Moderator
Mieliście takie sytuacje, że byliście całkiem blisko nieszczęśliwego wypadku i tylko detal was uchronił?
Ja miałem kilka małych takich sytuacji, ale jednak to zawsze coś, bowiem kiedy jeżdżę na rowerze to zawsze musi jakieś auto tak obok mnie blisko jechać, że ja czasem się zatrzymuję, bo tak jestem przestraszony.
A wy mieliście takie sytuacje, gdzie cudem czegoś uniknęliście?
Konto usunięte
To tak.. w wakacje 2016, byłem w niedużym mieście. Były już bardziej wieczorne godziny. Opiekun chciał wyjść ze mną gdzieś. Była to przejażdżka autobusem. Opiekun gangster przeszedł po ulicy, pomimo tego, że kilka metrów dalej była ta "zebra" do przejścia dla pieszych. Ja poszedłem na przejście, nie było świateł, więc poszedłem od razu. Część aut się zatrzymała, ale na tej "drugiej połowie" przejścia auto się nie zatrzymało, zatrąbiło. Miałem małe zaćmienie umysłu, bo świateł nie było, przechodziłem po przejściu... już ten cud był taki, że nie zostałem mimo to przejechany, a już w autobusie tylko dostałem opiernicz od opiekuna. Nie wiem czemu akurat taki, ale ok. Już nigdy więcej po tym do tego miasta nie wrócę.
Ja gdy jechałem na rowerze (przerzutki: 3 i 6/full speed) i było skrzyżowanie, a że jestem pro rowerzysta to nie zatrzymywalem się a tam auto wyjechało, ale byłem szybszy
To tak, mój pierwszy pobyt za granicą, Szwecja 2k14. Czekałam z rodziną na przejściu dla pieszych i gdy zaświeciło się zielone światło, to weszłam na jezdnię, na przejściu oczywiście. A te przejście było przed skrzyżowaniem i o mały włos nie rozjechał mnie autobus, który jechał za szybko, by się zatrzymać. Na szczęście mama chwyciła mnie w porę za kurtkę i pociągnęła z powrotem na chodnik, bo przeszłam tylko niecałe dwa kroki...
Miałam też więcej przypadków, gdy coś mnie prawie przejechało.
Miałam kilka latek, było lato i matka uczyła się prowadzić auto. Jako że jestem najstarsza, to musiałam otworzyć bramę na podwórko (dom ma prawie 100 lat, a brama jest stara i drewniana). W tym czasie Ada i Kuba pobiegli do samochodu, Ada wskoczyła na miejsce kierowcy, na kolana matki, a Kuba na kolana taty. Wtedy Ada wcisnęła pedał gazu, a że matka straciła panowanie nad samochodem to z całej prędkości wbiła się w róg domu, mijając mnie o milimetry.
;-;
Edit: nic nikomu się poważnego nie stało, wszyscy w aucie mieli maksymalnie potężne siniaki na głowie. A ja lęk do pojazdów poruszających się bardzo szybko.
Kolejny lęk do kolekcji, tak?
A z innymi twoimi fobiami - widok z okna nocą, lustra idt. też wiążą się jakieś ciekawe historie?
Widok z okna nocą - złodzieje. Bałam się, że jak wyjżę za okno to coś mi zrobią.
Lustra - moja chora wyobraźnia. ;-;
Rąbałem drewno i przy którymś uderzeniu siekiery kawałek drewna poleciał w stronę mojej twarzy ale na szczęście uderzył w nos a nie oko
Z moim szczęściem każda lekcja w-f jest dla mnie niebezpieczna.
Piłki za bardzo lubią moją twarz, zwłaszcza, kiedy są kopnięte z dużą siłą ;-;
przewróciłem się na rowerze i ktoś prawie przejechał mnie innym rowerem
Beton lubi całować moją twarz. ;-;
Dnia 14maja 2016 r.Wypadło mi kolano ze stawu i to samo w lutym tego roku
Prawie zarwałem czasoprzestrzeń i porządek we wszechświecie
Mianowicie zmieniłem specjalizację z czapnika na krawca
Ale tylko, żeby zmniejszyć koszulę
Dalej jestem czapnikiem
Ten krawiec to tylko skok w bok
Jak mogueś się tak wobec nich zachować? ;-;
Ja nie chciałem, ja bardzo potrzebowałem tej koszuli
czy ty pomyślałeś, co mogą czuć te Czapki?
jesteś ich życiem, wszystko świetnie się układa...
ale BAM, Czapnik idzie szyć koszule!
czy ty sobie zdajesz sprawę, jak bardzo Je skrzywdziłeś?
nie spodziewałbym się czegoś tak okropnego, po tak dobrym użytkowniku...
Przeprosiłem je ;;;;;;-----;;;;;;;
Jakoś nie słyszałem.
Mam nadzieję, że płacz tych Czapek będzie śnił ci się po nocach >:(
Spadł na mnie segment na szczęście spadł na mnie w miejscu gdzie jest półka.
jak jechałem rowerem na skrzyżowaniu to raz samochód o mało mie nie pie**olnął.
Czołowe zderzenie z autem ( Na rowerze. ). Nic mi się nie stało, ale gdyby babka chwilę później zahamowała, to bym pewnie na szybę pofrunął XD
W jakąś gałąź siekierą uderzyłem, a była bardzo krucha, na raz poszła i prawie w ogóle nie spowolniła siekiery. Uderzyłem się nią w prawy piszczel, ale była trochę przechylona, więc wyszło tak, że mi się nic nie stało.
Mocno rzuciłem łopatą w ziemię ( Żeby się wbiła. ), ale ziemia twarda dość. Członek łopaty ( Albo trzonek. ) prawie mnie w jajka trafił.
I wiele więcej, ale nie pamiętam.
Mnie kiedyś przejechałby samochód.Całe szczęście że odskoczyłem
mnie próbował rozjechać traktor. TAK TRAKTOR I WIEM JAK TO BRZMI! zjechał na lewy pas, aż w końcu na lewe pobocze, tak że musiałem uciekać z rowerem do rowu...
Mój dziadek omałoco nie obciał sobie ręki senatorem!
Słyszałeś, żeby kogoś potrącił traktor, albo zamachowiec rozjeżdżał ludzi traktorem?
RhobarIII
Tak, słyszałem o potrąceniu traktorem.
bobrze wycofuję się. przepraszam...