Ale rododendron czy rodedondron? To dwa różne okazy.

-Obydwa.

- Rododendron rośnie w Labiryncie, a rodedondron w piwnicach pod Labiryntem.

-Jak wygląda jedno, a jak drugie?

- No taki niebieski kwiat z kolcami. Chyba. A drugi to niebieskie kolce z kwiatami.

Wszedł więc i zaczął szukać.

//Nie przerywaj sobie, ja zaczekam.//